W aptekach brakowało leków, ponieważ te były wywożone i sprzedawane z wielokrotnym przebiciem za granicą. Dlatego afera lekowa budzi takie ogromne emocje. Andrzej Prygiel nie jest jednak tym procederem zaskoczony.
- On kwitnie od wielu lat. Sprawa odwróconego łańcucha dystrybucji, bo tym w istocie jest ten proceder, to nie jest sprawa ostatniego czasu - mówi.
Dlaczego więc do tej pory tego problemu nie wyeliminowano? - Ponieważ jest trudny do wychwycenia. Od kilkunastu lat poszczególne ekipy rządzące próbują coś z nim zrobić. Na drodze stają jednak różne problemy natury organizacyjnej - stwierdza.
Andrzej Prygiel wskazuje, że jednym ze sposobów zmniejszenie skali procederu byłoby zmniejszenie różnicy w cenach leków pomiędzy Polską a pozostałymi krajami.
- Konieczne jest przy tym rozróżnienie dwóch pojęć. Pierwsze to cena leku, czyli tyle, ile dany środek jest wart na rynku. Drugie to opłata pacjenta - zaznacza.
- Przykładowo, wartość pewnej marki insuliny to 100 zł. Pacjent, po uzyskaniu recepty w ramach porady lekarskiej, za tę insulinę płaci w aptece 3,20 zł. To oznacza, że dla pacjenta ten lek jest prawie za darmo, choć jego wartość to 100 zł. Różnicę pokrywa państwo. I ono dąży do tego, by różnica, którą trzeba pokryć w ramach refundacji, była jak najniższa, aby wydatek z budżetu państwa na pacjenta był jak najmniejszy. Stąd niskie ceny leków - mówi wiceprezes Opolskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej.
Andrzej Prygiel wskazuje, że zmniejszenie różnicy w cenie leków pomiędzy Polską a innymi krajami zachodnimi mogłoby sprawić, że nielegalny wywóz leków poza Polskę oraz ich sprzedaż stałyby się mniej opłacalne. - Oznaczałoby to, że państwo musiałoby więcej dokładać do leków, bowiem opłata dla pacjenta, powinna pozostać na niezmienionym poziomie - uważa.
Jakie mogłyby być inne sposoby przeciwdziałania aferom lekowym? Dlaczego w aptekach leki są poddawane silnej ewidencji? O tym w programie "Gość nto".
