Afgańscy komandosi, rzeźnicy Asada, uzbeccy robotnicy. Rosja szuka rekruta po świecie

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Rosja szuka żołnierzy na wojnę z Ukrainą także poza granicami kraju
Rosja szuka żołnierzy na wojnę z Ukrainą także poza granicami kraju mil.ru
Zmobilizowanie 300 tys. żołnierzy nie rozwiąże problemów Rosji na froncie. To klasyczne mięso armatnie. Żeby wygrywać, potrzeba doświadczonych wojaków. Więc Moskwa, podobnie jak uzbrojenia, szuka za granicą także ludzi.

Doniesienia o rzekomych tysiącach „ochotników” spieszących z Afryki czy Bliskiego Wschodu na wojnę z Ukrainą słyszymy od wielu miesięcy. Póki co jednak, zbyt wielu ich na froncie nie widać. Co nie znaczy, że sytuacja się nie zmieni. Choćby ostatnie doniesienia.

Rosja i Iran podejmują próby werbowania na wojnę z Ukrainą byłych komandosów z armii Afganistanu – pisze magazyn „Foreign Policy”. Chodzi o żołnierzy Afgańskiej Armii Narodowej (ANA), czyli sił zbrojnych obalonych przez talibów w 2021 roku demokratycznych władz Afganistanu. Żołnierze ci byli szkoleni kiedyś przez specjalsów z USA i Wielkiej Brytanii. Dziś, po zwycięstwie talibów, tysiące z nich ukrywają się w Afganistanie lub uciekli do sąsiednich krajów. Werbunkiem zajmuje się m.in. Grupa Wagnera. Według źródeł "Foreign Policy", Rosja i Iran są w stanie zwerbować nawet około 10 tys. afgańskich komandosów. Żołnierze, którzy przystają na ofertę Moskwy, mają być przerzucani z Afganistanu do Iranu, a następnie do Rosji.

Marchewki dwie

Rosja szuka za granicą chętnych do wojaczki na Ukrainie nęcąc dwiema rzeczami: obywatelstwem rosyjskim i pieniędzmi. Chociaż obywatelstwo FR nie należy z pewnością do szczególnie poszukiwanych na świecie, to jest ono bardzo cenione w jednym regionie świata. To Azja Środkowa, której miliony obywateli mieszka i pracuje w Rosji. I są dyskryminowani i wykorzystywani. Groźba deportacji, wystawianie mandatów i presja na płacenie łapówek to tylko niektóre z wyzwań, przed którymi stają zarobkowi imigranci. W związku z tym, możliwość uzyskania paszportu FR może być kusząca. Dodatkowo, większość imigrantów to samotni mężczyźni w wieku od dwudziestu do trzydziestu lat – idealnie z punktu widzenia werbowników.

24 września Putin podpisał ustawę umożliwiającą cudzoziemcom walczącym w rosyjskich siłach zbrojnych otrzymanie obywatelstwa rosyjskiego w ramach uproszczonej procedury. Cudzoziemcy, którzy podpisali kontrakt z rosyjskimi siłami zbrojnymi na co najmniej rok, będą mogli teraz ubiegać się o rosyjskie obywatelstwo bez konieczności przedstawiania pozwolenia na pobyt. Tacy posiadacze kontraktów będą mogli również zrezygnować z warunku uzyskania obywatelstwa, jakim jest ciągłe przebywanie w Rosji przez pięć lat od daty otrzymania pozwolenia na pobyt. W Moskwie utworzono specjalny ośrodek, który pomaga ministerstwu obrony organizować zaciąg obywateli zagranicznych.

Gastarbeiterzy pod broń

Według badań przeprowadzonych w 2021 r. wśród obywateli republik środkowoazjatyckich mieszkających w Rosji (to głównie Tadżycy, Uzbecy i Kirgizi), migrujący robotnicy z tego regionu zarabiali średnio 47 100 rubli, czyli zaledwie jedną piątą tego, co potencjalnie mogłaby zapłacić Grupa Wagnera za udział w wojnie z Ukrainą. Z rosyjskich danych wynika, że połowa cudzoziemców przybyłych do Rosji do pracy w drugim kwartale tego roku – w sumie 1,54 mln osób – to obywatele Uzbekistanu.

Rządy w Azji Środkowej niechętnie patrzą na perspektywę zaciągania się ich obywateli do rosyjskiej armii. Wszak tacy ludzie w przyszłości mogą stać się zagrożeniem dla autorytarnych reżimów, a to nie jedyny kłopot. Nic więc dziwnego, że ambasady Uzbekistanu i Kirgistanu w Moskwie ostrzegły swych obywateli, że za walkę w obcych siłach zbrojnych grozi więzienie. W Kirgistanie za takie działania przewidziana jest kara do 10 lat więzienia połączona z konfiskatą majątku. W Uzbekistanie za najemnictwo także grozi kara do 10 lat więzienia. O odpowiedzialności karnej za walkę na terytorium innego państwa uprzedziła swoich obywateli ambasada Tadżykistanu w Moskwie. Również kodeks karny Kazachstanu przewiduje za wskazane działania karę więzienia od pięciu do dziewięciu lat.

Choć doszło już do pierwszych przypadków śmierci i dostanie się do niewoli pochodzących z Azji Środkowej żołnierzy, to jednak dotychczas zaciąganie się Tadżyków czy Uzbeków do rosyjskiej armii nie przyjęło jakiegoś szerszego zakresu.

Wsparcie z Lewantu?

Jednym z potencjalnych źródeł żołnierzy na wojnę z Ukrainą może być Syria. Po 11 latach wojny domowej weterani syryjscy to atrakcyjny towar na międzynarodowym rynku najemniczym. Werbowani zresztą tysiącami choćby do działań w pogrążonej w domowym konflikcie Libii, nie tylko przez Rosjan, ale i Turków. Dodatkowo, wielu z nich ma już doświadczenie bojowe w koordynacji z wojskami rosyjskimi, począwszy od działań w terenie miejskim po wspólne operacje powietrzno-lądowe. No i pomocny w werbunku jest Baszar el-Asad, jak też znaczący wiele w Syrii Irańczycy. Z drugiej strony, z Syryjczykami w rosyjskim wojsku byłyby też problemy. Zdecydowana większość nie zna rosyjskiego. No i rosyjska kadra dowódcza nie ma najlepszego zdania o morale Arabów – zresztą Rosjanie mają doświadczenia, bo prowadzą działania zbrojne w Syrii już siedem lat. Choćby wagnerowcy nie raz narzekali na to, że przy poważniejszym oporze wroga, a już szczególnie pod ogniem przeciwnika Syryjczycy pierwsi uciekają z pola bitwy. A przecież walczyli z rebeliantami i dżihadystami. I pacyfikowali okrutnie ludność cywilną. Na Ukrainie mieliby do czynienia z dużo groźniejszym przeciwnikiem i nieporównanie groźniejszą bronią.

Z ekonomicznego punktu widzenia, wojska syryjskie mogą być stosunkowo tanie dla Rosji. Jeśli rekrutacja będzie skierowana do osób z doświadczeniem, wówczas potrzeba będzie mniej szkoleń. Fatalny stan gospodarki tego rozdartego wojną kraju (ponad 90 procent ludności żyje poniżej granicy ubóstwa) oraz duża liczba syryjskich żołnierzy, czy to należących do regularnych sił zbrojnych, czy też do jednej z wielu prorządowych milicji, otwierają wiele możliwości werbownikom. Tym bardziej, że wojna w Syrii przygasła. Jedynie pod protekcją Turcji w Idlib jeszcze trzymają się rebelianci. No i do tego niedobitki ISIS za Eufratem. W marcu Siergiej Szojgu sugerował, że na Ukrainę trafi nawet 16 tys. „ochotników” z Bliskiego Wschodu. Do dziś jakoś ich jednak nie dostrzeżono.

Inne kierunki

Bardziej egzotyczną możliwością byłoby rozmieszczenie na froncie wojsk północnokoreańskich. Pjongjang jako jeden z niewielu krajów wyraźnie wspiera kampanię wojskową swojego sąsiada, przynajmniej retorycznie, a także symbolicznie, np. poprzez uznanie tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych. Korea Północna ma również historię bliskiej współpracy wojskowej z wybranymi państwami, głównie sojusznikami Rosji. W Rosji pracują tysiące północnokoreańskich robotników. W przeciwieństwie jednak do migrantów z Azji Środkowej, ich obecność w Rosji jest uzgodniona na szczeblu rządowym, więc jest mało prawdopodobne, aby zaciągnęli się do wojska bez błogosławieństwa Pjongjangu, który pozostaje skupiony przede wszystkim na własnej pozycji bezpieczeństwa wobec sąsiadów i Stanów Zjednoczonych. Północni Koreańczycy mieszkający w Rosji służą rządowi północnokoreańskiemu jako kluczowe źródło twardej waluty, przez co są o wiele bardziej dochodowi jako robotnicy niż żołnierze.

Potencjalnych rekrutów można było by znaleźć także w innych miejscach. W Etiopii, po rozpowszechnieniu w Internecie fałszywych pogłosek o rosyjskiej rekrutacji, setki Etiopczyków, w tym wielu weteranów, ustawiły się w kolejce przed ambasadą rosyjską w Addis Abebie. Generalnie jednak werbunek Afrykańczyków to chyba nienajlepsze rozwiązanie. Już prędzej Moskwa wolałaby zmobilizować tysiące mieszkańców Abchazji i Osetii Południowej, separatystycznych republik w Gruzji. Bezpośrednio po wojnie rosyjsko-gruzińskiej w 2008 roku Rosja uznała Abchazję i Osetię Południową za niepodległe państwa i nawiązała stosunki dyplomatyczne z tymi podmiotami, kontrolowanymi i sponsorowanymi przez Moskwę od pierwszej połowy lat 90.

Ponieważ miesiące zimowe prawdopodobnie zatrzymają lub przynajmniej zmniejszą intensywność walk, Rosja zyskuje kilka miesięcy na przygotowanie się do szkolenia i rozmieszczenia potencjalnych tysięcy żołnierzy-cudzoziemców. Ich rekrutacja zapewne dałaby wymierne korzyści, zwłaszcza, gdy mowa o takich weteranach, jak byli specjalsi z Afganistanu. Trudno jednak wierzyć w to, że pojawienie się na polu walki nawet większej liczby zagranicznych żołnierzy będzie panaceum na problemy Rosji.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

n
najemnik z warszawy
jak putin sypnie zlotem to i Polacy pojda.
Wróć na i.pl Portal i.pl