Snowboardzistka Król-Walas: Miałam świetny sezon, ale myślami jestem już przy igrzyskach we Włoszech

Jacek Kmiecik
Opracowanie:
@lolakrol/Instagram
Snowboardzistka Aleksandra Król-Walas, która ma sobą świetny sezon, zwieńczony medalem mistrzostw świata, po chwili odpoczynku rozpoczęła treningi przed nowym, olimpijskim sezonem. Jak przyznała, myślami jest już przy igrzyskach olimpijskich w Mediolanie/Cortinie 2026.

34-letnia Aleksandra Król-Walas zakończyła sezon Pucharu Świata na czwartym miejscu w slalomie gigancie równoległym i z drugim w karierze brązowym medalem mistrzostw globu w tej konkurencji na zawodach w szwajcarskiej Engadynie.

- To był dla mnie długi, ale świetny sezon, po którym wygrzaliśmy się z mężem i córeczką w słońcu. Tak naprawdę nie lubię zimna, więc ten fantastyczny tydzień pozwolił mi już nieźle podładować akumulatory. Kolejna porcja słońca i to w szerszym rodzinnym gronie szykuje się pod koniec maja. Teraz jednak skupiam się na treningach - powiedziała nowotarżanka.

Kadra narodowa przygotowania rozpoczęła poniedziałek.

- Zaczęliśmy w siłowni, ale majówkę spędzamy w domach. Oczywiście, trochę trenuję, ale w sumie to kolejna porcja relaksu. To dla mnie ważne, bo jeszcze dochodzę do zdrowia po chorobie. Po antybiotykach zawsze jest osłabienie, więc wchodzę w przygotowania powoli i ostrożnie - zaznaczyła zawodniczka zakopiańskiego KS F2 Dawidek Team.

Pod koniec sezonu Król-Walas doznała urazu nadgarstka i między innymi podczas pucharowych zawodów w Krynicy wyraźnie widać było, że musiała oszczędzać rękę.

- Kontuzja była bolesna i trochę przeszkadzała. Badania na szczęście wykazały, że jak na razie nie jest konieczna operacja. Przechodziłam rehabilitację, oszczędzam ten nadgarstek jak tylko się da, ale zobaczymy, jak będzie po tym pierwszym okresie treningowym na siłowni. Jeżeli coś będzie dokuczać, to na pewno odpoczynek, ale i też niewykluczone, że jednak zdecyduję się na zabieg

- przekazała.

Oprócz siłowni zaplanowano jazdę na rowerze i trochę biegania.

- Domowe treningi siłowe to około dwie godziny, ale na przykłąd rower to już 3-4 godziny. A każde spotkanie kadry w zakopiańskim OPO COS oznacza po 2-3 godziny zajęć dwa razy dziennie. I tak do sierpnia, bo wtedy będzie już jazda na śniegu. W planach jest włoska Cervinia. Przed rokiem warunki były tam fantastyczne, mam nadzieję, że tym razem będzie podobnie - dodała Król-Walas.

Jak przyznała, nie może się już doczekać igrzysk olimpijskich 2026 w Mediolanie/Cortinie.

- Włochy to będą moje czwarte igrzyska, po Soczi (2014), Pjongczangu (2018) i Pekinie (2022). Na ostatnich byłam ósma, ale po tym sezonie apetyt mam znacznie większy. Przygotowania są i pewnie będą bardzo podobne do poprzednich, ponieważ "zagrały". To nie będzie łatwe, ale trzeba będzie wszystko tak ułożyć, żeby forma była najwyższa dokładnie 8 lutego, bo wtedy startujemy

- zauważyła.

Drobne różnice jednak będą.

- Ponieważ to gigant jest konkurencją olimpijską, to pewnie slalomy będziemy jeździć znacznie rzadziej niż w ubiegłorocznych przygotowaniach - poinformowała.

Zapytana o nowinki sprzętowe, odparła, że nie tylko przed, ale i w trakcie minionego sezonu niektóre elementy były kilkakrotnie zmieniane.

- Trochę ryzykowaliśmy, ale jak widać po medalu mistrzostw świata opłaciło się. Po roku przerwy w startach rozjeżdżałam się na swojej starej desce, potem zmieniliśmy płytę, po chwili doszła dłuższa deska, no i kolejna płyta, i następna. Nie powiem, to jest pewien stres, ale na pewno znów coś przetestujemy - wspomniała.

Zwykle takie testy robione są tuż po sezonie. Czy tak też było tym razem?

- Sezon był długi i bardzo intensywny, więc zrezygnowaliśmy z sesji wiosennej. Z pewnością zrobimy to jesienią, no i już w trakcie sezonu olimpijskiego - zakończyła Król-Walas.(PAP)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Gol24: Gorący tydzień w Ekstraklasie. Legia i Pogoń przed finałem PP

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl