Do ataku dwóch groźnych psów doszło wczoraj wieczorem na terenie wrocławskiego TBS na Stabłowicach. Wszystko działo się błyskawicznie.
- Wyszłam na szybki spacer koło swojego bloku, nagle zobaczyłam jak biegną na nas te dwa potwory. Nie było szans na ucieczkę, próbowałam ratować go (psa - przyp. red.), przez co mam pogryzioną rękę. Pies w tej chwili jest w klinice, czekam na informację od weterynarza, gdyż trzeba go było uśpić, gdyż jest tak rozszarpany - opisuje całe zajście na facebooku poszkodowana kobieta.
Nie wiadomo czy jej pies przeżyje atak dwóch amstaffów. Kobieta także odniosła obrażenia. Wylądowała na SOR szpitala przy ulicy Koszarowej. Sprawę zgłosiła na policję.
Zarząd TBS Wrocław podejrzewa czyje mogły być to psy i obiecuje, że sprawy nie zostawi. Zwierzęta prawdopodobnie należą do jednego z najemców mieszkania TBS na tym osiedlu. Jeśli zarzuty wobec tej osoby się potwierdzą, wówczas będzie można podjąć kroki formalne oraz prawne, które przewiduje umowa najmu i regulamin korzystania z mieszkania, czyli na przykład wypowiedzenie umowy najmu.
Zobacz także
- Sprawa jest skomplikowana i do jej rozwiązania potrzebne jest zaangażowanie organów ścigania. Zarząd TBS Wrocław już wcześniej, we współpracy z policją, podejmował działania, których celem było skłonienie właściciela agresywnych psów do przestrzegania zasad umowy najmu, regulaminu korzystania z mieszkania i przepisów dotyczących opieki nad zwierzętami. Ostatnie wydarzenia pokazują, że problem wymaga bardziej stanowczej reakcji służb i będziemy rozmawiać o tym z wrocławską policją i strażą miejską. To właśnie służby mogą m.in. zweryfikować, czy właściciel psów rasy uznawanej za agresywną ma odpowiednie zgody na posiadanie takich zwierząt. Mogą również doprowadzić do odebrania niebezpiecznych zwierząt właścicielowi i skierować sprawę do sądu. TBS Wrocław nie ma takich uprawnień, a rolą służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo publiczne jest reagowanie na wszelkie przypadki łamania prawa - mówi Łukasz Maślanka ze spółki TBS Wrocław.
Do zarządu TBS zgłosiło się dzisiaj kilka osób, które widziały całe zajście. Sprawą zajmuje się wrocławska policja.
