18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Andrzej Gołota: Żyłem ciekawie, dużo się wokół mnie działo. To był niezły bajer, co? [ZDJĘCIA]

Robert Małolepszy
Jego wiernymi fanami byli szef mafii pruszkowskiej "Pershing" i noblistka Wisława Szymborska. Prezydent Kwaśniewski wystawił mu list żelazny, Kazik napisał o nim piosenkę. O zawiłych życiowych i bokserskich losach Andrzeja Gołoty pisze Robert Małolepszy.

Dziennikarz "Polski", ceniony ekspert bokserski i komentator telewizyjny, Robert Małolepszy wraz z Patrykiem Kurkowskim w sobotę wieczorem w barwny sposób opiszą galę w Gdańsku.

W samym sercu Manhattanu z jego powodu wybuchły kiedyś poważne zamieszki. Kochają go w Chinach i w Japonii. W Polsce znają wszyscy. Andrzej Gołota - w sobotę po raz 52. w karierze wyjdzie na zawodowy ring. Mimo że skończył 45 lat, twierdzi, że jeśli w Gdańsku uda mu się w efektownie pokonać Przemysława Saletę, może jeszcze raz spróbuje przypuścić szturm na szczyty zawodowego boksu. Cztery razy był już prawie u celu - co bardziej złośliwi twierdzą, że jest czterokrotnym zawodowym wicemistrzem świata. Są jednak i tacy - wśród nich sam Mike Tyson - którzy uważają, że dwa razy szczyt zdobył i dziś powinien cieszyć się zasłużoną sławą byłego króla najbardziej prestiżowej kategorii w pięściarstwie zawodowym.

I runda
Urodził się ponoć z zaciśniętą pięścią, co lekarz miał skwitować zdaniem: "Będzie bokserem". Tak naprawdę chciał być piłkarzem. Na salę bokserską zaprowadził go wujek - Zdzisław Romanek, po tym jak 13-letni Andrzej dostał w nos od starszego kolegi z podwórka. Nie miał łatwego dzieciństwa. Rodzice rozwiedli się, gdy miał ledwie trzy lata. Ojca praktycznie nie poznał (zmarł w 1992 r., nie utrzymywali kontaktów), z matką sporo czasu spędził dopiero, gdy ściągnął ją do USA. Wychowywała go babcia oraz wujkowie - państwo Romankowie. - Matka Andrzeja pracowała, robiła maturę w wieczorowej szkole. Nie miała czasu, aby zajmować się dzieciakiem, chyba nie przepadała za rodzicielskimi obowiązkami - stwierdziła w jednym z wywiadów Jadwiga Romanek.

II runda
Gdyby nie ta awantura, być może nigdy nie zobaczylibyśmy walk z Riddickiem Bowe'em czy Lennoxem Lewisem. Być może Gołota nigdy nie zostałby pięściarzem zawodowym. Pewnego majowego wieczora 1990 r. pięściarz z dwójką kumpli z amatorskiej reprezentacji Polski w boksie bawili się w restauracji Zazamcze we Włocławku. Przy barze Andrzej wdał się w szarpaninę z Pawłem Białostockim, który podarł mu koszulę za 20 dol. Wówczas sumę bajońską. Do "rozliczenia" doszło w toalecie. Gołota zażądał zwrotu pieniędzy. Gdy ich nie dostał, wyciągnął gazowy pistolet, sterroryzował Białostockiego, kazał rozebrać się do slipek, zabrał mu ubranie. Łup wyrzucił do najbliższego śmietnika. To miał być żart, skończyło się na wielkiej aferze, o której trąbiły wszystkie polskie media. Prokuratura postawiła mu zarzut rozboju z użyciem broni. Do sądu jednak nie dotarł - uciekł do USA, gdzie czekała na niego żona - Mariola.

III runda
Wisława Szymborska - Wieczór autorski (fragment)

Muzo, nie być bokserem to jest nie być wcale.
Ryczącej publiczności poskąpiłaś nam.
Dwanaście osób jest na sali,
Połowa przyszła, bo deszcz pada,
reszta to krewni. Muzo.
Kobiety rade zemdleć w ten jesienny wieczór,
zrobią to, ale tylko na bokserskim meczu.
Dantejskie sceny tylko tam.
I wniebobranie.

Wisława Szymborska kochała Gołotę. Tak, to żadna przesada. Dla niego zarywała noce. W domu miała kilka portretów boksera z Chicago. Poznali się przypadkiem. W jednej z warszawskich knajp. Siedzieli przy sąsiednich stolikach. W knajpie aż roiło się od fotoreporterów i łowców autografów. Nikt jednak nie zwracał uwagi na noblistkę. Gołota był ważniejszy. Tak miała się ponoć zacząć jej fascynacja pięściarzem, która trwała aż do jej śmierci. Szymborska nie przepuściła żadnej walki Andrzeja. Z jego powodu zaczęła oglądać "Taniec z gwiazdami", gdy idol wziął udział w XII edycji.
"Braknie mi Ciebie w moim narożniku
mimo że nigdy nie stąpałaś po ringu.
Pozostaną wiersze. »Dziękuję« to za mało..." - napisał Gołota po śmierci Szymborskiej. Na pogrzeb przysłał 89 róż i kilka słów pożegnania.

- Czytałem niektóre jej wiersze i to jest bajer, że w ten sposób to ujmuje. To życie. Te Jej wiersze, takie z przymrużeniem oka. Inne spojrzenie na świat - powiedział w wywiadzie dla Polskiego Radia po śmierci poetki.

IV runda
Na pogrzeb "Pershinga" też nie przyjechał, choć media spekulowały, że pojawi się w Polsce, by pożegnać przyjaciela, bossa mafii pruszkowskiej. Jarosław Kolikowski zginął od kul innego gangstera Ryszarda Boguckiego ledwie kilka dni po powrocie z USA, gdzie spędził parę tygodni, towarzysząc Gołocie w jego przygotowaniach do walki z Michaelem Grantem. Na tej walce miał zresztą stracić dużą sumę pieniędzy ("Pershing" był hazardzistą, miłośnikiem wyścigów końskich i zakładów bukmacherskich). Ponoć postawił dużą sumę na Andrzeja. Jedna z wersji niewytłumaczonej do dziś porażki z Grantem była jednak dokładnie odwrotna. Gołota się miał się poddać, bo na taki wynik postawili jego kumple mafiosi.

"Pershing" bywał na wszystkich jego dużych walkach. Podczas pamiętnego starcia z Timem Whiterspoonem we Wrocławiu wykupił cały pierwszy rząd przy ringu. Był rok 1998 - bilety na te miejsca kosztowały po 1000 zł za sztukę. Przed telewizorami Polsatu zasiadło prawie 11 mln widzów. Do dziś to niepobity rekord oglądalności stacji Zygmunta Solorza. "Pershing" i cała jego świta miała na piersiach identyfikatory "Team Gołota". Po zwycięskiej walce szef mafii pruszkowskiej powędrował prosto do szatni z wielkim bukietem czerwonych róż. Były ochroniarz "Pershinga", a potem jeden z szefów gangu, Jarosław S. pseudonim "Masa" miał ponoć zeznać, że Gołota w młodości, nim uciekł do USA, był ochroniarzem "Pershinga" i należał do mafii.

- Chłopie, jakiej mafii? Jak ja z Polski uciekałem, to żadnej mafii jeszcze nie było. A "Pershinga" znałem, jak wielu innych. Był moim wielkim fanem. Tyle - komentuje swą znajomość z Kolikowskim.

V runda
Awantur było w jego życiu wiele. Ta we Włocławku wcale nie była pierwsza. Tuż przed wylotem na igrzyska w Seulu wdał się w bijatykę z ochroniarzami ze znanego w Warszawie klubu Park. Trafił do szpitala z siniakami i rozcięciami na głowie. Mogło być gorzej, bo został ostro skopany. Zdrowie i być może karierę uratował mu… Włodzimierz Szaranowicz, który był świadkiem szarpaniny i który ostrzegł bramkarzy, że jeśli zrobią krzywdę Gołocie, wówczas już mistrzowi Polski seniorów, wicemistrzowi świata juniorów, zwycięzcy Turnieju Stamma, nie odpuści i w sądzie zezna, jak było naprawdę.

Sprawę o pobicie miał też w 2005 r., po tym jak dwa lata wcześniej na podjeździe sopockiego hotelu Haffner znokautował członka ekipy filmowej. Gołota nie był winien. Chciał tylko pośpieszyć mocno pijanego filmowca, który nie mógł wygramolić się z taksówki. Ten odpowiedział mu kopem w twarz. No i się zaczęło.

- Nic mu nie zrobiłem. Afera się zrobiła, gdy okazało się, kim jestem. Kasę chciał ode mnie wyciągnąć. A poza tym to ja zawsze jak coś nabroiłem, to ze względu na nazwisko było o tym dziesięć razy głośniej, niż powinno - twierdzi Gołota, który w tej sprawie został uniewinniony.

Dużo racji w tym jest, ale prawdą jest też to, że pięściarz ma wyjątkową zdolność do popadania w tarapaty. Siedem lat temu został aresztowany w USA po tym, jak dwie kobiety oskarżyły go o porwanie, grożenie bronią i napastowanie seksualne. Gdy w jego domu zjawiła się policja, odkryła 12 sztuk broni, na którą nie miał pozwolenia. Ostatecznie został ukarany półrocznym nadzorem sądowym oraz grzywną w wysokości 3600 dolarów. Równie łagodnie sąd potraktował go wtedy, gdy został zatrzymany przez policję za zignorowanie znaku stop, a następnie posługiwanie się honorową odznaką policji stanowej z New Jersey, którą dostał za udział w akcjach społecznych na rzecz młodzieży zagrożonej przestępczością. Jeszcze jako amator musiał odpracować społecznie 20 godzin na rzecz Centrum Zdrowia Dziecka po tym, jak pobił funkcjonariusza milicji na służbie.
VI runda
Za sprawę we Włocławku odpowiedział dopiero w 1997 r. Skończyło się na zawiasach i sowitym zadośćuczynieniu dla Białostockiego. Do Polski przyleciał z listem żelaznym, jaki obiecał mu prezydent Aleksander Kwaśniewski. Panowie spotkali się w polskim konsulacie podczas igrzysk w Atlancie w 1996 r. To był absolutny szczyt Gołotomanii. Jego drugą walkę z Riddickiem Bowe'em śledził cały świat. W Polsce pokazywał Canal Plus. Tylko ostatniego dnia przed pojedynkiem stacja sprzedała 60 tys. dekoderów.

- To było absolutne szaleństwo. W siedzibie Canalu sprzedawano dekodery do godziny 22. Kolejka miała ze sto metrów - wspomina ówczesny szef sportu we francuskiej stacji Janusz Basałaj.

To za rewanż z Bowe'em Gołota dostał największe w swoim życiu honorarium - nie chce zdradzić ile, ale na pewno więcej niż 5 mln dol. Powyżej dwóch i pół miliona kasował też za starcia z Mikiem Tysonem, Lennoxem Lewisem oraz Timem Whiterspoonem. Niewiele mniej za pojedynek z Grantem. W sumie na boksie zarobił kilkanaście milionów dolarów. To wtedy Kazik Staszewski napisał na cześć Gołoty piosenkę.

"Niepokonany w dwudziestu ośmiu walkach
A pokonany w dwóch ostatnich walkach
Niepokonany w dwudziestu ośmiu walkach
Oszukany w dwóch ostatnich walkach
Niepokonany w dwudziestu ośmiu walkach
A pokonany w dwóch ostatnich walkach
Niepokonany w dwudziestu ośmiu walkach
Uwolniony z miasta Włocławka
Andrzej Gołota, Gołota, Gołota, Gołota x4

VII runda
Rewanżowa walka z Bowe'em to z całą pewnością najlepszy pojedynek w karierze Gołoty. Ba, była to jedna z najlepszych walk w historii boksu, która do dziś powoduje, że gdy się ją ogląda, ciarki przechodzą po plecach. Śmierć dosłownie wisiała na ringu. Oni się wręcz nienawidzili. Mieli powody. W ich pierwszym starciu Polak zmiażdżył Amerykanina, ale po dyskwalifikacji Gołoty za ciosy poniżej pasa w nowojorskiej Madison Square Garden wybuchły potężne zamieszki między czarnymi kibicami Bowe'a i zakochanymi w "Endrju" Polakami.

Cały świat obiegły zdjęcia zwijającego się z bólu i trzymającego za krocze Riddicka, Gołoty okładanego po głowie telefonem komórkowym przez jednego z kumpli Bowe'a i wynoszonego z ringu trenera Polaka Lou Duvy, który doznał w trakcie zadymy zawału.

Riddick był uważany wówczas za najlepszego pięściarza wagi ciężkiej. Osiem miesięcy przed pierwszym pojedynkiem z Polakiem znokautował czterokrotnego mistrza świata Evandera Holyfielda. W rewanżu z Gołotą leżał na deskach w drugiej i piątej rundzie. Andrew w czwartej. W drugiej i czwartej sędzia odejmował Polakowi punkty za ciosy poniżej pasa. Gdy w dziewiątej Eddie Cotton, po trzech bardzo wyraźnych uderzeniach w krocze Amerykanina, ostatecznie zdyskwalifikował Gołotę, na kartach wszystkich trzech sędziów punktowych zwycięzcą był nasz zawodnik. Do końca walki została jedna runda! Po walce Bowe trafił od razu do szpitala. Nigdy nie wrócił do wysokiej formy. Ta walka zakończyła jego karierę. Gołota też zapłacił wysoką cenę - miał złamaną szczękę. Walka była tak wyniszczająca, że i on już nigdy nie pokazał takiego kunsztu.

VIII runda
Lennox Lewis w walce o pas mistrza świata WBC zmiażdżył Gołotę już w pierwszej rundzie. W pojedynku z Michaelem Grantem, który mógł dać Polakowi rewanż z Lewisem, nasz bokser miał na deskach potężnego Amerykanina dwa razy już w pierwszej rundzie. W dziesiątej sam znalazł się na macie i na pytanie, czy chce walczyć dalej, odpowiedział, że nie. Do końca starcia zostały dwie rundy, Andrzej wysoko prowadził na punkty. Wystarczyło, by wieszał się na Grancie przez sześć minut i znów mógł być pretendentem do tytułu.
- Myślałem, że przegrywam na punkty - tłumaczył wiele razy po walce.

Gdy schodził z ringu po dwóch rundach starcia z Mike'em Tysonem, miał złamaną szczękę i do końca zszarganą reputację. Leżał na deskach w pierwszej rundzie, ale w drugiej zaczął nawiązywać wyrównaną walkę z "Bestią". Mimo to rozmyślił się i postanowił zejść z ringu. Trener Al Certo nie chciał do tego dopuścić. Wpychał na siłę Gołocie ochraniacz na zęby i chciał, by walczył dalej. Znów zrobił się skandal. Kibice wylali na niego wiadro pomyj - dosłownie i w przenośni, do dziś Andrzej i jego fani mają przed oczami obraz, gdy schodzi z ringu, idzie między fanami, a na jego głowę leją się soki, piwo, leci popcorn.
Lamon Brewster potrzebował ledwie 53 sekund, by rozprawić się z Polakiem. Andrzej leżał w tym czasie na deskach trzy razy. To po tej walce złośliwi wprowadzili do obiegu nową jednostkę czasu - "jedną gołotę", czyli 53 sekundy.

IX runda
Walka z Brewsterem była jego czwartym podejściem do tytułu mistrza świata. Dwa wcześniejsze, według wielu, wygrał. Sędziowie widzieli to jednak inaczej. Najpierw w Nowym Jorku wypunktowali remis z Chrisem Byrdem. Siedem miesięcy później, znów w Madison Square Garden, przegrał z Johnem Ruizem, mimo że Amerykanin dwa razy leżał na deskach w drugiej rundzie, a potem stracił punkt za uderzanie po gongu.

- Tę walkę przegrałem przez żonę. Przed pojedynkiem powiedziała, że jeśli zostanę mistrzem świata, kończę karierę. King wystraszył się, że straci kontrolę nad pasem i dlatego zostałem przekręcony - żartuje Gołota, ale przyznaje też, że zabrakło mu instynktu zabójcy. - Wymyśliłem sobie, jak idiota, że pokażę światu, jaki ze mnie technik, zamiast dobić Ruiza.

Teoria z Kingiem - słynnym promotorem Gołoty i całej plejady największych bokserów świata z Muhamadem Alim na czele - może być prawdziwa. Don to stary krętacz. Przez lata trząsł całym bokserskim biznesem, organizował największe gale z najwyższymi, idącymi w dziesiątki milionów dolarów gażami. Oskarżony o dwa zabójstwa, mający za sobą dziesiątki procesów z pięściarzami (o pieniądze), jak mało kto potrafił zadbać, by werdykty były właściwe dla jego zawodników. Gołota i Ruiz byli podopiecznymi Dona. Kingowi było więc wszystko jedno, który wygra. Pas dla Polaka, w przypadku zakończenia przez niego kariery, oznaczał jego zwrot do federacji. Tego zaś ekscentryczny promotor mógł się bać.

- Gołota w tej walce został przekręcony. Powinien być mistrzem świata - powtarza przy każdej okazji Mike Tyson, który walcząc dla Kinga zarobił 250 mln dol. (dziś jest bankrutem).

X runda
Gołota przez całe życie był outsiderem. Może dlatego przegrywał swe najważniejsze walki. Żaden z jego trenerów nie potrafił przedrzeć się do głębi jego duszy. Ale czy ktokolwiek jest w stanie to zrobić? Andrzej zawsze działał sam. Jego koledzy z kadry amatorów (wśród nich Dariusz Michalczewski, z którym nigdy się nie lubili) wspominają, że gdy jechali na zagraniczne turnieje i zabierali towar na handel (wówczas powszechny proceder wśród polskich sportowców), tylko Gołota nie wrzucał go do wspólnego wora. Sam po walkach ruszał w miasto i upłynniał wśród miejscowych. Co? Zależy, gdzie był wyjazd - dżinsy i perfumy "Być do może" do Rosji, biseptol, kawę inkę i papierosy do Rumunii, wódkę, rosyjski kawior i wyroby z Cepelii na Zachód. W drugą stronę wędrowały albo dewizy, albo złoto, albo towar, którego brakowało w Polsce (salami z Węgier, żelki z NRD).

Nad przyczynami porażek Andrzeja wypowiadali się psycholodzy, filozofowie. Powstało pewnie kilkaset, jeśli nie kilka tysięcy artykułów na ten temat. Ale nawet żona Mariola przyznaje, że po 23 latach małżeństwa nie wie do końca, co siedzi w głowie męża.

XI runda
- Za późno doceniłem moją żonę. Ona w Ameryce skończyła prawo. Wiesz, co to za bajer - mówi dziś Gołota.
Z żoną miewał ciche dni. Był okres, że nie mieszkali razem. Na początku ich małżeństwa wzięli nawet rozwód. Potem pani Mariola mówiła, że to był tylko akt cywilny, a prawdziwy ślub brali w kościele i to się liczy. Gołotowie mają dwójkę dzieci - Aleksandrę i Andrzeja jr. Córka studiuje, syn chodzi do szkoły średniej - ojciec codziennie odwozi go na lekcje, a potem na zajęcia tenisowe.

- Moje marzenie? Zapewnić dzieciom przyszłość. To obowiązek. Sam nigdy ojca nie miałem. Dlatego teraz bardzo się staram być dobrym tatą - mówi Gołota.

Dzieci za nim szaleją. Żona prawnik stoi murem. Jest dziś jego menedżerem.

- Szkoda, że tak późno - ocenia mąż. - Może z nią u boku byłbym jednak mistrzem świata - dodaje melancholijnie.

XII runda
Jeśli ktoś myśli, że Gołota to prymitywny, faulujący w życiu i boksie brutal, jest w błędzie. Każdy, kto choć trochę dłużej miał okazję pobyć z nim, kogo Andrzej dopuści bliżej siebie, przyznaje, że to wrażliwy, dowcipny i bardzo inteligentny chłop. Nigdy się tym nie chwalił, ale swego czasu wydawał spore sumy na cele dobroczynne. Jak wujkom zepsuł się kiedyś polonez, za parę dni jeździli nową toyotą. Gołota nie jest rozrzutny, samochód zmienił ostatni raz siedem lat temu. Tylko na córkę potrafi wydać każdą kwotę, zaszaleć w najdroższych butikach przy Piątej Alei na Manhattanie.

Kasę inwestuje w nieruchomości. Na obiady lubi chodzić do tanich barów. Jeśli chodzi o modę, nie jest wybredny. Ciągle marzy mu się mistrzostwo świata, dla tych marzeń wraca na ring, by bić się z Saletą.

Czy osiągnąłeś w życiu sukces? - zapytałem przy okazji naszego ostatniego wywiadu.

- Na pewno żyłem ciekawie. Dużo się wokół mnie działo. To był niezły bajer, co?

Dziennikarz "Polski", ceniony ekspert bokserski i komentator telewizyjny, Robert Małolepszy wraz z Patrykiem Kurkowskim w sobotę wieczorem w barwny sposób opiszą galę w Gdańsku .

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl