WIDEO: Zabił 16-latka z Zębu. Chciał sprawdzić, jak to jest
Źródło: UWAGA! TVN, X-News
Prokuratura domagała się kary dożywotniego więzienia. Sądecki Sąd Okręgowy w I instancji uznał jednak, że okolicznością łagodzącą był fakt, że Józef C. przyznał się do zabójstwa i współpracował z organami ścigania. Dlatego nie wymierzył mu najsurowszej kary. W czwartek ten wyrok podtrzymał sąd apelacyjny.
Do zabójstwa doszło w nocy z 10 na 11 sierpnia 2014 r. 22-latek nie znał wcześniej swojej ofiary i wybrał ją przypadkowo. Zabrał nietrzeźwego gimnazjalistę z festynu w Zębie pod pretekstem podwiezienia do domu. Swoim samochodem wcześniej podwoził pięć innych osób. Zamiar zamordowania 16-latka powstał w trakcie jego pobytu na festynie w Zębie. - Wtedy miałem myśli, że kogoś zabiję, że to będzie jego ostatnia podwózka - powiedział potem śledczym.
Zakopane. Podejrzewany o zabójstwo 16-latka zatrzymany [ZDJĘ...
Wywiózł chłopaka do lasu w okolice zakopiańskich Brzezin i tam zabił uderzeniami młotka, a zwłoki porzuci. Po zbrodni Józef C. poczuł ulgę, jakby wielki ciężar spadł mu z serca. Tak to opisał to w rozmowie z policjantką. Gdy Marcin leżał bez ducha wyjął mu z kieszeni komórkę i wpisał na niej jedno słowo: sasquatch. To w tłumaczeniu: Wielka Stopa, mityczny stwór z lasów w Ameryce. Ale i tytuł ulubionej piosenki Józefa C., którą śpiewa raper Ice Cube. Tam pada znamienna fraza: jestem seryjnym zabójcą.
Józefowi C. szybko wróciła trzeźwość umysłu, więc zaczął niszczyć dowody zbrodni. Gałęzią zamazał odciski butów i ślady opon auta. Wrócił do domu i się przebrał, a młotek ukrył w reklamówce w pokoju. Po osłoną nocy autem pojechał na bezdotykową myjnię w Poroninie i wyczyścił samochód. Rano zaspał do pracy, ale zadzwonił, przeprosił, przyjechał dwie godziny później. Z radiu usłyszał o odkryciu w lesie zwłok Marcina. Wtedy dowiedział się kogo zabił.
Blisko miesiąc żył normalnie, jeździł do pracy, śmiał się. Młotek i reklamówkę ukrył w lesie, ale gdy zjawiła się policja przyznał się od razu. Wpadł przez przypadek, bo śledczy postanowili sprawdzić, czy zabójca nie korzystał z myjni. W końcu na miejscu zbrodni wszędzie było błoto. Zachowało się nagranie z kamery w myjni i to był przełom śledztwa.
Prokuratorowi Józef C. zwierzył się, że wybierał się na pogrzeb Marcina. Chciał się z nim wtedy pożegnać i go przeprosić w myślach. Nie poszedł jednak, bo tego dnia był w pracy.