Gwiazdy startują w Portugalii
Środa, 19 lutego, była pierwszym dniem zmagań w Portugalii. Wyścig Volta ao Algarve odbywa się już po raz pięćdziesiąty pierwszy. Premierowy etap liczył 192 kilometry i biegł z Portimao do Lagos. Nikt nie przypuszczał, że zakończenie rywalizacji będzie tak zaskakujące.
Portugalski wyścig to jedna z najważniejszych etapówek początku kolarskiego sezonu, nic więc dziwnego, że bierze w nim udział wielu znanych zawodników. Wśród startujących są chociażby Duńczyk Jonas Vingegaard (zwycięzca Tour de France w 2022 i 2023 roku), Słoweniec Primoż Roglić (zwycięzca ubiegłorocznego wyścigu Vuelta a Espana) czy Portugalczyk Joao Almeida (triumfator Tour de Pologne w 2021 roku). Na liście uczestników nie ma jednak Polaków.
Pierwszy etap rywalizacji przebiegał według jednego ze znanych schematów - grupa śmiałków zdecydowała się na ucieczkę, która w pewnym momencie wynosiła nawet cztery minuty, Im jednak bliżej było mety, tym przewaga topniała, aż wreszcie na ok. 25 km przed finiszem cała grupa znów jechała razem i wiele wskazywało, że to sprinterski finisz w Lagos wyłoni zwycięzcę środowej rywalizacji.
Zaskakujące zakończenie etapu
Gdy już do mety pozostało około kilometra, doszło do zaskakującej, kuriozalnej wręcz sytuacji - większość kolarzy skręciła na rondzie w złą drogę. Pomyłkę zauważyło i udało się właściwą trasą w kierunku mety ledwie garstka ścigających się w Portugalii, a jako pierwszy linię mety minął Filippo Ganna. Ci, którzy pomylili trasę, finiszowali po drugiej stronie barierek, za plecami kibiców. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Organizatorzy wyścigu biorąc pod uwagę powyższe wydarzenia postanowili o anulowaniu wyników dzisiejszego etapu. Tym samym 28-letni Włoch na pierwszy etapowy triumf od lipca ubiegłego roku musi jeszcze poczekać.
W czwartek kolarzy czeka licząca 177,6 km trasa z Lagoi do Alto da Foia. Oby tym razem wszyscy do mety dotarli właściwą drogą.
