Expose Radosława Sikorskiego
Minister Sikorski ocenił, że wśród celów jest m.in. wzmocnienie europejskich zdolności obronnych i utrzymanie sojuszu z USA. Zaznaczył, że największym zagrożeniem byłby rozpad wspólnoty Zachodu, wskazując, że naszego kraju nie stać na osamotnienie.
Wystąpienie ministra Sikorskiego w Sejmie trwało ponad godzinę, a oprócz posłów wysłuchali go także m.in. prezydent Andrzej Duda, premier Donald Tusk, były prezydent Bronisław Komorowski, marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska oraz przedstawiciele korpusu dyplomatycznego.
Wiceszef MSZ zwrócił uwagę na powrót do korzeni
Władysław Teofil Bartoszewski (PSL), wiceszef MSZ, ocenił w rozmowie z i.pl, że w wystąpieniu ministra Radosława Sikorskiego znalazł się „pewien powrót do korzeni”.
– To znaczy polska polityka zagraniczna w latach 1990, na pewno do 2005 roku, a nawet trochę dłużej, była polityką, która nie niezależnie od tego, jaka partia rządziła i jaka partia wchodziła w skład rządu, niezależnie od tego, kto był premierem, a kto miejsce spraw zagranicznych, miała interesy państwa na celu. To był główna rzecz, która łączyła ludzi tak odmiennych jak Jan Olszewski i Leszek Miller. Dlatego, że chcieliśmy wejść do Paktu Północnoatlantyckiego i Unii Europejskiej, i tym celom poświęciliśmy wszystkie swoje wysiłki – tłumaczył.
Wiceszef MSZ zauważył, że „nie było mowy o żadnym partyjniackim podejściu do polityki zagranicznej”.
– To był wielki sukces Polski – wszystkich kolejncyh premierów i wszystkich ministrów, którzy do tego doprowadzili – i z SLD, i z AWS, i z Unii Wolności, czy właśnie premier Olszewski – dodał.
Bartoszewski: Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji geopolityczne
Władysław Teofil Bartoszewski zwrócił uwagę, że „teraz jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji geopolitycznej”.
– Istnieją tendencje do tego, żeby zaprzeczać roli prawa międzynarodowego i zasad międzynarodowy, na przykład związanych ze swobodą żeglugi niektórych częściach świata. Pojawia się tendencja, żeby przywrócić strefy wpływów, które zawsze były najgorsze dla naszych mniejszych państw, o czym zresztą wspomniał minister Sikorski, przywołując przywołując Jałtę. To to jest dla nas niekorzystne i w związku z tym musimy wykazywać większą solidarność międzypartyjną. Nie chodzi przecież o interes jednej partii czy drugiej, ale chodzi o interes narodu i państwa i dlatego – wyjaśnił.
Wystąpienie rzeczowe i koncyliacyjne
Wiceszef MSZ podkreślił, że „wystąpienie Radosława Sikorskiego było rzeczowe i koncyliacyjne, a także pokazujące, że Polska musi być silna w Europie”.
– Jednak, jeśli Europa nie będzie silna, to stanie się skansenem – zaznaczył.
Polityk PSL mówił też o tym, że „musimy utrzymywać jak najlepsze relacje transatlantyckie, mimo że uważamy, iż wolny handel jest rzeczą bardzo ważną i nie jesteśmy zwolennikami wprowadzenia taryf”.
– Potrzebujemy silnej Europy w NATO, bo bez tego nie będzie silnego NATO, ponieważ Stany Zjednoczone nie będą chciały funkcjonować dalej z partnerami, którzy nie wydają wystarczających środków na obronność – podkreślił.
Wiceminister spraw zagranicznych ocenił, że „jesteśmy w trudnej sytuacji, ale możemy przy odrobinie chęci i odwagi z tego wyjść”.
– Po pierwsze musimy mieć odwagę. Jak się nie wierzy w zwycięstwo, to się nigdy nie zwycięży. Polska jest liderem, jeśli chodzi o wydatki na obronność i teraz zostaje to nie tylko docenione w Stanach Zjednoczonych, ale zostaje to aprobowane w państwach europejskich, które mówią, że muszą zrobić to samo, żeby zaistnieć. To jest bardzo dobry kierunek – wskazał.