Atak nożownika na Teofilowie. NOWE FAKTY. Kobieta nie żyje
- Funkcjonariusze z II Komisariatu Komendy Miejskiej Policji w Łodzi (24 maja przed godz. 22 -przyp.red.) zostali wezwani na interwencję w związku ze zgłoszeniem awantury domowej. Gdy dotarli na miejsce, okazało się, że mieszkanie się pali - informuje mł.asp. Kamila Sowińska KMP w Łodzi. - Wezwano pożarników...
Zanim na miejsce przybyli strażacy, z sąsiednich lokali ewakuowano 12 osób. Po godz. 22 rozpoczęto akcję gaśniczą. 5 zastępów straży pożarnej rozwinęło węże gaśnicze i od strony klatki schodowej zaczęli gasić pożar (musieli jeszcze wyważyć drzwi, które zamknięte były od środka). Nie trwało to długo, bo pożar nie zdążył się rozwinąć. Po uporaniu się z ogniem, ratownicy przeszukali jednopokojowe mieszkanie i odkryli na balkonie dwóch zakrwawionych lokatorów - 29-latkę oraz 42-letniego mężczyznę. Z nieoficjalnych informacji wynika, że oboje mieli na ciele rany cięte klatki piersiowej i szyi. Kobieta była nieprzytomna. Jako pierwsi pomocy medycznej udzielili im pożarnicy - tamowali krwotoki i udrożniali drogi oddechowe. Wkrótce ranni domownicy trafili pod opiekę ekipy pogotowia ratunkowego. 29-latka została przewieziona do szpitala im. WAM, mężczyzna - do szpitala im. Barlickiego.
Kobieta po przewinieniu do szpitala zmarła, szczegóły co do skali obrażeń i mechanizmu śmierci znane będą po przeprowadzeniu sądowo-lekarskiej sekcji zwłok. Wstępnie stwierdzić można, że do jej śmierci doprowadziła głęboka rana w obrębie szyi.
- Czynności w tej sprawie prowadzone są pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Łódź-Bałuty. Nikogo nie zatrzymano - dodaje mł.asp. Kamila Sowińska KMP w Łodzi.
Atak nożownika na Teofilowie. Wytypowano sprawcę
Po ugaszeniu pożaru, strażacy zostali zaangażowaniu do poszukiwań trojga dzieci, które miały przebywać w spalonym mieszkaniu. Szybko okazało się jednak, że trójka maluchów w wieku 2, 3 i 5 lat jest bezpieczna (przebywali w innym lokalu, u dziadka).
-Aktualnie jawi się hipoteza, że to 42-latek zaatakował swoją partnerkę, prawdopodobnie później dokonując samookaleczenia - mówi Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Hipoteza ta będzie weryfikowana. Gruzin trafił do szpitala, jego stan jest ciężki, znajduje się w śpiączce, aktualnie nie ma możliwości wykonania z jego udziałem czynności procesowych.
Prawdopodobną przyczyną pojawienia się ognia było podpalenie. Śledczy przypuszczają, że 42-latek zakupił wcześniej paliwo, rozlał je i podpalił lokal.
Jak ustalono 42-latek i zmarła 29-latka wynajmowali mieszkanie przy ul. Rojnej od 8 miesięcy.
