W środę, 8 lipca, rodzina, przyjaciele oraz tłumy wielbicieli po raz ostatni żegnali Olgę Jackowską. Artystka została pochowana na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach. Na scenie wśród białych kwiatów i zapalonych świec ustawiono portret artystki oraz urnę z jej prochami.
- Kiedy odchodzi artysta często to jest okazja do przypomnienia jego osiągnięć,nagród, sukcesów. W przypadku Kory wydaje mi się to zbędne, bo wszyscy w którymś momencie swojego życia zetknęliśmy się z jej twórczością – mówił prowadzący uroczystość Wojciech Mann. - Dane jej było żyć w okresie różnych faz naszego kraju. Na początku był komunizm, potem był komunizm z ludzką twarzą, potem były różne turbulencje, potem była Solidarność, stan wojenny, demokracja, wreszcie parodia demokracji. I przez wszystkie te okresy Kora szła z podniesioną głową i z jasnymi poglądami. Zawsze na swoim sztandarze miała napisane wolność – dodał łamiącym głosem Mann.
Oprócz Manna swoje mowy wygłosili Piotr Metz, Magdalena Środa, Jerzy Buzek oraz mąż artystki Kamil Sipowicz.
- W takiej sytuacji żaden człowiek nie chciałby stanąć. Ponad 40 lat wspólnego życia i tak silny związek ciał, dusz, poglądów, że w pewnym momencie wydawało się nam, że jesteśmy jedną osobą. Żadne z nas nie przypuszczało, że zostanie samo - mówił Sipowicz.
- Koro, to nie jest ostatnie pożegnanie, to nasza kolejna rozmowa. Należałem do tych, którym dane było zakosztować twojej przyjaźni. Wolność była dla ciebie kluczem do prawdy, powtarzałaś: tych dwóch, wolności i prawdy, nie wolno nam nigdy utracić, bo to fundamenty naszego życia. Koro, chciałem cię prosić w imieniu nas wszystkich, mów do nas, zawsze, w swojej poezji, muzyce, rysunku, rzeźbie – po prostu bądź - powiedział Jerzy Buzek.
W ostatniej drodze Korze towarzyszyli najbliżsi, przyjaciele, przedstawiciele nauki i kultury, dziennikarze, politycy, oraz tłum jej fanów. Z głośników popłynęly utwory Maanamu, m.in. “Mówią, że miłość mieszka w niebie”.
- Mama walczyła zawsze o wolność i tolerancję. Pamiętajcie, żeby czcić piękno, tworzyć muzykę i sztukę. Być po prostu dobrym człowiekiem - powiedział na zakończenie uroczystości syn artystki Szymon Sipowicz.