Przed pomnik Piłsudskiego przyszło około pięćdziesięciorga osób, zarówno Białorusinów, jak i białostoczan. Mieli flagi wolnej Białorusi i plakaty m.in. o antyłukaszenkowskiej treści.
- Protestujemy, bo jesteśmy Białorusinami, którzy mieszkają na Podlasiu i musieliśmy wyjechać ze swego kraju, w związku z prześladowaniami przez reżim Łukaszenki. Przez kolejne protesty chcemy zwrócić uwagą, na to, że na Białorusi siedzą w więzieniach tysiące ludzi, którzy czekają na pomoc międzynarodową oraz że reżim Łukaszenki wykorzystuje do swoich celów migrantów na granicy, by szantażować Europę. Chcemy, by międzynarodowa społeczność uznała Łukaszenkę za terrorystę. Organizacje takie jak Omon, które w 2020 roku biły demonstrantów, teraz wyciągają ludzi z mieszkań za to, że piszą komentarze w niezależnych kanałach. I chcemy by wszyscy o tym wiedzieli - mówi organizator protestu Jan Abadowski, który od 20 lat mieszka w Białymstoku. Z Białorusi uciekł w 1998 roku, gdy opuścił areszt za zorganizowanie manifestacji przeciwko reżimowi.
Czytaj również:
Na rynku przy pomnikiem Piłsudskiego pojawił się też m.in. europoseł KO Tomasz Franowski.
- Przyszedłem, że wesprzeć Białorusinów w ich walce z Łukaszenką. Nie zgadzam się na jego rządy, bo sfałszował wybory prezydenckie i zamknął opozycję w więzieniach. Jestem też przeciwko jego cynicznej grze uzurpatora migrantami i wykorzystywaniu niewinnych ludzi do politycznej rozgrywki - zapewnia były piłkarz, a dziś polityk.
