Akcja "Jedz jabłka na złość Putinowi" chwyciła. Sadowników wspierają gwiazdy i zwykli Polacy

Dorota Kowalska/x-news
Polacy potrafią być solidarni. W odpowiedzi na rosyjskie embargo ochoczo ruszyli do sklepów kupować polskie jabłka. Pytanie, tylko, czy akcja "Jedz jabłka na złość Putinowi" to przejaw współczesnego patriotyzmu, czy może raczej bezradności.

Polacy w patriotycznym geście ruszyli do jedzenia jabłek. Ku uciesze dietetyków, na złość Putinowi. Sam pomysł zrodził się spontanicznie, inspirowany był zresztą nie tyle dbałością o zdrowe żywienie, ile polityką. O co chodzi? Otóż Rosyjska Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego poinformowała, że od 1 sierpnia wprowadzone zostanie "czasowe ograniczenie wwozu do Rosji z Polski" owoców i warzyw, w tym świeżych jabłek.

Źródło: Agencja TVN/x-news

Rosjanie jako oficjalny powód wstrzymania importu polskich produktów podają "systematyczne naruszanie przez stronę polską międzynarodowych i rosyjskich wymogów fitosanitarnych przy dostawach polskiej produkcji roślinnej do Rosji", ale przecież wiadomo, że nie o wymogi fitosanitarne tu chodzi, a o sankcje nałożone przez Unię Europejką na Rosję i czynny udział polskiego rządu w walce o wolną Ukrainę. Minister rolnictwa Marek Sawicki ocenił zresztą w czwartek, że polscy producenci warzyw i owoców są pierwszymi ofiarami unijnych sankcji wobec Rosji.

Na odwet nie trzeba było długo czekać. Bo dosłownie kilkanaście godzin po wprowadzeniu rosyjskiego embarga dziennikarze "Pulsu Biznesu" rozpoczęli akcję, w której zachęcają internautów do jedzenia polskich jabłek oraz picia cydru "na złość Putinowi". Akcja chwyciła, a Twitter został zalany zdjęciami zajadających jabłka internautów. Nie tylko zwyczajni obywatele wzięli się do pałaszowania owoców, swoje zdjęcie z jabłkiem w zębach umieścili na Twitterze także minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz i szef Twojego Ruchu Janusz Palikot. Ukraińscy dyplomaci też nie stoją z boku - oni też ruszyli do warzywniaków po smaczne, polskie jabłka.

Jak donosi TVP Info, tę spontaniczną polską akcje dostrzegły zachodnie media. "Polacy jedzą jabłka, aby zdenerwować Putina", "Jabłko dziennie trzyma Putina z dala: Polacy protestują przeciwko rosyjskiemu zakazowi żywności", "Polacy robią selfie podczas jedzenia jabłek, aby pokazać Putinowi palec" - to tylko niektóre tytuły zagranicznych mediów. I tak na stronie BBC czytamy: "Jabłko dziennie trzyma doktora z dala. W ciągu ostatnich dni w Polsce nastąpił gwałtowny przyrost ludzi jedzących jabłka - ale nie z powodów medycznych. Polacy zamieszają zdjęcia jabłek w mediach społecznościowych w ramach protestu przeciwko Rosji". Portal podkreśla również , że wśród uczestników akcji jest wielu polskich polityków - w tym minister rolnictwa.
"Polacy zamieszczają w internecie swoje zdjęcia z jabłkami wraz z szyderczymi komentarzami, aby zaprotestować przeciwko rosyjskiemu zakazowi na polską żywność" - pisze z kolei kanadyjski portal Ctvnews.ca.

O akcji zachęcającej do jedzenia polskich jabłek piszą już zachodnie media, ale bez pomocy UE rolnikom nie zwrócą się poniesione straty

"W Polsce jabłko dziennie trzyma z dala nie tylko lekarza. To teraz oświadczenie polityczne" - informuje portal brytyjskiego "Guardiana". Portal gazety przypomina również o autorach całego zamieszania - redakcji "Pulsu Biznesu" i artykule "Postaw się Putinowi - jedz jabłka, pij cydr".

Sukces akcji to przejaw współczesnego patriotyzmu czy może raczej bezsilności? Eksperci są w swoich ocenach ostrożni. - Pieniędzy na rynku jest tyle samo. Jeśli ludzie kupią więcej jabłek, nie kupią czegoś innego, więc to takie kręcenie się w kółko - mówi prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny. - Czy ta akcja jest wyrazem patriotyzmu? Cóż, można to będzie ocenić po jej zakończeniu, ale wydaje się, że bez istotnych zmian, znalezienia nowych rynków zbytu, sukcesu nie zobaczymy - dodaje prof. Czapiński.

Sceptyczny wobec akcji jest politolog prof. Kazimierz Kik. - Jest ona dowodem bezradności intelektualnej wobec problemu. To takie robienie dobrej miny do złej gry - ocenia. - Można oczywiście bagatelizować problem, walczyć z nim śmiechem, ale znacznie rozsądniej jest poszukać jakiegoś rozwiązania - tłumaczy prof. Kik. Jego zdaniem dzisiaj Polacy źle pojmują patriotyzm. - Dla wielu z nas, patriota to ktoś, kto bierze butelkę z benzyną i biegnie na czołg. Tymczasem patriotyzm to budowanie ducha Polaków na sukcesach, nie klęskach - zauważa nasz rozmówca.

Ale ta akcja jest kolejnym dowodem na to, że Polacy potrafią w sytuacjach ekstremalnych wykazać solidarność. Pytanie: na ile ten społeczny gest pomoże rolnikom? Ci już liczą straty, które mogą pójść w miliony złotych, ale inicjatywa jest godna pochwały. - Oczywiście wszystkich tych jabłek, które były eksportowane do Rosji nie zjemy, ale jeśli uda nam się zjeść przynajmniej kilkanaście procent, to będzie to duża ulga dla producentów owoców i warzyw - stwierdził minister rolnictwa Marek Sawicki. Minister wysłał już do komisarza ds. rolnictwa i rozwoju obszarów wiejskich Komisji Europejskiej Daciana Ciolosa list informujący o stratach, jakie mogą ponieść polscy producenci owoców i warzyw w związku z zapowiedzianym embargiem. Pismo zawiera wniosek o wdrożenie, "w duchu solidarności europejskiej odpowiednich i adekwatnych działań ograniczających negatywne skutki dla polskich producentów owoców i warzyw, nałożonych przez Federację Rosyjską sankcji". Kto wie, może spontaniczna akcja Polaków zachęci Unię do solidarności.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

P
Polak
Spróbuj też, ogrzać się własnym pierdem... :D

Wybrane dla Ciebie

Co z debatą w TV Republika? Burmistrz Końskich przekazał ważne informacje

Co z debatą w TV Republika? Burmistrz Końskich przekazał ważne informacje

To może być największy nalot na Rosję od czasów II wojny światowej

To może być największy nalot na Rosję od czasów II wojny światowej

Wróć na i.pl Portal i.pl