Andrzej Butra (zgadza się na publikację jego wizerunku i nazwiska - przyp. red.) jest byłym wiceministrem rolnictwa, a obecnie radnym powiatu kluczborskiego, wybranym z list Polskiego Stronnictwa Ludowego (na czas wyjaśniania sprawy jego członkostwo w partii zostało zawieszone). Przez lata był jedną z czołowych postaci PSL w regionie. Słynął też z ciętego języka, który tym razem zaprowadził go na ławę oskarżonych.
Pod koniec października 2021 r., za znieważanie prezydenta Andrzeja Dudy, Sąd Okręgowy w Opolu wymierzył mu 4 tys. złotych grzywny oraz orzekł podanie wyroku do publicznej wiadomości. Wyrok zapadł już na pierwszej rozprawie i był najłagodniejszą możliwą karą. Za publiczne znieważenie prezydenta RP Butrze groziło bowiem nawet do 3 lat więzienia.
Okazuje się, że to jednak nie koniec sprawy. Obrońca oskarżonego wniósł apelację. Chce uniewinnienia, ewentualnie warunkowego umorzenia postępowania wobec jego klienta. To oznacza, że akta sprawy trafią do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, który oceni, czy apelacja zasługuje na uwzględnienie.
Chodzi o wydarzenia z 13 lipca 2020 roku. Dzień wcześniej odbyły się wybory prezydenckie, które wygrał Andrzej Duda. Andrzej Butra na Facebooku skomentował wówczas: „No i z pomocą niedouczonych wschodniodebili anal wygrał". Prokurator uznał, że doszło do znieważenia głowy państwa.
Oskarżony przyznał się do tego, że zamieścił wpis na portalu społecznościowym, ale utrzymywał, że nie chciał w ten sposób nikogo obrazić. - W języku angielskim, który jest w tej chwili raczej pierwszym językiem świata, pod słowem "anal" rozumie się także osobę chorobowo pedantyczną, taką bardzo dokładną i w tym znaczeniu ja to użyłem - przekonywał przed opolskim sądem. - Następnego dnia, kiedy ochłonąłem z emocji wyborczych, zdałem sobie sprawę, że ktoś mógłby to zrozumieć w zupełnie inny sposób, bardziej z języka łacińskiego i z tego też powodu od razu zamieściłem przeprosiny na Facebooku, chcąc tę sytuację wyjaśnić i przeprosić ewentualnych urażonych. Przeprosiny były też publikowane w lokalnych mediach.
Prokurator nie miał wątpliwości, że intencją wpisu było obrażenie głowy państwa, a dowodem na to - w jego ocenie - jest opinia za zakresu lingwistyki kryminalistycznej. Takie stanowisko ostatecznie podzielił sąd, skazując 60-latka. O tym, czy wyrok był słuszny zdecyduje wrocławska apelacja.
