Z pewnością nie narzekali, bo oprócz przygotowanych przez organizatorów atrakcji (na płycie boiska rozstawiono 50 kortów do minitenisa i kort centralny, wszystko za darmo) nie zabrakło również gwiazd. Nie dotarli co prawda nasi finaliści tegorocznego US Open Łukasz Kubot (w deblu) i Alicja Rosolska (w mikście). Pojawiła się za to m.in. Agnieszka Radwańska.
- Nic nie mogę wam obiecać, nie wiem co będzie za rok i za dwa - rzuciła z tajemniczym uśmiechem do dziennikarzy nasza rakieta numer jeden. Pytanie dotyczyło planów na przyszłość, bo tu i ówdzie można usłyszeć, że nosi się z zamiarem zakończenia kariery. Jednoznaczne potwierdzenie, ani zaprzeczenie, nie padło. Radwańska zadeklarowała tylko, że w tym sezonie zobaczymy ją na korcie jeszcze w dwóch turniejach: w Seulu i Pekinie. Co dalej? Nie wiadomo.
Sama Agnieszka nie sprawiała jednak wrażenia, jakby jakoś przesadnie nurtował ją ten temat. Z uśmiechem wyszła na kort i w parze z Marcinem Matkowskim zagrała pokazowy tie-break, przeciwko Pauli Kani i Kamilowi Majchrzakowi. Na koniec gwiazdy zasiadły jeszcze za stołem, do sesji autografów.
Tajemniczo uśmiechał się również kapitan reprezentacji Polski Radosław Szymanik, od którego dowiedzieliśmy się, że w poniedziałek Hubert Hurkacz ogłosi nazwisko nowego trenera. Przenosi się również do Tampy na Florydzie. Do ośrodka, w którym trenują m.in. bracie Zverev i John Isner.
Słaba forma Radwańskiej przed US Open. Romer: Dla jej fanów to niepokojące sygnały, bo pokazują, że powoli ta świetna kariera dobiega końca