Spektakularne zwycięstwo Kamila Stocha w Turnieju Czterech Skoczni i dwa medale Polaków podczas MŚ w lotach. To główne czynniki olbrzymiego zainteresowania weekendem z Pucharem Świata w Zakopanem.
- Czy nasi skoczkowie są w znakomitej formie? Myślę, że jest nieźle. Kamil wygrał TCS, zdobył medal w lotach. Drużyna również zdobyła medal Nie można powiedzieć, że chłopaki nie są w formie. Pewne szlify jeszcze trzeba zrobić, ale przed Igrzyskami w Pjongczangu to jest odpowiedni czas - mówi Adam Małysz, człowiek, którego fanom skoków przedstawiać nie trzeba.
Małysz dba teraz o interesy polskich skoczków. Jest dyrektorem sportowym kadry. Jak sam przyznaje, skoczkowie przed imprezą w Azji nie będą mieć chwili wytchnienia. - Czasu na odpoczynek nie będzie. Już 4 lutego lecą do Willingen, a stamtąd od razu do Warszawy i przesiadka do Korei. Myślę, że na miejscu będą potrzebowali dwóch lub trzech dni aklimatyzacji. To powinno wystarczyć. Teraz jest trochę inny system treningowy. Zimą jest kordynacja i regeneracja. Trening jest szybko i krótki, ma za zadanie podtrzymać letnio-jesienne przygotowania - dodaje Małysz.
- Polacy nie odpuszczają skoków w Willingen, ale wszyscy wiemy, że to ostatni tak ważny moment dla ekipy Stefana Horngachera przed wylotem do Pjongczangu.
- Zakopane ma zawsze bardzo duże znaczenie. Było i jest wyjątkowe. Skocznia jest po modernizacji i wszyscy na "nowej" Wielkiej Krokwi" będą chcieli uzyskać rekord. Chłopaki skakali tu po świętach i mówili, że dużo się nie zmieniła. Teoretycznie zmieniła się cała skocznia. Jest nowy rozbieg, inny profil, lodowe tory, zeskok jest bardziej łagodny. Można skakać ponad 140 m. Cała otoczka z boku została, może dlatego chłopakom wydaje się, że niewiele się zmieniło. Teraz FIS wymaga, by skocznie były do siebie podobne. Nie będzie jak kiedyś na TCS, gdy w jednym miejscu wygrywałeś, a potem nie kwalifikowałeś się do drugiej serii - tłumaczy Orzeł z Wisły.