„Biała Gwiazda”. Anatomia upadku Wisły Kraków

Piotr Tymczak
Wisła Kraków, klub ze 113-letnią  tradycją, stanął na skraju przepaści za sprawą bandytów i kiboli oraz naiwnych działaczy, którzy uwierzyli w gadki o „resocjalizacji” podejrzanych typów. Tymczasem chodziło wyłącznie o interesy, kasę i władzę
Wisła Kraków, klub ze 113-letnią tradycją, stanął na skraju przepaści za sprawą bandytów i kiboli oraz naiwnych działaczy, którzy uwierzyli w gadki o „resocjalizacji” podejrzanych typów. Tymczasem chodziło wyłącznie o interesy, kasę i władzę Andrzej Banaś, grafika Maki
Działacze Wisły Kraków kilka lat temu zaczęli robić interesy i rządzić z ludźmi z przestępczego półświatka. Wyciągnięcie do nich ręki miało być - jak mówiono - resocjalizacją. Doprowadziła ona jednak do finansowej i wizerunkowej ruiny zasłużonego klubu. Nie tak dawno kibice emocjonowali się meczami „Białej Gwiazdy” z Realem Madryt czy Barceloną. Teraz na oczach wszystkich klub tonie w bagnie patologii , z której ostatkiem sił próbuje się z wyrwać.

- Ja wszystko bym zrobił, nawet diabła bym wpuścił, by nie dopuścić do upadku klubu. Każdy, kto by przyszedł i wspomógł, byłby przyjęty z otwartymi ramionami. Bo w przeciwnym wypadku doprowadzilibyśmy do upadku – tak cztery lata temu mówił Ludwik Miętta-Mikołajewicz, honorowy prezes Wisły Kraków. Z „Białą Gwiazdą” jest związany od 70 lat, najpierw jako koszykarz, później trener i wieloletni prezes.

Po latach doczekał sytuacji, w której jego klub jest bliski bankructwa. We wtorek, 8 stycznia, do siedzib Towarzystwa Sportowego Wisła i jego piłkarskiej spółki wkroczyła policja na zlecenie prokuratury. Funkcjonariusze poszli też do mieszkań działaczy.
Wszystko przez to, że drzwi do klubu zostały szeroko otwarte dla stadionowych gangsterów na czele z Pawłem M., pseudonim Misiek, przywódcą bojówki Sharks, którego w tym roku szukała policja w całej Europie.

– Do klubu wpuszczono przestępców. Do tego utworzono sekcję Trenuj Sporty Walki. Okazało się, że przychodzą tam grupy ćwiczące walki, ale uliczne – komentuje Paweł Gieras, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Krakowie, który we wrześniu 2018 r. zrezygnował z zasiadania w Radzie TS Wisła (gremium doradcze) ze względu, jak mówił publicznie, na „nieakceptowalne działania zarządu”.

Z więzienia do klubu

Na początku 2014 roku wyszło na jaw, że siłownię w hali Wisły poprowadzi „Misiek”, ten sam, który w 1998 roku, podczas meczu Wisły z Parmą rzucił nożem w głowę włoskiego piłkarza Dino Baggio.
Drużyna z Krakowa została wykluczona na rok z rozgrywek europejskich, co przyniosło nie tylko ogromne straty finansowe, ale także sportowe.

Wisła była wtedy w bardzo dobrej formie i mogła powalczyć w Lidze Mistrzów. Za swój czyn „Misiek” spędził za kratami sześć i pół roku roku.Wydawało się, że będzie on w klubie dożywotnio persona non grata.

Podpisując z Pawłem M. umowę, w Wiśle tłumaczono, że odsiedział swoje, zmienił się, prowadzi biznes, jest w stanie stworzyć siłownię na wysokim poziomie i płacić za wynajem pomieszczeń, dzięki czemu zwiększą się wpływy do klubu.

– Uważam, że odbył za swój czyn nałożoną na niego karę i nie może do końca życia być za to piętnowany. Postanowiliśmy dać mu szansę pozytywnego działania na rzecz Wisły – tłumaczył nam w lutym 2014 roku Ludwik Miętta-Mikołajewicz.
Obok niego przy stole siedział Piotr Wawro, ówczesny wiceprezes Wisły, który już wtedy miał ogromny wpływ na to, co dzieje się w klubie.

– Mówię otwarcie, Paweł to mój kolega. Wiem, że przez niego Wisła poniosła dawno temu straty. On też wie, że zrobił źle. W wyniku impulsu dokonał czegoś, co wykluczyło drużynę z europejskich pucharów – mówił Wawro. – Podejrzewam, że teraz m.in. dlatego pomaga Wiśle, ponieważ jest jej kibicem i tak jak może chce jej oddać to, co jej zabrał – dodał.

Wawro wyjawił też, że sam pomógł Pawłowi M. w rozkręceniu biznesu. – Część pieniędzy, jakie przeznaczył na remont siłowni, pochodzi z pożyczki, jaką otrzymał ode mnie. Pieniądze wysłałem oficjalnie – z konta na konto – opowiadał Wawro.

Wisłą rządzą kibice

Piotr Wawro to jeden z liderów sympatyków Wisły z czasów, kiedy kibice swoje porachunki załatwiali co najwyżej przy użyciu pięści.
W 1997 r. Wawro założył firmę Krakbet specjalizującą się w produkcji betonu towarowego i zapraw, która szybko zaczęła dobrze prosperować. Od 2010 r. Krakbet był sponsorem sekcji piłki halowej TS Wisła.

W tym okresie klub miał problemy finansowe. Prezes Miętta-Mikojewicz szukał inwestorów, którzy pomogą uratować wielosekcyjny klub. Z pomocą przyszedł Wawro, który – jak wtedy podawano – pożyczył Wiśle na preferencyjnych warunkach milion złotych.
W kwietniu 2011 r. Wawro wszedł do zarządu TSWisła, jako wiceprezes ds. finansowych. Pod jego okiem TSWisła zaczęło wychodzić z długów. – Wisłą rządzą kibice i mam nadzieję, że zawsze będą rządzić – mówił Wawro.

Prezes Miętta-Mikołajewicz liczył na to, że na działalność klubu pozytywny wpływ zaczną mieć także fani młodszego pokolenia i nie oponował, gdy „Misiek”urządzał siłownię.

Ale to już były inne czasy. Kraków był podzielony, a na ulicach dochodziło do krwawych porachunków bojówkarzy Cracovii z grupy Jude Gang i utożsamiającą się z „Białą Gwiazdą”ekipą Wisła Sharks Hooligans. Krakowscy pseudo-kibice jako pierwsi w Polsce okryli się ponurą sławą nożowników.

Na ulicach zaczęli ginąć ludzie. W tle były podejrzane interesy, w tym związane m.in. z handlem narkotykami.
Konflikt z ostrzałem

Sharksi nie tylko chcieli dominować w ulicznych walkach i wzbudzać strach na stadionach, ale też mieć wpływ na piłkarską spółkę Wisły, która wtedy należała do Bogusława Cupiała, właściciela firmy Tele-Fonika.

Już w 2006 r. pracownicy Wisły ujawniali, że osoby związane z ruchem kibicowskim chciały wprowadzić do klubu własnych przedstawicieli, twierdząc, że są niezadowolone z firmy cateringowej.

Cupiał przez lata starał się nie ulegać kibolskim wpływom. W kwietniu 2013 r. na prezesa piłkarskiej spółki powołał Jacka Bednarza, który popadł szybko w konflikt ze Stowarzyszeniem Kibiców Wisły Kraków.

Stało się tak po tym, jak wycofał się z rozmów z SKWK w sprawie umowy, w myśl której miało ono dostawać złotówkę od każdego biletu sprzedawanego na mecze „Białej Gwiazdy”.

Doszło do dużego konfliktu. Podczas meczu z Ruchem Chorzów stadion został ostrzelany przez kiboli flarami z terenu przy restauracji „U Wiślaków”. Klub nałożył ponad 400 blokad na konta osób, które tamtego dnia spisała policja, zamykając im tym samym wstęp na stadion. SKWK potraktowało to jako stosowanie odpowiedzialności zbiorowej i ogłosiło bojkot meczów Wisły do czasu odejścia Bednarza, co nastąpiło w sierpniu 2014 roku. Kibole wygrali.

Wawro we władzach TS Wisła był do kwietnia 2015 r. Do kolejnego zarządu weszli już Marzena Sarapata i Damian Dukat, nazywani ludźmi Sharksów. Sarapata jako prawniczka reprezentowała „Miśka” w jednej ze spraw. Dukat był menedżerem jego siłowni.

Na skraju bankructwa

Prawdziwy dramat piłkarskiej Wisły rozpoczął się w 2016 r. Cupiał przez lata dopłacał do piłkarskiej spółki, ale musiał ją sprzedać, by otrzymać od banków pomoc finansową na działalność Tele-Foniki. Klub trafił w ręce Jakuba M., który okazał się hochsztaplerem z prokuratorskimi zarzutami.

W stadionowych kuluarach do dziś krążą legendy, że Jakub M. szybko się spakował i wyjechał z Krakowa, bo przestraszył się Sharksów.

Po odzyskaniu piłkarskiej spółki, przez przesiąknięte kibolami TS Wisła, wprowadzono w niej nowe porządki. Prezesem została Sarapata, a wiceprezesem od 2017 r. – Dukat.

Obejmując stery klubu, Sarpata podkreślała, że priorytetem jest poprawa sytuacji ekonomicznej, odzyskanie zaufania kibiców oraz pozyskanie sponsorów.

Nic z tych planów nie wyszło. Wisła ma ponad 40 mln zł długu i jest na skraju bankructwa. Trudna sytuacja finansowa nie przeszkodziła Sarapacie i Dukatowi, by w budżecie na ubiegły rok na płace dla dwusobowego zarządu zarezerwować 910 tys. zł. Do tego z Wisły zrobili biznes „rodzinny”.

Do apogeum upadku doszło pod koniec grudnia 2018 roku, kiedy piłkarską spółkę sprzedano panom o wątpliwej reputacji - Vannie Ly i Matsowi Hartlingowi. Warunkiem przejęcia przez nich klubu było jednak wpłacenie do 28 grudnia 12,2 mln zł. Przelewu miał dokonać Ly, ale tego nie zrobił.

TS Wisła uznało, że umowa jest nieważna, ale druga strona zaczęła utrzymywać, że nie ma do tego podstaw. W takiej sytuacji PZPN zawiesił Wiśle licencję na grę w ekstraklasie. Do siedzib piłkarskiej spółki oraz mieszkań działaczy weszła policja. Stało się tak na wniosek prokuratury, która - w Krakowie mówią wreszcie - rozpoczęła postępowanie dotyczące niegospodarności w klubie.

„Miśka”we wrześniu zatrzymano we Włoszech i przetransportowano do kraju. W areszcie czeka na wyniki śledztwa, w którym podejrzany jest m.in. o kierowanie gangiem narkotykowym. Sarapata zrezygnowała z prezesowania w TS Wisła. Nie wiadomo gdzie jest. Jak kamień w wodę przepadł Vanna Ly z akcjami piłkarskiej spółki.

86-letni Miętta-Mikołajewicz ponoć robi co może, by Wisła nie upadła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: „Biała Gwiazda”. Anatomia upadku Wisły Kraków - Plus Dziennik Polski

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl