O sprawie pierwsza napisała Gazeta Wyborcza.
Viktoria Porada jest w Polsce od września 2021 roku. Wraz z dwiema koleżankami z Ukrainy były pracowniczkami poznańskiej restauracji z pierogami Kobiety pomimo swojej pracy nie otrzymywały pełnego wynagrodzenia przez trzy miesiące. Od grudnia 2021 roku mogły liczyć jedynie na obietnice i na około 200 złotych tygodniowo.
- Atmosfera w pracy była zawsze miła, klienci byli bardzo wdzięczni, znali nas tu dobrze. Właściciele też byli życzliwi, zawsze pytali: a jak zdrowie, jak rodzina. Obiecali, że wypłaty będą. To budowało, by dalej pracować. Wszystko się zmieniło, gdy zaczęłyśmy się bardziej domagać pieniędzy
– mówi Viktoria.
Po wybuchu wojny w ich kraju wielokrotnie prosiły szefostwo o przekazanie choć części pensji, dzięki czemu mogłyby wesprzeć finansowo swoje rodziny, pozostające wciąż w ojczyźnie. Niestety bezskutecznie.
- We Lwowie została moja mama i sześcioletni synek, nie miałam pieniędzy, by im jakoś pomóc
– dodaje.
Czytaj też:
Co więcej, na znak solidarności postanowiły wywiesić ukraińską flagę w restauracji. Taki gest spotkał się z pozytywnym odbiorem klientów, jednak nie właścicieli. Według relacji Viktorii, w niegrzeczny i obraźliwy sposób kazali im natychmiast usunąć flagę ze względu na apolityczność pierogarni. Po tym wydarzeniu zostały one zwolnione.
Kobiety zaczęły szukać pomocy. W ten sposób spotkały się z prawniczką, która przygotowała ugodę polegającą na spłacaniu zaległego wynagrodzenia po 500 złotych tygodniowo. Przedstawiły ją właścicielom.
- Nie chciałyśmy sądów, policji, kłótni, tylko by się dogadać
– wyjaśnia Viktoria.
Zobacz też:
Właściciele restauracji jednak odmówili podpisania ugody i nie zareagowali na wezwania do zapłaty. Nie odpowiadają też na wiadomości ze strony byłych pracowniczek.
- Nie chcę dla nikogo zła. To nie są pieniądze ukradzione, oszukane, my to zarobiłyśmy uczciwą pracą od rana do wieczora. Nie chcemy nic więcej, chcemy tylko swoje
– zaznacza kobieta.
Opowiada też, że słyszała wcześniej o podobnych oszustwach. Nie sądziła jednak, że przytrafią się jej i będzie musiała na własnej skórze tego doświadczyć. Pomimo ostatnich wydarzeń, przyznaje, że wciąż wierzy w ludzi i wierzy ludziom.
W sprawie niezapłaconych pensji został złożony pozew do sądu w sprawie oszustwa. Poinformowana jest też policja.
Viktoria ma już nową pracę. Jak podkreśla, chwyta się każdej, także takich dorywczych. Chce dalej pracować w Polsce. Nie wie za to, czy w najbliższym czasie będzie próbować sprowadzać swoją rodzinę do Poznania.
Jednej z pozostałych dwóch kobiet również udało się znaleźć inne źródło zarobku. Druga wyjechała do Wrocławia. Cała trójka pozostaje ze sobą dalej w kontakcie.
Sami restauratorzy nie chcą komentować sytuacji. Jeden z właścicieli powiedział Głosowi Wielkopolskiemu jedynie, że sprawę rozsądzi sąd, a to, co mówi pani Porada mija się z prawdą i tym, jak w rzeczywistości było, po czym się rozłączył.
W temat zaangażowali się też sami poznaniacy. Viktoria opowiedziała całą historię na jednej z osiedlowych grup w mediach społecznościowych. Poza licznymi słowami wsparcia została utworzona zbiórka pieniędzy na pomoc finansową dla kobiet.
