Kilku europejskich przywódców przyznało we wtorek, że rosyjskie wojska przeniosły się na tereny opanowane przez separatystów we wschodniej Ukrainie po tym, jak prezydent Rosji Władimir Putin uznał ich niepodległość – ale niektórzy wskazywali, że nie była to jeszcze budząca obawy pełnoprawna inwazja.
Biały Dom zasygnalizował zmianę swojego stanowiska. "Uważamy, że jest to początek inwazji, ostatniej inwazji Rosji na Ukrainę" - powiedział Jon Finer, główny zastępca doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego. "Inwazja to inwazja i to się dzieje" - dodał.
Sekretarz prasowy Białego Domu Jen Psaki również nazwała rosyjskie działania "inwazją" na Twitterze, komentując decyzję kanclerza Niemiec Olafa Scholza o zablokowaniu Nord Stream 2 w odpowiedzi na działania Rosji.
Prezydent USA "dał jasno do zrozumienia, że jeśli Rosja zaatakuje Ukrainę, podejmiemy działania z Niemcami, aby zapewnić, że Nord Stream 2 nie posunie się naprzód" – przekazała Psaki.
Od tygodni mocarstwa zachodnie szykują się na inwazję Rosji, która zgromadziła około 150 000 żołnierzy w trzech miejscach wzdłuż granicy z Ukrainą. Ostrzegali Władimira Putina, że atak spowoduje ogromne straty, niedobory energii w Europie i chaos gospodarczy na całym świecie – i obiecali szybkie i surowe sankcje, jeśli się obawy się zmaterializują.
Unia Europejska i Wielka Brytania już poinformowały o rodzaju sankcji nałożonych na Rosję.
