Sprawa odpadów w Ludwikowie, leżących w lesie przy szpitalu należącym do Wielkopolskiego Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii, znana była co najmniej od sierpnia 2020 roku. Z powodu pandemii niewiele można było z nią zrobić. Teraz jednak dyrekcji szpitala udało się zorganizować zebranie odpadów i ich wywiezienie.
Jak się okazało, zalegających w lesie śmieci było... ponad 27 ton.
Czytaj też:
- To były przede wszystkim odpady pobudowlane, poremontowe, gruz, szkło, opakowania, tworzywa sztuczne, opony, zużyty już sprzęt AGD – wymienia Piotr Rubisz, współzałożyciel Wolontariatu WPN.
- Nasz patrol odkrył je w lesie tak ułożone, że nie rzucały się mocno w oczy jako stos odpadów, ale zalegały we wgłębieniach terenu w miejscach mało uczęszczanych. Najprawdopodobniej były tam od dłuższego czasu, nawet z lat osiemdziesiątych, uzupełniane jednak później przez osoby, które donosiły, czy dowoziły do nich kolejne porcje.
O sprawie Wolontariat poinformował Urząd Marszałkowski Województwa Wielkopolskiego i dyrekcję szpitala.
Przez ponad rok ustalano zasięg dzikich wysypisk na przyszpitalnym terenie i plan działania, choć z powodów pandemii i konieczności działania na innych frontach nie można było skupić się na tej sprawie. Ostatecznie jednak w końcu ubr. szpital i samorząd podjęły konkretne kroki.
- Nie mamy charakteru opresyjnego, zawsze dążymy do porozumienia i tak też było tym razem: ani marszałek ani dyrektor szpitala śmieci tam nie złożyli, ale oni zgodzili się, że śmieci trzeba wywieźć – opowiada Piotr Rubisz. - Najpierw wywieziono jeden kontener posortowanych odpadów, później całą resztę. Właśnie otrzymaliśmy informację podsumowująca akcję: było ich 27 ton i 300 kg plus kilka kontenerów odpadów posegregowanych.
To nie wszystko: wolontariusze ochotniczo patrolujący teren Wielkopolskiego Parku Narodowego oceniają, że do tej pory na własną rękę i własnymi samochodami wywieźli stąd około 20 ton śmieci, znoszonych wcześniej do lasu: to nie były tylko pojedyncze butelki, czy odpady po grzybiarzach, ale całe foliowe torby i worki ze śmieciami, celowo przywiezione i porzucone w lesie.
Zobacz też:
- Współpracujemy z gminami, m.in. z Puszczykowem, Mosiną, Komornikami, możemy zawsze liczyć na pomoc Wielkopolskiego Parku Narodowego; dlatego choć nasz wolontariat jest działaniem społecznym, a nie z ramienia Parku, prowadzonym ochotniczo bez wynagrodzenia, to wspólne efekty sprzątania lasu dopingują do kolejnych akcji – mówi Piotr Rubisz.
- Gdy wspólnie z mieszkańcami Mosiny wyruszyliśmy około półtora roku temu na zbieranie odpadów, to w dwie i pół godziny zebraliśmy 4,7 tony odpadów
- wspomina.
Wolontariusze wyposażeni w odblaskowe kamizelki działają zazwyczaj w niewielkich grupach. Jak mówi Piotr Rubisz, 15 – 17 ochotników może w ciągu dwóch godzin zapełnić śmieciami z lasu do pięćdziesięciu worków 120-litrowych.
- Lepiej jednak, byśmy nie musieli tego robić - żeby ludzie zaczęli myśleć i przestali bezprawnie i bezmyślnie wywozić śmieci do lasu.
Najładniejsze dziewczyny ze studniówek w Poznaniu [ZOBACZ ZDJĘCIA]
Internauci śmieją się z Polskiego Ładu. Zobacz najlepsze MEM...
“Akwen 2022”: Mnóstwo ratowników i strażaków nad jeziorem Cz...
