Obrońcy domagali się zmniejszenia kary. Oskarżenie żądało dożywocia. Według prokuratury i rodziny ofiary, Marek K. zaplanował zbrodnię. Zawiózł Martę do pustego domu, zaparkował auto tyłem do garażu, by łatwiej mógł włożyć do niego ciało. A później utopił je w zbiorniku w Zakrzowie. Wiedział, że ma on zostać zasypany.
- Nie ma jednoznacznych dowodów, że oskarżony zaplanował zbrodnię - uznał jednak sąd.
Marek K. - były student UJ, oskarżony, więzień - był spokojny. Nie podniósł wzroku, gdy sędzia odczytywała wyrok i gdy ostatecznie i niepodważalnie już rozstrzygało się, że na wolność wyjdzie dopiero za 18 lat (7 lat, jakie już spędził za kratami, zaliczono mu na poczet kary).
Nie podniósł wzroku, gdy odczytywano uzasadnienie wyroku, ani później. Przez cały czas siedział ze spuszczoną głową. Nie odezwał się słowem. Ubrany w ciemny garnitur i stalowoszarą koszulę, z krótko ostrzyżonymi blond włosami - pobyt w więzieniu odcisnął widoczne piętno na jego twarzy.
Na wczorajszej rozprawie Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy wyrok, jaki zapadł 13 maja 2013 r. - 25 lat pozbawienia wolności dla K., mordercy 16-letniej Marty Bryły. Tym samym sąd odrzucił zarówno apelację obrony, która domagała się obniżenia kary, jaki i prokuratury i oskarżyciela posiłkowego, którzy wnioskowali o dożywocie dla Marka K.
K. też szukał...
Marta zaginęła 3 kwietnia 2006 r. Szukała jej rodzina, znajomi, cały Kraków. I oczywiście jej chłopak, Marek K., student ochrony środowiska. Po trzech tygodniach ciało Marty znaleziono w zbiorniku wodnym w okolicy Niepołomic. Marka K. zatrzymano następnego dnia. Podczas śledztwa przyznał się do zabójstwa.
A było tak: 3 kwietnia 2006 roku K. podjeżdża po Martę pod szkołę o godz. 13.45. Jadą po test ciążowy, a potem do domu Moniki K. (również jest dziewczyną K., nie wie o Marcie, a Marta o niej). Marek ma własne klucze. Wie, że w środku nikogo nie ma. Kiedy test ciążowy okazuje się pozytywny, a Marta oznajmia, że nie usunie dziecka, dochodzi do scysji. Dla Marka K. ciąża to życiowa komplikacja.
Szczególne okrucieństwo
Marek K. do końca twierdził, że to był nieszczęśliwy wypadek. Zgodnie z jego wersją Marta po tym, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży, wpadła w szał. Zaczęła histeryzować, rzuciła się na niego. A on akurat robił kanapki, trzymał w ręce nóż, przewrócił się. Marta upadła na niego i nabiła się na ten nóż. Kolejne 35 ciosów zadał już po to, by skrócić jej cierpienia.
Eksperyment procesowy wykazał niezbicie, że chłopak kłamie. Człowiek przewracając się do tyłu amortyzuje upadek rękami. Nie może więc trzymać w wyciągniętej ręce noża.
- Taki przebieg wydarzeń jest niewiarygodny, po prostu niemożliwy - ocenił sąd. - To naiwna wersja, nie do obrony. Nie zgadza się też opis zachowania Marty. Była ona osobą spokojną, introwertyczną, dusiła problemy w sobie. Naturalny dla niej byłby smutek, przygnębienie, a nie histeria i agresja.
Sąd uznał, że oskarżony działał ze szczególnym okrucieństwem. Jeszcze po śmierci zadawał ofierze ciosy w plecy. Zaś jego przeprosiny i skruchę ocenił jako skruchę procesową, obliczoną na to, by dostać jak najniższy wyrok.
- Nie jestem agresywnym oskarżycielem - zaznacza Marek Bryła, ojciec Marty. - Najbardziej mi zależy na nawróceniu tego człowieka. Ale w tej chwili zgadzam się z sądem, że jego skrucha nie jest prawdziwa. W przeciwnym wypadku nie kłamałby, tylko przedstawił prawdziwy przebieg wydarzeń.
Sąd Ostateczny
Sprawa o zabójstwo Marty Bryły ciągnęła się przez ponad siedem lat. Obrońcy składali kolejne apelacje. Marek Bryła był na wszystkich rozprawach jako oskarżyciel posiłkowy. Było ich blisko sto. Za każdym razem musiał wysłuchiwać, jak sędzia ze szczegółami przytacza opis brutalnego zabójstwa jego córki. Patrzył na chłopaka, który zadał Marcie 36 ciosów nożem, a wcześniej okładał ją wałkiem i patelnią tak mocno, że je połamał.
- Ten wyrok powinien był zapaść już sześć lat temu - mówił wczoraj po opuszczeniu sali sądowej. - W żadnym innym kraju procesy nie trwają tak długo. Teraz przynajmniej nie będę musiał myśleć o sądach. A reszta, to już na Sądzie Ostatecznym...
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+