Promotor „Wrzosa” zerwał pas z bioder Łotysza
Faktycznie zrobił to promotor „Wrzosa”, czyli Mariusz Grabowski, który zdjął pas IBO Continental z bioder przeciwnika, Łotysza Artjomsa Ramlavsa. Po wielkiej awanturze i tłumaczeniu, że doszło do pomyłki przy liczeniu głosów pas trafił w końcu do poznańskiego pięściarza, ale wtedy oszukany mógł się czuć 33-latek z Rygi. Rzadko spotykanej sytuacji można było uniknąć, skrupulatnie licząc głosy.
Zobacz też: Damian Wrzesiński zdobył pas w żenujących okolicznościach
– Damian nieznacznie wygrał ten wyrównany pojedynek, ale supervisor mógł najzwyczajniej w świecie pomylić się przy liczeniu głosów. Błędy ludzkie zdarzają się w każdej profesji. Tylko w tym przypadku odbyło się to na oczach kibiców w Świeradowie-Zdroju i przed telewizorami TVP Sport. Z drugiej strony jak było naprawdę, pewnie się już nigdy nie dowiemy, bo karty z punktacją walki musiałaby zostać upublicznione. Delegat IBO jest najbardziej winny zamieszania, ale też czasami sędziowie punktowi wypełniają karty bardzo niechlujnie
– tłumaczył Włodzimierz Rzadkiewicz.
Zachowanie Graboskiego poniżej krytyki
Jego zdaniem zachowanie promotora Wrzesińskiego, Mariusza Grabowskiego, było poniżej krytyki.
– Jak pas przechodzi z rąk do rąk, to wiadomo, że od razu padają jakieś podejrzenia na organizatorów. To niezręczna sytuacja, przed którą trzeba w boksie za wszelką cenę się bronić. Dlatego jeśli zaszła pomyłka, to ogłoszony wynik powinien być utrzymany. Wtedy team Wrzesińskiego mógłby złożyć protest. Gdyby został on pozytywnie rozpatrzony, to pewnie werdykt zostałby unieważniony i doszłoby do rewanżu
– dodał Rzadkiewicz.
Borek będzie dążył do rewanżu za tą samą gażę
Według poznańskiego promotora boksu, przy walkach o tytuł ME obsada sędziowska powinna być mieszana, żeby zachować większy obiektywizm.
Po niefortunnej walce „Wrzosa”, organizator gali MB Boxing Night 14 w Świeradowie-Zdroju, Mateusz Borek podkreślał, że będzie dążył do rewanżu z Łotyszem za te same pieniądze.
Rzadkiewicz nie szczędził też słów krytyki wobec supervisora za to, że bierze za swoją pracę solidne pieniądze, a potem się do niej nie przykłada.
Nam udało się ustalić, że honorarium przedstawiciela IBO wahało się między 10 a 15 tys. zł (około 100 tys. zł trzeba było zapłacić federacji za samą organizację walki). Z kolei bokserzy otrzymali za pojedynek około 40 tys. zł Ramlavs i około 25 tys. zł Wrzesiński.
