Zwycięstwo po spektakularnym finiszu
Bez wątpienia dziś najszczęśliwszym był cyklista zespołu TotalEnergies Anthony Turgis, który nieznacznie minął linię mety wyprzedzając Brytyjczyka Thomasa Pidcocka (Ineos Grenadiers) i Kanadyjczyka Dereka Gee (Israel-Premier Tech).
Liderem po dziewięciu etapach wciąż jest triumfator tegorocznego Giro d'Italia Tadej Pogacar. Słoweniec ukończył etap w trzeciej grupie, ze stratą 1.46 s razem ze swoimi najgroźniejszymi rywalami. Tyle samo stracił do zwycięzcy jedyny Polak w stawce Michał Kwaitkowski (INEOS Grenadiers). Ostatecznie został skalsyfikowany na 50. pozycji.
Komentarz dzisiejszego triumfatora
Chwilę po spektakularnej wygranej Francuz wypowiedział się na temat sukcesu.
– To już rok odkąd jestem w Tour. Na początku Tour'u zawsze widziałem przed kamerami różnych kolarzy i zawsze wielkich faworytów do zwycięstwa. Zawsze wierzyłem, że jeśli jadę się ścigać, to po to, by spróbować wygrać
– powiedział Turgis.
Wielkie osiągnięcie francuskiego kolarza
Dla triumfatora to życiowy sukces, ponieważ jeszcze nigdy nie wygrał etapu zaliczanego do Wielkiego Touru jak i Tour de France.
– Nigdy nie wygrałem w World Tourze. Ale teraz, wygrać w WorldTour podczas Tour de France? To coś niesamowitego. To nie jest byle jaki etap, to jeden z kluczowych etapów. Takie etapy są niesamowite.
Z 12-osobowej ucieczki do mety dojechało tylko siedmiu kolarzy: Turgis, Pidcock, Gee i Healy, a także Stuyven, Alex Aranburu i Javier Romo (obaj Movistar), Alexey Lutsenko (Astana Qazaqstan).
PAP + Opracowanie Własne
