O znalezieniu tajemniczego obiektu na głębokości 70 metrów poinformowała argentyńska stacja radiowa Radio Mitre, a także dziennik „Clarin”. - To może być zaginiona łódź podwodna – podały media, dodając, że na południowy Atlantyk, na wybrzeża Patagonii, wysłano już inny okręt podwodny, który ma zidentyfikować obiekt. Doniesień tych nie potwierdziły jednak władze Argentyny.
Służby ratunkowe walczą z czasem. Na pokładzie łodzi podwodnej ARA San Juan, na której znajdują się 44 osoby, może już bowiem kończyć się tlen. - Bierzemy pod uwagę wszystkie opcje, ale najbardziej krytyczną sytuację stanowi fakt, że to już szósty dzień, kiedy [członkowie załogi] wykorzystują zapasy tlenu – powiedział we wtorek rzecznik argentyńskiej marynarki Enrique Balbi.
Podkreślił jednak, że poszukiwania, w których biorą również udział jednostki brazylijskie, chilijskie, kolumbijskie, francuskie, niemieckie, peruwiańskie, południowoafrykańskie, urugwajskie i brytyjskie, będzie kontynuowane do momentu, kiedy łódź zostanie odnaleziona. Obszar poszukiwań zawężono jednak do 20 km na Oceanie Atlantyckim.
CZYTAJ TAKŻE: Argentyna: Zaginął okręt podwodny ARA San Juan z 44 marynarzami na pokładzie. Trwają poszukiwania
Łódź podwodna ARA San Juan zaginęła 15 listopada po dwóch dniach od wypłynięcia z portu w mieście Ushuaia na Ziemi Ognistej w południowej Argentynie. Kapitan Pedro Martín Fernández siedem dni temu skontaktował się z bazą i poinformował, że doszło do „elektrycznej usterki”. Okręt, który był wtedy w odległości 432 km od Patagonii, otrzymał polecenie, aby jak najszybciej wracać do portu w Mar del Plata.
Według rzecznika marynarki wojennej Enrique Balbiego kapitan rozmawiał z bazą jeszcze raz przed tym, jak połączenie zostało zerwane - w środę o godzinie 7:30. Od tej pory z łodzią nie ma kontaktu i nie widać jej na radarach. Na pokładzie są 44 osoby, w tym jedyna kobieta, 35-letnia, Eliana María Krawczyk, pierwsza oficer w Argentynie, który służy na łodzi podwodnej.