„Uczczenie pamięci ofiar wojny, przedstawicieli jakiegokolwiek narodu nie jest i nie może być uważane za prowokację, lecz jest głęboko moralnym, chrześcijańskim obowiązkiem. Tak 8 lipca postąpili Prezydenci Ukrainy i Polski” - to odpowiedź ambasady Ukrainy na zarzuty wojewody lubelskiego pod adresem Grzegorza Kuprianowicza.
W poniedziałek, wojewoda lubelski Przemysław Czarnek zapowiedział, że złoży doniesienie do prokuratury na prezesa Towarzystwa Ukraińskiego w Polsce, Grzegorza Kuprianowicza. Poszło o słowa Kuprianowicza podczas niedzielnych uroczystości w Sahryniu (pow. hrubieszowski).
- Stoimy przed pomnikiem upamiętniającym ofiary życia mieszkańców Sahrynia i okolicznych wsi, którzy zginęli w tragiczny ranek 10 marca 1944 roku. Warto przypomnieć, że przed ponad 74 laty zginęli tu obywatele RP, ukraińscy prawosławni mieszkańcy tej ziemi.
Zginęli oni z rąk innych obywateli RP dlatego, że mówili w innym niż większość języku oraz byli innego wyznania. Ta zbrodnia przeciwko ludzkości popełniona została przez członków narodu polskiego, partyzantów Armii Krajowej będących żołnierzami Polskiego Państwa Podziemnego - mówił prezes Towarzystwa Ukraińskiego w Polsce. I dodawał: - Żałujemy, że pamięć ukraińskich prawosławnych ofiar Chełmszczyzny nie została w Sahryniu uczczona w analogiczny sposób, jak stało się to w przypadku pamięci polskich ofiar Wołynia.
- Wypowiedzi pana Kuprianowicza powinny stać się przedmiotem badań prokuratury. Chodzi o możliwość popełnienia przestępstwa - poinformował w poniedziałek Czarnek. Słowa prezesa nazwał prowokacją. Twierdzi, że znieważają one naród polski. Podkreślał, że nie można porównywać 130 tys. Polaków zabitych na Wołyniu w 1943 r. przez ukraińskich nacjonalistów z kilkuset osobami narodowości ukraińskiej, zabitymi przez Polaków w Sahryniu. - W Sahryniu była to akcja likwidacji bazy UON-UPA - podkreślał Czarnek. Na odpowiedź Ukraińców nie trzeba było długo czekać.
Prowokacja? Ambasada zaprzecza
„Naszym wspólnym obowiązkiem jest zachowanie pamięci o wszystkich zmarłych i poległych, bez względu na to, czy chodzi o kilkaset osób, czy o kilkadziesiąt tysięcy” - czytamy w komunikacie ambasady Ukrainy. Pismo ukazało się w poniedziałek wieczorem.
„Ukraińców, którzy z flagami narodowymi występują podczas oficjalnych uroczystości w żaden sposób nie można nazwać nacjonalistami i prowokatorami. Tak samo nie można używać tego typu określeń wobec Polaków występujących publicznie z polskimi flagami” - przekonują przedstawiciele ambasady. W dalszej części pisma argumentują, że osoby, które występują z flagą narodową „zarówno oddają szacunek własnemu narodowi (…), jak i manifestują pozytywne nastawienie do dobrosąsiedzkich relacji między Ukrainą a Rzeczpospolitą Polską”.
Ambasada zwraca też uwagę na znaczenie „fundamentalnej zasady relacji międzypaństwowych”. „Politycy i urzędnicy państwowi nie powinni partykularnie wykorzystywać zdarzeń z przeszłości. W szczególności ma to znaczenie w sytuacji, gdy sami twierdzą, że nie są historykami, nie znają ustalonych przez nich faktów oraz nie są w stanie wniknąć w sedno spraw, o których się wypowiadają” – czytamy w komunikacie przedstawicielstwa dyplomatycznego.
Przypomnijmy, ambasadorem Ukrainy w Polsce jest Andrij Deszczycia. Pełni on tę funkcję od 2014 r.