W tym tygodniu pożegnaliśmy Stanisława Tyma, wybitnego satyryka, reżysera, scenarzystę, literata i aktora. Bardzo przejęła mnie ta śmierć, bo Stanisław Tym to postać, która wywarła olbrzymi wpływ na ludzi mojego pokolenia. Teksty z takich filmów jak “Rejs”, “Miś” czy “Rozmowy kontrolowane” to pewien kulturowy kod, którym się porozumiewamy i w mig łapiemy zawarty w nich żart. To kultowe cytaty i sceny, które zapisały się w historii polskiego kina, ale również wykształciły u milionów Polek i Polaków specyficzne poczucie humoru i krytyczne spojrzenie na otaczającą rzeczywistość. Bo choć fabuła wymienionych filmów rozgrywa się w czasach PRL i wyśmiewa absurdy ówczesnego systemu, to można ją również doskonale dopasować do współczesnych czasów.
Postać Ryszarda Ochódzkiego, prezesa klubu sportowego “Tęcza”, koniunkturalnego karierowicza, który świetnie porusza się w komunistycznym systemie i robi na boku szemrane interesy, można świetnie zaadoptować dzisiaj. Podobnych mu postaci każdy pewnie może wskazać na pęczki.
Jak dobrze pamiętamy, druga część z trylogii o Ryszardzie Ochódzkim to film “Rozmowy kontrolowane”. Jego akcja toczy się 43 lata temu, w grudniu 1981 roku, w czasie wprowadzenia stanu wojennego i świąt Bożego Narodzenia. Ochódzki, szantażowany przez swojego przyjaciela pułkownika SB, z którym robił lewe interesy, przypadkowo zostaje bohaterem podziemnej “Solidarności” i ostatecznie w przebraniu kobiety musi uciekać do Szwecji.
I w tym momencie analogia do pewnej współczesnej, prawdziwej postaci nasuwa się sama. Były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski jest od kilkunastu dni poszukiwany przez służby, bo się ukrywa przed wymiarem sprawiedliwości i prawdopodobnie uciekł za granicę. Wystawiono za nim europejski nakaz aresztowania, a prokuratura zarzuca mu udział w przekrętach związanych z wydawaniem pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości na kwotę ponad 100 mln zł, za rządów PiS.
W internecie krążą się już setki memów na ten temat, a furorę robi właśnie ten, w którym Romanowski, niczym Ochódzki grany przez Tyma, przebiera się za Szwedkę, żeby zmylić agentów i uciec z kraju.
To oczywiście bardzo zabawny mem, ale jest jeszcze coś czego nawet Tym nie przewidział, a mianowicie, że rzeczywistość przerośnie fabułę jego komedii.
Oto bowiem partyjni koledzy ukrywającego się posła Romanowskiego, całkiem na serio wpadli na pomysł, że zrobią z niego .... bohatera “Solidarności”. Porozwieszali transparenty z jego wizerunkiem, napisem “Solidarni z Romanowskim” i w świetle kamer zaczęli opowiadać androny, przyrównując go do prawdziwych bohaterów “Solidarności” ściganych przez bezpiekę w stanie wojennym!

Pomijając fakt, że Romanowski w 1981 roku miał pięć lat, to porównywanie go do takiego Bogdana Borusewicza, nazywanie ukrywaniem się przed policją “obywatelskim nieposłuszeństwem”, jest nie tylko ordynarnym kłamstwem, ale również splunięciem w twarz prawdziwym bohaterom “Solidarności”. W komediach Tyma, Ochódzki przypadkowo stawał się bohaterem podziemia i było to naprawdę zabawne. Tymczasem robienie z Romanowskiego bohatera jest tak żałosne, że można puścić pawia z obrzydzenia. W “Rozmowach kontrolowanych” pada takie hasło - “żyrafy wchodzą do szafy” oraz odzew “pawiany wchodzą na ściany” i to chyba najlepszy komentarz do tej sytuacji.
A panu posłowi Romanowskiemu życzę, żeby polskie świąteczne potrawy zjadł już w rodzimym areszcie, a nie w przebraniu nad Balatonem.
