Ferrari - zwycięska seria trwa
Po raz kolejny, Ferrari pokazało klasę na torze 24-godzinnego wyścigu Le Mans. Fabryczna ekipa, w skład której wchodzili Antonio Fuoco, Miguel Molina i Nicklas Nielsen, po raz drugi z rzędu stanęła na najwyższym stopniu podium. Ich sukces nie przyszedł łatwo. Nielsen, który prowadził bolid przez ostatnie dwie godziny, musiał mierzyć się z malejącym poziomem energii elektryczne. Obawy o konieczność zjazdu do serwisu i utratę prowadzenia na rzecz Toyoty wisiały w powietrzu.
Mimo wszystko, Duńczyk nie tylko wytrzymał presję, ale i zdołał utrzymać prowadzenie, kończąc wyścig z minimalnym zapasem energii.
Niefortunne zdarzenia Kubicy
Robert Kubica, wraz z zespołem AF Corse, nie miał tyle szczęścia. Ich wyścig był pełen wyzwań, począwszy od świetnego początku, przez problemy związane z warunkami pogodowymi, aż po wypadek i ostateczną awarię układu napędowego. Kubica, Shwartzman i Ye, prowadząc bolid Ferrari 499P, początkowo radzili sobie znakomicie, nawet objęli prowadzenie. Jednakże, ulewa i późniejszy wypadek, w którym Kubica został uznany za winnego kolizji, znacząco skomplikowały sytuację.
"Polak przez jury został uznany winnym, ukarano go 30 s postoju w strefie serwisowej."
Na cztery godziny przed końcem wyścigu, zespół zjechał do serwisu, lecz napotkał na nieoczekiwane problemy, które ostatecznie wyeliminowały ich z dalszej rywalizacji.
Polskie akcenty w Le Mans
Nie tylko Robert Kubica reprezentował Polskę podczas tego legendarnego wyścigu. Zespół Inter Europol Competition, w składzie z Jakubem Śmiechowskim, osiągnął znaczący sukces, zajmując drugie miejsce w kategorii LMP2. Sukces ten jest kontynuacją dobrej passy, bowiem w poprzedniej edycji "Piekarze" zapisali na swoim koncie zwycięstwo w swojej klasie.
Polski zespół pokonał 14 rywali, co jest dowodem na rosnące umiejętności i konkurencyjność polskich zespołów na międzynarodowej arenie motorsportu.
