Jak zawodowa tenisistka odnajduje się w realiach gry w tenisa na konsoli?
Szczerze mówiąc myślałam, że będzie dużo łatwiej. W pierwszych paru gemach nie dość, że nie mogłam wygrać piłki to jeszcze nie mogłam trafić w piłkę, co było dość irytującym uczuciem. A potem, jak już faktycznie poćwiczyłam, pograłam, to nawet wygrałam cały mecz. Jestem przygotowana [Radwańska miała zmierzyć się w finale z najlepszymi uczestnikami rozegranego w środę turnieju tenisa na konsoli - red.], ale jak mi pójdzie to się okaże.
A czego się Pani spodziewa na prawdziwym korcie. Poprzedni sezon pełen był problemów ze zdrowiem, kontuzji i infekcji. Jak jest obecnie?
Zawsze coś boli, choć nie aż tak jak w tamtym, więc jest lepiej. Jeżeli chodzi o infekcje to też myślałam, że jest już lepiej, ale niestety w Miami była kolejna, o której chyba jeszcze nie było mowy. Gdzieś tam jeszcze coś się dzieje, ale wydaje mi się, że i tak jest dużo lepiej niż było. W przerwie między sezonami i na początku roku pracowałam przede wszystkim nad tym, żeby fizycznie być bardziej przygotowana, zdrowsza. I ogólnie - żeby mój organizm wytrzymywał chociażby nawet takie choroby, jakie przechodziłam. Jest lepiej, czuję się lepiej, więc mam nadzieję, że będzie już tylko coraz lepiej.
Infekcja nie przeszkodziła Pani wygrać w Miami Simoną Halep...
Faktycznie - to był jeden z lepszych meczów, jakie zagrałam w ostatnim czasie. Bardzo cieszy wygrana z zawodniczką, która nie tylko jest w niesamowitej formie, ale jest również numerem jeden na świecie. Na pewno taki mecz daje dużo pewności siebie. Tym bardziej, że z numerem jeden już dość dawno nie wygrałam.
Poprzednio udało się to siedem lat temu, gdy pokonała Pani w Sydney Karolinę Woźniacką.
No właśnie, zostało mi to przypomniane na korcie, zaraz po meczu. Oby więcej takich zwycięstw.
Wiemy w jakim jest Pani momencie swojej kariery, jest trudniej niż w ostatnich latach... Czy wygranie turnieju Wielkiego Szlema nadal jest w tej sytuacji priorytetem?
Oczywiście, że tak. Chyba dla każdej osoby, która gra w tenisa cel jest ten sam od początku do końca kariery. Ale faktycznie - jest trochę ciężej, pojawiło się dużo młodszych zawodniczek, które wchodzą do czołowej 20. na świecie w naprawdę szybkim tempie. Widzimy w każdym turnieju - i na Szlemach i na tych mniejszych - że nie wszystkie rozstawione przechodzą pierwszą rundę, a co dopiero dalej. Łatwo na pewno nie będzie, ale oczywiście zrobię wszystko, żeby dopiąć swego.
Za chwilę część sezonu na kortach ziemnych. W tym roku rozpocznie go Pani nie w Stuttgarcie, lecz w Stambule. To turniej, który chyba dobrze się Pani kojarzy?
To prawda, w 2007 roku wygrałam tam debla w parze z siostrą, a rok później singla. Mam więc na pewno bardzo dobre wspomnienia z tego miejsca. Dawno tam nie grałam, więc myślę, że będzie to jakaś fajna mała zmiana, którą można wprowadzić do kalendarza.
Przed Roland Garros zagra Pani jeszcze w Madrycie i Rzymie.
W Madrycie na pewno, a jeśli chodzi o Rzym, to jeszcze wszystko się okaże. Na razie stoi pod znakiem zapytania [dzień po naszej rozmowie okazało się, że jednak nie zagra - red.].
Wracając do Stambułu i zwycięstwa w deblu chcielibyśmy zapytać o to, jak się układała współpraca z siostrą na korcie?
Skoro wygrałyśmy z Ulą turniej, to mogę powiedzieć, że dobrze. Pamiętam doskonale finał, w którym naszymi rywalkami były Sania Mirza i Latisha Chan [wcześniej znana jako Chan Yung-jan - red.]. Obie to znakomite deblistki, a mimo to wygrałyśmy ten mecz bardzo gładko [6:1, 6:3 - red.]. To był dobry turniej w naszym wykonaniu.
Siostra próbuje ostatnio łączyć grę w tenisa z projektowaniem torebek. Czy w tej branży ma szansę odnieść sukces?
Przede wszystkim to moim zdaniem genialny pomysł - stworzyć coś, czego nie ma. Połączenie fajnej sportowej torby z torbą do pracy, bo jest to zrobione z najlepszej skóry. Takiego połączenie wcześniej nie mieliśmy, a są to w dodatku również torby męskie - wiadomo że w segmencie toreb męski rynek jest o wiele mniejszy. Ula włożyła w to naprawdę dużo energii, dużo serca i czasu. W efekcie stworzyła towar z najwyższej półki. Oby jej się powiodło, bo zrobiła wszystko najlepiej, jak potrafiła.
Pytał i notował Hubert Zdankiewicz
Agnieszka Radwańska: Jest trudniej niż wcześniej, ale ciągle liczę na zwycięstwo w turnieju wielkoszlemowym