Atak dzika niedaleko centrum Wrocławia. Polała się krew

Andrzej Zwoliński
Andrzej Zwoliński
Dzik - zdjęcie ilustracyjne
Dzik - zdjęcie ilustracyjne Fot. Piotr Krzyzanowski/Polskapresse
Głębokie rany i konieczna interwencja weterynarza to efekty spotkania z dzikiem niedaleko centrum handlowego Magnolia Park we Wrocławiu. Dzik zaatakował psa wrocławianki, gdy wraz z partnerem spacerowali w pobliżu ogródków działkowych przy ulicy Kwiskiej.

- Był wielki, pewnie samiec i w ogóle nie reagował na krzyki i rzucane kamienie. W pewnym momencie zaatakował mojego psa – opowiada nam Paulina Stadnicka, która wybrała się na spacer z chłopakiem i ze swoim czworonogiem.

Mimo że od zdarzenia minął już tydzień, trudno jej opanować emocje. - Chłopak próbował odgonić dzika, ale on – atakując psa - w ogóle nie reagował, uciekł dopiero po kilkunastu minutach – opowiada.

Do zdarzenia doszło w pobliżu centrum handlowego Magnolia Park, przy ulicy Kwiskiej tuż przy ogródkach działkowych. Pani Paulina wraz z chłopakiem odwieźli poranionego psa do weterynarza, gdzie konieczne było przeprowadzenie kilku zabiegów chirurgicznych (na załączonych zdjęciach widać rany jakie odniósł pies). Pies ma się już lepiej.

Pani Paulina dopiero po kilku dniach zdecydowała się na telefon do Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego i zgłoszenie ataku dzika. - Nie miałam pojęcia do kogo można w takiej sprawie dzwonić i kogo alarmować – wyjaśnia.

Przeczytaj także

Kogo informować o spotkaniu z dzikiem lub innym dzikim zwierzęciem?

Wydział Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta Wrocławia jest tym, który odpowiada za uciążliwości powodowane przez dzikie zwierzęta na terenie miasta. W ramach tych obowiązków prowadzi całodobowo pogotowie interwencyjne ds. dzikich zwierząt, współpracuje z ośrodkiem rehabilitacji i leczenia dzikich zwierząt.

Wydział Środowiska powinien też organizować odłowy zwierzyny, która zapuszcza się nawet w pobliże centrum Wrocławia. Robią to nie tylko dziki, które wzbudzają najwięcej emocji, ale też lisy, kuny, bobry czy sarny. W minionych dwóch latach do Centrum Zarządzania Kryzysowego wpłynęło od mieszkańców ponad 800 zgłoszeń, w tym czasie odłowiono około 200 zwierząt.

Przedstawiciele magistratu apelują, by w przypadku napotkania dzikiej zwierzyny zachować spokój i najlepiej powoli oddalić się nie wykonując gwałtownych ruchów. Nie powinniśmy też dokarmiać zwierzyny, ani podejmować żadnych działań „na własna rękę” w tym dotykać lub zabierać spotkane zwierzęta do domu.

Incydenty związane z dzikimi zwierzętami na terenie Wrocławia można zgłaszać dzwoniąc do Centrum Zarządzania Kryzysowego pod nr telefonu 71 770 22 22 (całodobowo) lub do Wydziału Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miejskiego Wrocławia +48 71 799 67 00 (od poniedziałku do piątku w godz. 7.45–15.45).

Możemy dochodzić odszkodowania za szkody

Mało kto wie, że można wnioskować o wynagrodzenie szkód wyrządzonych przez dzikie zwierzęta.
Dzierżawca lub zarządca obwodu łowieckiego zobowiązany jest do wynagrodzenia szkód wyrządzonych w uprawach i płodach rolnych przez dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny oraz przy wykonywaniu polowania. Wniosek o szacowanie szkód, w tym ustalenie wysokości odszkodowania, można zgłosić u dzierżawcy albo zarządcy danego terenu lub do odpowiedniego koła łowieckiego (listę obwodów łowieckich można znaleźć na stronie www.wroclaw.pzlow.pl)

Za szkody wyrządzone w uprawach i płodach rolnych na obszarach niewchodzących w skład obwodów łowieckich, odszkodowania wypłaca zarząd województwa. W takich sprawach można dzwonić do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego pod numery: +48 71 770 43 35, 770 43 70, 770 40 68.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Atak dzika niedaleko centrum Wrocławia. Polała się krew - Gazeta Wrocławska

Komentarze 14

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

p
psem w dzika?

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że bezrefleksyjni miłośnicy zwierząt (w szczególności psów) należą do jednej z najprężniej działających frakcji ekooszołomskiej w "ekologiźmie". Ich działanie opiera sie głównie na emocjach. Dajmy na to chcą podwyższyć kary za znęcanie sie nad zwierzętami, ale niestety w kompletnym odrealnieniu od społecznej rzeczywistości. Kary za krzywdzenie ludzi i zwierząt powinny być skoorelowane odpowiednim stosunkiem. Kopniesz psa to grozi ci tyle kary, a kopniesz człowieka, to grozi ci dużo więcej - upraszczając oczywiście. Ta róznica musi być znacząca, widoczna i wymowna społecznie, a także odczuwalna dotkliwie przez sprawcę. Kiedy ta różnica zmniejsza sie niebezpiecznie, to grozi nam (społeczeństwu) proces humanizacji zwierząt, który w swej szkodliwości społecznej odznacza sie podobnym mechanizmem działania - psychologiczno/społecznym -, co nadawanie nadmiernych praw przysługujących rodzinie innym np. gejom (małżeństwa, adopcja dzieci). Apriori nie jest złe podwyższanie kar za robienie krzywdy zwierzętom, ale musi być to skoorelowane z jednoczesnym podwyższeniem kar za robienie krzywdy ludziom (także przez zwierzęta, nie tylko ludzi). Inna sprawa czy ten stosunek jest w tej chwili odpowiedni? I nie tyczy się to tylko zapisów karnych, ale także podejścia społecznego (szkoła, media). Humanizacja zwierząt jest równie groźna co nadawanie praw gejom. W pełzającym procesie sprowadza bowiem człowieka do roli zwierzęcia, oczywiście wszystko pod płaszczykiem humanitaryzmu. Klasyczne odwrócenie pojęć. Dzieje się to obecnie i należałoby ten proces zatrzymać oraz doprowadzić do odpowiednich koorelacji zwierzęco-ludzkich na poziomie kulturowo-karnym.

Jednym z zagadnień jest bezkarność właścicieli groźnych psów, które uciekły z posesji i się wałęsają, lub po prostu mają otwartą posesję i wychodzą kiedy i gdzie chcą. Taki proceder jest zagrożony bardzo niską karą 250. zł. Dopiero jak dojdzie do tragedii u[wulgaryzm]miana jest machina. Dość mizerna w swej skuteczności (zawiasy). W kontekście pogryzień, a nawet zagryzień ludzi przez takie psy jest to dośc istotny problem, bowiem państwo na odgórnym, mentalno-karnym poziomie, pokazuje, że nie zabezpiecza ludzi - jest to jeden z przejawów humanizacji zwierząt - w tym przypadku spowodowany niechlujstwem, niedbalstwem, przyzwyczajeniami, nie dostrzeganiem problemu. Oczywiście bezrefleksyjni miłośnicy zwierząt czuwają nad tym, aby ten stan nie uległ zmianie. Już pomijam śmierć człowieka, szczególnie dziecka, która jest zawsze największą jednostkową tragedią. Kary powinny być zdecydowanie wyższe, może na poziomie kosztu ogrodzenia danej posesji. W przypadku kiedy pies ucieknie drugi raz powinna być wszczynana procedura karna. Ludzie bogaci mogliby bowiem płacić duże kary nawet co tydzień bez uszczerbku dla portfela. Oczywiście ustawa powinna być napisana porządnie i te restrykcje nie powinny dotyczyc psów małych i niegroźnych - tutaj mozna zostawić zwykłe mandaciki, które pewnie i tak nie byłyby wlepiane.

Z tym problemem wiąże się inny problem. Zauważenie bezpańskiego dużego psa, lub psa który wychodzi swobodnie z posesji i obszczekuje lub goni ludzi oraz brak zgłoszenie tego służbom, powinno być traktowane jako posiadanie wiedzy o wykroczeniu-przestępstwie i nie zawiadomieniu o tym fakcie. To także powinno być odpowiednio karane. Takich zachowań powinno uczyć się już dzieci w szkole, bo teraz zdaje się uczy się je tylko przyjmowania pozycji obronnej przed atakiem psa. Jest to oczywiście dobre, ale raczej niewystarczające i uwłaczające, bo chyba lepiej wdrożyć środni prewencyjne niż zwalać na dzieci okrutne rzeczy. Dobrym rozwiązaniem wydaje się być czipowanie psów. Taki projekt czipowania ugrzązł gdzieś w sejmowej zamrażarce.

k
klik, klik

Dziki to jest spory problem we Wrocławiu.

Kilka dni temu, ok. godz. 22.00, zaraz za Mostem Milenijnym (początek ul. Nowaka - Jeziorańskiego), podczas codziennego treningu biegowego, o mało nie zostałem stratowany przez wyskakującego z ciemności wielkiego dzika. Za nim majaczyło co najmniej kilka innych. Zatrzymałem się i pomału, tzw. rakiem, zacząłem cofać, oświetlając pobocze czołówką, unikając ewentualnego kontaktu wzrokowego i ściskając w ręce miotacz pieprzu (przy szarży dzika na wiele się by nie zdał, zabezpieczenie psychiczne). Oczywiście, jak tylko odszedłem na bezpieczną odległość (wróciłem na Most), zgłosiłem sytuację pod 112. Tylko co z tego?

To już kolejna tego typu niebezpieczna sytuacja z dzikami w tej okolicy, w jakiej znalazłem się, biegając wieczorową porą. Nie czuję się tam bezpiecznie. Wiem, co atakujący dzik może zrobić z człowiekiem. Rozerwana tętnica udowa, w miejscu tak mało uczęszczanym i słabo oświetlonym jak ten rejon, to w zasadzie pewna śmierć. Zresztą, przy takim urazie, nawet natychmiastowy telefon pod 112, zanim pomoc realnie nadejdzie, oznacza zgon z upływu krwi/szoku.

Dziki stanowią poważne zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. Jeżeli nie ma technicznej możliwości powstrzymania tych dzikich zwierząt przed wchodzeniem do miasta (a nie ma), muszą być skutecznie odławiane lub odstrzeliwane. Od kilku lat nie są. Jak zwykle w Polsce czekamy na ofiary śmiertelne. Najlepiej dziecko albo kobietę w ciąży. Wtedy zrobi się medialny szum, brukowce pokroju 'wrocławskiej' dostaną orgazmu - będą miały o czym pisać - i ktoś, w końcu, podejmie w odpowiednim urzędzie odważne decyzje.

Rozumiem, że na to czekamy?

G
Gość

Trafił pittbull na dzika

G
Gość

To jest dziki pisior.

k
kkk
10 czerwca, 9:27, Gość:

Wystarczy mieć ogromnego i wytresowanego psa. Który bez problemy by odstraszył dzika. Ale jak się ma yorka czy jamnika to sory

10 czerwca, 10:40, Ccv:

Nie ma jeden pies szans z dzikiem! . Dzik waży ponad 300 kilo ma szable i bardzo silne kopyta. Jedyny skuteczny sposób to strzelba której posiadać nie możesz.

dlaczego nie może? może tylko nie wie że może

G
Gość
10 czerwca, 9:27, Gość:

Wystarczy mieć ogromnego i wytresowanego psa. Który bez problemy by odstraszył dzika. Ale jak się ma yorka czy jamnika to sory

10 czerwca, 10:40, Ccv:

Nie ma jeden pies szans z dzikiem! . Dzik waży ponad 300 kilo ma szable i bardzo silne kopyta. Jedyny skuteczny sposób to strzelba której posiadać nie możesz.

300 kilo!

To nie dzik tylko żubr

G
Gość
9 czerwca, 19:12, Gość:

to mógł być sutryk

10 czerwca, 9:45, Gość:

Też tak pomyślałem ?

A może Wrocek?

K
Kamil

Wczoraj biegałem w Lasku Pilczyckim.Tuż przed Mostem Rędzińskim spotkałem dzika.Ów zwierzak zatrzymał się ,poruszał uszami chrząknął i się oddalił.Zrewanżowałem się tym samym.Tak więc trochę kultury nawet w lesie na pewno nie zaszkodzi a nie z psami na zwierza.

C
Ccv
10 czerwca, 9:27, Gość:

Wystarczy mieć ogromnego i wytresowanego psa. Który bez problemy by odstraszył dzika. Ale jak się ma yorka czy jamnika to sory

Nie ma jeden pies szans z dzikiem! . Dzik waży ponad 300 kilo ma szable i bardzo silne kopyta. Jedyny skuteczny sposób to strzelba której posiadać nie możesz.

G
Gość

Wystarczy mieć ogromnego i wytresowanego psa. Który bez problemy by odstraszył dzika. Ale jak się ma yorka czy jamnika to sory

C
Caro

A wystarczyło trzymać psa na smyczy.

PS. Ogródki działkowe k. Kwiskiej? Najbliższe są przy Bystrzyckiej i Małopanewskiej. Cała ta historia nie trzyma się przysłowiowej kupy.

G
Gość
9 czerwca, 16:30, Gość:

Zachowanie spokoju polegało na rzucaniu w dzika kamieniami. Wystarczyło spokojnie odejść!

9 czerwca, 16:43, Gość:

Ja tam do lasu nie idę, siedzę w mieście. Oczekuję od władz miasta zapewnienia bezpieczeństwa. Co będzie, gdy po ulicach zaczną się wałęsać żubry? Też kolega zachowa spokój?

9 czerwca, 18:06, Byku:

Żubry we Wrocławiu... mój Boże, toż to byłby ewenement na skalę światową...

9 czerwca, 18:35, Gość:

"Oczekuję od władz miasta", że podetrą mi tyłek kiedy załatwię swoje potrzeby w parku. Czy tylko oczekujesz? Z choinki się urwałeś? Jeśli jakiekolwiek miasto sąsiaduje z lasem, łąkami, rzekami to jest rzeczą normalną że mogą tam bardzo rzadko, ale jednak, zawędrować dzikie zwierzęta. I wtedy masz zachować spokój, dzwonić po odpowiednie służby, zamiast "oczekiwać bezpieczeństwa".

Przejdź się wieczorami po ulicach, to zobaczysz ile tych biednych zwierzątek hasa. Z jednej strony milusie, z drugiej niebezpieczne. I o jedno można prosić tych obrońców dzikich zwierząt aby zlikwidowali choroby, które one roznoszą. A jeżeli chodzi o żubry to może sobie przypomnicie odstrzał za Odrą, bo się niemczyska przestraszyły. Żubry, łosie, sarny i inne duże zwierzęta będą się kierować tam, gdzie jedzenie jest dostępne na każdym rogu i nikt im nie podskoczy.

B
Byku
9 czerwca, 16:30, Gość:

Zachowanie spokoju polegało na rzucaniu w dzika kamieniami. Wystarczyło spokojnie odejść!

9 czerwca, 16:43, Gość:

Ja tam do lasu nie idę, siedzę w mieście. Oczekuję od władz miasta zapewnienia bezpieczeństwa. Co będzie, gdy po ulicach zaczną się wałęsać żubry? Też kolega zachowa spokój?

Żubry we Wrocławiu... mój Boże, toż to byłby ewenement na skalę światową...

G
Gość
9 czerwca, 16:30, Gość:

Zachowanie spokoju polegało na rzucaniu w dzika kamieniami. Wystarczyło spokojnie odejść!

Ja tam do lasu nie idę, siedzę w mieście. Oczekuję od władz miasta zapewnienia bezpieczeństwa. Co będzie, gdy po ulicach zaczną się wałęsać żubry? Też kolega zachowa spokój?

Wróć na i.pl Portal i.pl