O śmierci prof. Mieczysława Chorążego, wybitnego naukowca specjalizującego się w biologii nowotworów, wielkiego autorytetu dla kilku pokoleń lekarzy, poinformowali w sobotę 20 lutego przedstawiciele Narodowego Instytutu Onkologii w Gliwicach. Podkreślili, że prof. Mieczysław Chorąży był chlubą Instytutu, w którym pracował do końca mimo swojego zaawansowanego wieku.
- Będzie nam Go bardzo brakowało. Jego ciepła, dobroci, mądrości i otwartości - napisali przedstawiciele Instytutu na facebookowym profilu jednostki.
"To człowiek o imponującej sprawności. Pracuje teraz na pół etatu, nie tak, jak kiedyś, gdy zaczynał wczesnym rankiem i kończył wieczorem, a potem w domu do późnej nocy siedział nad lekturą" - pisała przed czterema laty w "Dzienniku Zachodni" Teresa Semik.
- Sam się dziwię, jak można było latami utrzymać taki tryb życia - mówił wówczas prof. Chorąży. Badania nad rakiem wciąż nie dawały mu spokoju.
CZYTAJ: PROF. CHORĄŻY WIERZYŁ, ŻE RAKA UDA SIĘ POKONAĆ
Prof. Mirosław Chorąży urodził się 31 sierpnia 1925 w Janówce niedaleko Białej Podlaskiej. Rozpoczął naukę w gimnazjum w Białej Podlaskiej, przerwaną wybuchem II wojny światowej. W czasie wojny działał w konspiracji jako żołnierz Armii Krajowej, ukończył Szkołę Podchorążych. Uczestniczył w powstaniu warszawskim, w czasie działań wojennych był dwukrotnie ranny, groziła mu utrata ręki. Po upadku powstania warszawskiego internowany jako jeniec wojenny w stalagu XIA w Altengrabow w Niemczech.
Mieczysława Chorążego przygarnął Śląsk, gdy wypędzono go z Warszawy za przeszłość w Armii Krajowej i za pochodzenie. Chciał pracować nad rakiem w Instytucie Radowym w Warszawie. Otrzymał rekomendacje trzech profesorów, ale dostał nakaz pracy w Gliwicach. Był październik 1951 roku, gdy siedział rozżalony na skarpie Kanału Kłodnickiego. Sama przeprowadzka nie była kłopotem, bo jego dobytek mieścił się w tekturowej walizce, ale czuł się osamotniony. Daleko od Warszawy, przyjaciół, Janówki. Gdy do Gliwic zostali zesłani kolejni akowcy, żartobliwie nazwali to miejsce pracy „małą polską Syberią”.
„Badał szczury zdrowe i nosicieli nowotworów, by odpowiedzieć na pytanie, dlaczego w miarę wzrostu choroby następuje wyniszczenie organizmu. Prosił szczury o wybaczenie, ale wierzył głęboko, że ich śmierć pomoże żyć ludziom. Wierzył, że uda się pokonać raka” – pisała Teresa Semik w DZ.
Wskazywała, że prof. mógł ruszyć dalej w świat, gdzie możliwości badań wydawały się nieograniczone. Dwukrotnie był na stypendium w USA. Ale sam nie wie, co przeważyło - przywiązanie do ojcowizny, czy przeżycia wojenne, które scementowały przyjaźnie.
Prof. Chorąży był autorem wielu publikacji z zakresu biologii nowotworów. Był jednym z pionierów badań nad mutagenezą środowiskową oraz epidemiologią molekularną. Był również członkiem wielu rad naukowych instytutów badawczych m.in. Instytutu Immunologii i Terapii Doświadczalnej PAN we Wrocławiu, towarzystw naukowych, w tym Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, którego był prezesem. 3 maja 2017, prezydent Andrzej Duda nadał mu Order Orła Białego w uznaniu zasług dla rozwoju polskiej medycyny i za osiągnięcia w pracy naukowo-badawczej.
Bądź na bieżąco i obserwuj
