Spis treści
Firmy w Waszyngtonie zabijały deskami okna, gdy wokół Białego Domu, rezydencji wiceprezydenta USA i innych kluczowych budynków stolicy, stawiano ogrodzenia.
W lokalach wyborczych dochodziło do starć, a pracownicy komisji przygotowywali się do ataków z użyciem w związku z lawiną gróźb zniszczenia biur polityków i innych wrażliwych miejsc dla wyborów.
Gwardia Narodowa i policja w pogotowiu
Stan Waszyngton wezwał Gwardię Narodową, w gotowości jest policja i strażnicy w związku z chaosem wyborczym w Portland w Oregonie, gdzie odnotowano przypadki przemocy, a burmistrz Ted Wheeler ostrzega przed „napięciem”.
W wyścigu w 2024 r. doszło już do rozlewu krwi, po tym, jak podczas strzelaniny 13 lipca na wiecu w Pensylwanii, raniono Trumpa i zginął uczestnik wiecu, a dwóch zostało rannych.
Widmo 6 stycznia 2021 r., kiedy zwolennicy Trumpa wtargnęli na Kapitol USA, rzuciło długi cień na amerykańską politykę. Tym razem Trump odmawiał określenia, czy zaakceptuje wyniki wyborów, i już zarzuca oszustwa i w tzw. stanach wahadłowych, takich jak Pensylwania, co rodzi strach.
Demokrata, kongresmen z Tennessee, Steve Cohen, ostrzegł, że „może polać się krew”. „Trump nie cofnie się przed niczym. Znowu będzie mówił ludziom, żeby udali się do Kapitolu, jeśli chcą mieć kraj, dodał Cohen.
Amerykanie boją się protestów
Ankieta przeprowadzona przez J.L. Partners wśród tysiąca wyborców pokazała, że szokująca liczba Amerykanów uważa, że wybory mogą stać się brutalne, a nawet wywołać konflikt na pełną skalę.
Ponad 25 procent twierdzi, że niezależnie od tego, czy Harris, czy Trump wygrają, wybuchną zamieszki, a 10 procent obawia się, że wybuchnie wojna domowa.