O sprawie informowaliśmy jako pierwsi. 15 czerwca ktoś wrzucił podpalone butelki z benzyną na posesję rodziny W. która mieszka w sąsiedztwie zamordowanej Kristiny. Dwóch mężczyzn z tej rodziny zostało kilka dni wcześniej zatrzymanych w związku z brutalnym zabójstwem 10-latki. Nie usłyszeli jednak żadnych zarzutów, zostali wypuszczeni do domu, ale część mieszkańców wydała na nich wyrok (wtedy nie zatrzymano jeszcze podejrzanego o ten mord Jakuba A.). W internecie można było znaleźć nawoływanie do spalenia rodziny W. Nawoływanie skuteczne...
Do zdarzenia doszło w sobotę po godzinie 18.00 (w tym czasie w miejscowym kościele trwała Msza Święta w intencji Kristiny). Ktoś na posesję wrzucił butelki z benzyną. Zapaliły się krzaki przy budynku. Na miejsce od razu przyjechała straż pożarna. Chwilę później wioska została zablokowana przez policję.
Oficjalnie policja nie łączyła wydarzeń ze sprawą. Potwierdzała tylko, że doszło do pożaru krzaków na jednej z posesji.
Jak się okazało, było inaczej. Ustaliła sprawcę, a prokurator postawił mu zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa zagrażającego mieniu, życiu lub zdrowiu wielu osób. Mężczyzna przyznał się do winy. Tłumaczył, że zrobił to bo był pewny, że ktoś z rodziny W. stoi za zbrodnią i chciał wymierzyć im karę. Teraz sam będzie musiał się z karą zmierzyć. Prokuratura zastosowała wobec niego dozór policyjny i zakaz zbliżania się do rodziny, którą próbował spalić.
Przypomnijmy. Podejrzanym o zamordowanie 10-latki okazał się 22-letni Jakub A. student z Wrocławia, krewny dziecka.
