Nastolatek zauważył w czwartkowe popołudnie na parapecie okna na czwartym piętrze 4-letniego chłopca - mówi asp. sztab. Agnieszka Kulawiecka, rzeczniczka prasowa Komendy Powiatowej policji w Sieradzu. - Natychmiast zaalarmował policjantów, którzy akurat pracowali ulicy Polnej w Sieradzu przy okazji zdarzenia drogowego.
Policjant drogówki oraz technik kryminalistyki natychmiast pobiegli w kierunku wskazanego budynku. Zobaczyli, że na najwyższej kondygnacji bloku, na wewnętrznym parapecie otwartego okna stoi mały chłopczyk. Na chodniku pod blokiem leżało kilka wyrzuconych przez niego przedmiotów. Funkcjonariusze zaczęli z dzieckiem, tłumacząc mu, aby zeszło z parapetu. Po chwili maluch przykucnął, złapał parapet i zwisał na nim od strony wnętrza mieszkania. Jeden z policjantów pozostał pod blokiem i asekurował ewentualny upadek dziecka. Natomiast drugi pobiegł na górę, aby dostać się do mieszkania. Po kilkukrotnym pukaniu, drzwi otworzyła roztrzęsiona kobieta. Obok niej stała dwójka jej małych dzieci. 30-latka oświadczyła, że na kilka minut ze starszym dzieckiem poszła do kuchni, a czterolatek pozostał w pokoju. Chłopiec prawdopodobnie wszedł na stojącą pod oknem szafkę, otworzył okno i wszedł na parapet. Dzięki czujności 11-latka wszystko skończyło się dobrze.
Agnieszka Kulawiecka dodaje, że nie przypomina sobie podobnego zdarzenia w Sieradzu. - Należy promować dojrzałe i rozsądne zachowanie chłopca oraz szybką reakcję - podkreśla.
