Kilka dni temu pani Emilia opowiedziała, jak współpracowała z wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem i innymi osobami w oczernianiu sędziów przeciwnych reformie wymiaru sprawiedliwości i szefa stowarzyszenia „Iustitia” prof. Krystiana Markiewicza. Dlaczego postanowiła o tym opowiedzieć?
Były dwa powody. Po pierwsze, zorientowała się, że została wprowadzona w błąd. Wiceminister sprawiedliwości obiecał jej nietykalność, ale okazało się, że to zapewnienie było gołosłowne. Kiedy kolejni sędziowie zaczęli kierować do niej pozwy o naruszenie dóbr osobistych poprosiła o pomoc. Nie otrzymała jej ani od wiceministra, ani od sędziów, z którymi współpracowała. Uważam, że to był dla niej moment oświecenia. Uświadomiła sobie, że nie ma nic, profity z jej działalności czerpie ktoś inny, a za to, co zrobiła, najpewniej będzie musiała zapłacić sama.
A drugi powód?
To osobiste nieporozumienie z mężem. Kiedy sędzia Gąciarek wytoczył jej proces, poprosiła o pomoc kolegów męża. Nikt nie był zainteresowany. Wówczas zaczęła sobie zdawać sprawę z tego co zrobiła. To było po publikacji na jednym z portali internetowych, w którym nazwano ją hejterką. Emilia nie miała pracy, straciła wiarygodność, grunt zaczął jej się palić pod nogami.
Jak długo pani Emilia współpracowała z wiceministrem w celu oczernienia sędziów przeciwnych
reformie?
Od 2016 r. do jesieni 2018 r. Najprawdopodobniej do zerwania kontaktów doszłoby wcześniej, ponieważ pani Emilia nie chciała współpracować z sędzią Iwańcem, który występował z ramienia wiceministra. Wówczas zastąpił go sędzia Cichocki.
Czy pobierała za swoją działalność wynagrodzenie?
Jesienią 2018 r. otrzymała 4 tys. zł od sędziego Cichockiego. Przelew został opublikowany w internecie już po zerwaniu współpracy. Pozostaje pytanie, za co otrzymała te pieniądze? Czy był to dowód sympatii sędzi wobec mojej klientki? Troski o dziewczynę? Nie wykluczam tego, ale jako prawnik średnio wierzę w takie ciepłe emocje. Należy brać pod uwagę możliwość, że były to pieniądze za milczenie.
Jak wyglądała jej współpraca z wiceministrem sprawiedliwości?
Nie rozmawiałam z panią Emilią na ten temat. Jestem upoważniona do reprezentowania panią Emilię jedynie w sprawie rozwodowej. Poza tym, wobec mojej klientki sędziowie wystosowali kilka prywatnych aktów oskarżenia, ale nie mam upoważnienia do reprezentowania pani Emilii w tych sprawach i nie znam dokładnej liczby. Natomiast nie słyszałam, żeby toczyło się jakiekolwiek śledztwo lub proces dotyczący jej związku z ministerstwem sprawiedliwości.
Wiceminister Piebiak w jednym z wywiadów powiedział, że rewelacje głoszone przez panią Emilię są niewiarygodne.
Mimo to ktoś mojej klientce, rzekomo tak złej i chorej, przez ten czas dostarczał dokumenty, prywatne adresy sędziów i upoważniał ją do kontaktów z mediami. Wykształceni mężczyźni na wysokich stanowiskach złożyli swój los w jej rękach. W zamian dali jej na imieniny żywiczną figurkę husarza. Sądzę, że nie przewidzieli, co się stanie, kiedy zostanie doprowadzona do ściany. Z doświadczenia wiem, że w takiej sytuacji człowiek jest nieobliczalny.
Co w tej chwili robi pani klientka?
Od dwóch tygodni ukrywa się. Otrzymuje wiadomości z groźbami, wyzwiskami, jest hejtowana. Do nagonki włączyły się także publiczne media. Pani Emilia chce odzyskać wiarygodność i zaufanie. Dlatego ujawniła szczegóły swojej współpracy z ministerstwem i sędziami. Wie, co zrobiła i ma świadomość, że to było złe.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
- Wielka rekonstrukcja bitwy pod Komarowem. Zobacz zdjęcia!
- Mural ozdobił wnętrze nowego hotelu w Lublinie
- Miss Krasnegostawu wybrana. Zobacz zdjęcia
- Oto czym kuszą gości nowe restauracje w Lublinie
- Zobacz wspólną radość kibiców i żużlowców Motoru Lublin
- Sianokosy na najwyżej położonej łące w Lublinie. Zobacz!
