Spis treści
Ostatni raz widziano ją w piątek, kilkaset metrów od kampusu uniwersyteckiego Paris-Dauphine, gdzie Filipinka studiowała ekonomię. Podejrzanego o gwałt i morderstwo ujęto w Genewie, został aresztowany i oczekuje na deportację do Francji.
Do deportacji nie doszło
To 22-letni Marokańczyk, który na początku września został zwolniony z więzienia we Francji po odsiedzeniu pięciu lat za zgwałcenie studentki w 2019 r. Nazwany przez media Taha O, był objęty nakazem wydalenia z Francji, który nie został jednak wykonany. Sąd zdecydował bowiem o przeniesieniu go do aresztu administracyjnego dla nielegalnych imigrantów w miejscowości Metz, gdzie miał oczekiwać na wydalenie. Wtedy mężczyzna przepadł.
„Ten migrant nie miał prawa tu przebywać, ale mógł ponownie dopuścić się przestępstwa, całkowicie bezkarnie. Nasza sprawiedliwość jest zbyt łagodna; nasze państwo jest dysfunkcyjne. Nadszedł czas, aby rząd zaczął działać” – grzmiał przewodniczący RN Jordan Bardella.
Politycy jednym głosem
Część lewicowych polityków przyłączyła się do apeli o większą skuteczność w wykonywaniu nakazów wydalenia. Podejrzany „powinien był udać się prosto z więzienia do samolotu” – powiedział lider Partii Socjalistycznej Olivier Faure.
Według danych rządowych obecnie wykonuje się mniej niż 10% francuskich nakazów wydalenia. Sandrine Rousseau z Ekologów stwierdziła, że morderstwo było „kobietobójstwem”, które powinno zostać „surowo ukarane”. Ostrzegła jednak, że skrajna prawica „wykorzysta ją do szerzenia swojej rasistowskiej i ksenofobicznej nienawiści”.
