- Na razie nie widzimy żadnych rzeczywistych zamiarów zaatakowania przez Rosję państwa należącego do NATO, czy to bezpośrednio, czy z terenu Białorusi – powiedział podczas konferencji prasowej w Wilnie admirał Rob Bauer. Towarzyszący mu dowódca Sił Zbrojnych Litwy Valdemaras Rupszys zaznaczył, że „gwarantem bezpieczeństwa Litwy jest obecność w kraju batalionu NATO”.
Szef Komitetu Wojskowego NATO potwierdził słowa sekretarza generalnego Jensa Stoltenberga sprzed kilku dni, że na Białorusi jest już około 30 tys. rosyjskich żołnierzy. - Jeśli spojrzeć na pozycje wojsk rosyjskich na Białorusi, to tak, musimy ocenić z wojskowego punktu widzenia, czy w tej chwili istnieje zagrożenie dla państw bałtyckich, zwłaszcza dla Litwy. Ale oczywiście musimy również ocenić, czy są intencje lub oznaki, że Rosjanie lub Białorusini zamierzają wyrządzić szkody - powiedział Bauer. - Dopóki nie zobaczymy intencji, nie spodziewamy się, by Rosja dokonała ataku na NATO ani bezpośrednio, ani przez Białoruś - dodał.
Tymczasem Wilno prowadzi konsultacje z Berlinem w sprawie rozmieszczenia dodatkowego personelu wojskowego na Litwie. Niemiecka minister obrony Christine Lambrecht powiedziała w niedzielę, że Berlin nie wyklucza możliwości wysłania do tego kraju dodatkowego kontyngentu wojskowego.
Rosja skoncentrowała na granicy z Ukrainą ponad 100 tys. żołnierzy i ciężki sprzęt. Zachód jest więc zaniepokojony możliwością wybuchu poważnego konfliktu zbrojnego w Europie. Część sił rosyjskich jest również rozmieszczona na Białorusi, gdzie w tym tygodniu rozpoczną się wspólne ćwiczenia wojskowe.
