Najwyższe, 16. miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ zajmuje Paweł Wąsek. 22. jest Aleksander Zniszczoł, 32. Kamil Stoch, 35. Dawid Kubacki, 36. Jakub Wolny a 39. Piotr Żyła. To daleko od oczekiwań nie tylko polskich kibiców ale też samych zawodników i zarządu Polskiego Związku Narciarskiego.
Kontrakt austriackiego trenera, który zatrudniony został w Polsce od początku sezonu 2022/23 obowiązuje do końca przyszłego sezonu. W ostatnich dwóch latach Biało-Czerwoni zanotowali wyraźny regres. Starsi zawodnicy: Kamil Stoch, Piotr Żyła i Dawid Kubacki nie notują nawet pojedynczych udanych zawodów, do szerokiej czołówki światowej przebija się tylko Paweł Wąsek.
A jednym z celów postawionych przed trenerem z Austrii, gdy rozpoczynał pracę w kraju nad Wisłą było wprowadzenie do Pucharu Świata jak najszerszej grupy młodych skoczków, wypracowanie systemu szkolenia, który miałby dać polskim skokom nową jakość. Żadnego z tych zadań nie udało się wykonać. Co więcej, tajemnicą poliszynela są nienajlepsze relacje Thomasa Thurnbichlera z Kamilem Stochem.
Co w takiej sytuacji zrobi tuż po sezonie prezes Polskiego Związku Narciarskiego Adam Małysz? Teoretycznie może podziękować młodemu trenerowi i postawić na kogoś innego. Ale na niespełna rok przed igrzyskami w Mediolanie to może być zbyt ryzykowne. I mówi nam o tym wprost były znakomity trener, prywatnie wujek Małysza Jan Szturc.
- Rozliczenie zapewne przyjdzie tuż po zawodach w Planicy. Trenera zawsze bronią wyniki, a nie ma co ukrywać, że podobnie jak w ubiegłym sezonie także i w tym, właściwie ich nie było. Nie będzie to łatwa decyzja, bo widzimy co się dzieje w ostatnim czasie. Z drugiej strony, zbliżają się igrzyska we Włoszech i zmiana trenera na niespełna rok przed imprezą może być ryzykownym pociągnięciem. Pewnie na początku kwietnia dowiemy się czegoś więcej - zdradza w rozmowie z i.pl Jan Szturc, pierwszy trener Adama Małysza.
Prezes PZN może jednak zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę już teraz. W ostatnim czasie musi sobie bowiem radzić z lawiną krytyki w związku ze słabymi wynikami skoczków. Lepsze rezultaty z pewnością ociepliłyby wizerunek Małysza-prezesa i zarządzanego przez niego związku a udane igrzyska olimpijskie w 2025 roku zdecydowanie by się do tego przyczyniły.
Pytanie tylko, czy zmiana trenera coś da akurat teraz? Stoch, Kubacki, Żyła i Maciej Kot już młodsi nie będą. Młodych utalentowanych skoczków nie da się wyszkolić ot tak w kilkanaście miesięcy. Z drugiej jednak strony, można zdecydowanie poprawić umiejętności Pawła Wąska, Jakuba Wolnego czy Aleksandra Zniszczoła oraz być może coś jeszcze wykrzesać z naszych dawnych mistrzów.
Po pracy Thomasa Thurnbichlera z pewnością spodziewaliśmy się zdecydowanie więcej. Decyzje odnośnie przeszłości 36-letniego trenera z Austrii zapadną tuż po sezonie.
- Po ostatnich zawodach w Planicy sztab szkoleniowy przekaże nam swoje podsumowanie sezonu, my jako związek zrobimy swoje i dopiero wtedy będą zapadać decyzje co dalej - mówi nam Rafał Kot, członek zarządu PZN.
Adam Małysz i PZN będą musieli też znaleźć nowego dyrektora sportowego po tym jak w nie najlepszej atmosferze z pracą w Polsce pożegnał się Aleksander Stoeckl.
- Chyba nie do końca potrafił odnaleźć się w nowej roli. Przez lata był trenerem z zupełnie innym zakresem obowiązków. W Polsce zaczął się zajmować sprawami z którymi wcześniej nie miał do czynienia. Nie zapominajmy również, że mentalność Polaków jest inna niż Skandynawów i to wszystko nie było dla Stoeckla łatwe - mówi nam Jan Szturc.
Kto zatem będzie najlepszym kandydatem na posadę po byłym selekcjonerze norweskich skoczków?
- Przede wszystkim to musi być człowiek z autorytetem. Tylko ktoś taki wchodzi w rachubę. Nowy dyrektor sportowy będzie musiał mieć dobry kontakt ze współpracownikami nie tylko na szczeblu kadry ale także z ludźmi w terenie na poziomie klubów, okręgów. Trzeba koniecznie przywrócić system szkolenia taki, jaki funkcjonował przez ostatnie ponad dwadzieścia lat - uważa Szturc.
Do końca sezonu pozostały jeszcze trzy konkursy indywidualne. W najbliższy weekend skoczkowie rywalizować będą w fińskim Lahti. Ostatnie zawody odbędą się na skoczni mamuciej w Planicy, w dniach 28-30 marca.