Zagłębie Lubin - Górnik Zabrze 0:2. Zagłębie nad przepaścią. Bramkarz bohaterem Górnika (GOLE, WIDEO, BRAMKI, SKRÓT, ZDJĘCIA)

KGHM Zagłębie Lubin w ostatnich tygodniach samo sobie skomplikowało życie. Miedziowi przegrali dwa z czterech poprzednich spotkań, a dwa zremisowali. To spowodowało, że ponownie znaleźli się na krawędzi strefy spadkowej. Wprawdzie wciąż stali po bezpiecznej stronie, ale nad otwierającym czerwoną strefę Górnikiem mieli zaledwie 2 pkt przewagi. Miejsca na kolejne błędy już nie było.

Górnik Zabrze to jedno z największych rozczarowań rundy wiosennej. Lukas Podolski i spółka chcą uniknąć losu Wisły Kraków z m.in. Jakubem Błaszczykowskim w składzie sprzed roku, dlatego do Lubina przyjechali z mocnym postanowieniem poprawy. Ich cel był jasny: 3 punkty.

Trener Waldemar Fornalik po czterech meczach bez wygranej postanowił zamieszać w składzie i zmienić ustawienie na grę z trójką stoperów. W podstawowej jedenastce pojawili się m.in. Aleks Ławniczak, Bartłomiej Kłudka, na lewe wahadło przesunięty został Kacper Chodyna, a defensywnym pomocnikiem asekurującym obrońców był Tomasz Makowski.

Zabrzanie rozpoczęli to spotkanie z Piotrem Krawczykiem na szpicy oraz operującymi za jego plecami Daisuke Yokotą i Danim Pacheco, ponieważ lekki uraz wykluczył z kadry meczowej Lukasa Podolskiego. Jedni i drudzy chcieli szybko otworzyć wynik, swoje okazje mieli m.in. Łukasz Łakomy i Chodyna, ale to goście byli bliżsi szczęścia. Raz Miedziowych intuicyjną interwencją uratował Sokrátis Dioúdis, a kilka chwil później poprzeczka. Do przerwy bramek nie oglądaliśmy, ale sam mecz stał na niezłym poziomie.

Po zmianie stron kontrolę przejęli goście z Górnego Śląska. Kluczowym momentem była 51 min: z rzutu rożnego dośrodkowywał Erik Janža, a Emil Bergström wygrał pojedynek główkowy z Jakubem Świerczokiem i otworzył wynik. Szwed popisał się bardzo mocnym, ale też trudnym technicznie strzałem tyłem głowy.

To trafienie podcięło lubinianom skrzydła. Nie mogli znaleźć sposobu na sforsowanie dobrze funkcjonującej defensywy Górnika. Nie pomogły też zmiany. Wprawdzie w 65 min rezerwowy Arkadiusz Woźniak wywalczył karnego dla Miedziowych, ale inny zmiennik - Filip Starzyński - zmarnował jedenastkę. Broniący bramki Górnika Daniel Bielica wyczuł intencje doświadczonego rozgrywającego. Lekkim usprawiedliwieniem dla "Figo" może być fakt, że sędziowie na VAR analizowali tę sytuację przeszło 5 minut, przez co nerwy buzowały.

Fornalik szukał kolejnych zmian, kolejny raz całkiem dobrze wchodząc z ławki prezentował się Tornike Gaprindaszwili, ale klarownych okazji wciąż brakowało. Sędziowie doliczyli aż 10 minut, ale to na niewiele się zdało. W ostatniej akcji meczu bramkarz powędrował w pole karne zabrzan przy rzucie rożnym, ale skończyło się to tak, że Górnik wyszedł z kontrą, a Pacheco strzałem z połowy boiska ustalił wynik na 2:0 dla swojej drużyny.

Górnik uciekł ze strefy spadkowej, wpychając w nią na chwilę lubinian, którzy mieli tyle samo punktów, co Śląsk Wrocław i Korona Kielce. Wygrana kielczan sprawiła jednak, że po 31 pkt po 28. kolejce mają już tylko Śląsk i Zagłębie, a lepszy bilans meczów bezpośrednich przemawia za Miedziowymi (0:0 w Lubinie i 3:0 we Wrocławiu). Ostatecznie strefę spadkową otwiera więc WKS, ale będące na pierwszym bezpiecznym miejscu Zagłębie także ma powody do obaw. Sytuacja klubów z Dolnego Śląska robi się dramatyczna. Miedź Legnica, która dopiero w poniedziałek zagra ze Stalą Mielec, szanse na utrzymanie już od jakiegoś czasu ma iluzoryczne.