Lekarze krytycznie o działaniach antyszczepionkowców
Zgodnie z zasadami systemu rejestracji, jedna osoba może mieć zarezerwowany tylko jeden termin wizyty szczepiennej. Jednak jeśli punkt szczepień oznaczy w systemie osobę, która się nie stawiła jako „pacjent nie stawił się” lub „wizyta anulowana” lub sam pacjent anuluje wizytę, to taka osoba może umówić się na nowo. Bez żadnych ograniczeń.
I z tej możliwości korzystają antyszczepionkowcy, którzy umawiają się na szczepienia, a potem nie pojawiają się w punktach, licząc na to, że ich dawka zmarnuje się.
Informacje o dywersyjnych działaniach antyszczepionkowców pojawiły się w mediach społecznościowych i wywołały wzburzenie lekarzy:
Prof. Robert Flisiak, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, również jednoznacznie negatywnie ocenia tego typu działania antyszczepionkowców.
- To jest przejaw skrajnej złośliwości i głupoty. Tacy ludzie działają na zasadzie psa ogrodnika - sami nie chcą się szczepić i uniemożliwiają to innym. To jest postawa niegodna człowieka.
"Szczepionka zabija!". Plakaty na przystankach i kościelnej ...
Ministerstwo: rezygnuje 1,5 proc. zarejestrowanych
Ministerstwo Zdrowia zna problem z doniesień z mediów społecznościowych.
- Obecnie analizowane są kwestie niestawiennictwa - mówi Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia. - Podkreślamy, że jest to skrajnie nieodpowiedzialne działanie. Jednak nie przekłada się ono realnie na funkcjonowanie Narodowego Programu Szczepień. Liczba rezygnacji ze szczepienia w kwietniu oscyluje wokół ok. 1,5 proc. pacjentów ze wszystkich zarejestrowanych. Nie jest to duża skala rezygnacji.
Niestety, nie otrzymaliśmy informacji, ile zarejestrowanych w województwie podlaskim zrezygnowało i nie pojawiło się w punktach.
Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzecznik prasowa Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku mówi, że szpital nie zaobserwował ostatnio gwałtownego wzrostu osób, które rejestrują się i rezygnują ze szczepień.
- Zawsze były takie osoby, które z różnych powodów nie przychodziły na szczepienia. Ich liczba wynosi może ok. 5 proc. wszystkich zapisanych - informuje Malinowska-Olczyk.
Jak mówi rzecznik prasowa USK, jak na razie żadna dawka szczepionki nie zmarnowała się z powodu rezygnacji zarejestrowanych. Na ich miejsce czekają bowiem osoby zapisane na listach rezerwowych.
Zwiększonej liczby osób, które nie stawiają się na szczepienia nie zauważyła też Marzena Bednarczyk, koordynator ds. szczepień z Centrum Medycznego REVITA w Białymstoku.
- Jesteśmy dużym punktem i od początku szczepień zawsze część osób się nie pojawiała. Oceniam, że na tysiąc zarejestrowanych nie przychodzi 25-30 osób - mówi Marzena Bednarczyk.
Karać czy nie?
W mediach społecznościowych pojawiają się głosy, że tego typu działania powinny być karane. Jednak Ministerstwo Zdrowia na razie nie zamierza tego robić:
- Obecnie nie jest przewidziane wprowadzanie sankcji, gdyż wierzymy w odpowiedzialność obywateli za siebie i innych - informuje Wojciech Andrusiewicz.
Zamiast karania, resort zdrowia chce stawiać na edukację i przekonywanie nieprzekonanych.
- Wzrost świadomości społecznej i sposób przekazywania informacji w temacie tak obszernym ja szczepienia i ze względu na zagadnienie medyczne zawiłym wymaga ciągłego wyjaśniania i utwierdzania pacjentów i opinii publicznej w zasadności wykonywania szczepień - mówi rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia.
Inne zdanie na ten temat ma prof. Flisiak:
- Czy można wyedukować kogoś, kto z założenia nie przyjmuje wiedzy? - pyta retorycznie. - Generalnie jestem przeciwny jakimkolwiek działaniom restrykcyjnym, dopóki to nie zagraża innym. Jeśli ktoś chce głosić swoje poglądy, to może to robić, proszę bardzo. Ale w momencie, gdy taka osoba ogranicza wolność innych, zmniejsza dostęp do szczepień tym, którzy tego potrzebują i chcą się szczepić, a przez to stwarza zagrożenie publiczne, to w wówczas przekracza pewne granice i chyba powinny zostać podjęte działania, które spowodują karanie takich osób.
Według prof. Flisiaka taką karą mogłoby być np. obciążenie kosztami tych, którzy wielokrotnie rezygnują ze szczepień.
- Oczywiście, powinno to mieć odpowiednie umocowanie prawne - podkreśla prof. Flisiak.
