Polskie władze w latach 60. XX wieku uznały, że Polakom przyda się samochód własnej produkcji w odświeżonej formie. Wcześniej Polska produkowała syrenę i warszawę. Władze PRL uznały, że równie kultowe maszyny są przestarzałe. Nowy samochód miał „zaspokoić potrzeby socjalistycznego społeczeństwa”.
Dyrektor naczelny Zjednoczenia Przemysłu Motoryzacyjnego Tadeusz Wrzaszczyk, wraz z zastępcami: do spraw technicznych Andrzejem Jedynakiem, zastępcą do spraw eksportu Andrzejem Góreckim oraz ówczesnym dyrektorem FSO Witoldem Drylem, postanowili rozbudować Fabrykę Samochodów Osobowych na Żeraniu i uruchomić w niej produkcję nowego samochodu. Właśnie fiata 125p.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuji.pl!
Plany władz PRL. Co oznaczało te "p"?
Negocjacje z marką Fiat władze Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej rozpoczęły niedługo po zakończeniu II wojny światowej. Rozmowy jednak zostały zerwane. Licencja na używanie nazwy Fiat została podpisana do 1983 roku. Po jej wygaśnięciu zmieniono nazwę na FSO 125p. To „p” oznacza oczywiście Polskę. We Włoszech był to po prostu „fiat 125”.
Napęd „dużego fiata” stanowiły benzynowe silniki R4 OHV o pojemności 1,3 i 1,5 litra. Samochód był drogi, więc nie każdy Polak mógł jeździć takim autem. „Duży fiat” był pewnego rodzaju oznaką zamożności. Oczywiście w końcówce lat 60. i w latach 70. XX wieku. Wiele tych samochodów trafiało także na eksport.
Głównymi kierunkami eksportu samochodu były Jugosławia, Czechosłowacja i Węgry. Ciekawe jest, że aż 50 tys. aut trafiło z Polski do Wielkiej Brytanii. Na szczęście większość jeździła po polskich drogach. „Fiat 125p” był przeróżnie nazywany. Polacy nazywali auto „kantem” bądź „kredensem”. Wszystko przez kwadratowy kształt przodu i tyłu samochodu. Inni nazywali samochód „bandziorem”. Wszystko dlatego, że tym autem jeździli milicjanci i taksówkarze. W sumie przez 24 lata produkcji „fiata 125p” wyprodukowano 1 445 699 egzemplarzy.
Źródło: Polskie Radio/Motoryzacja.pl