Nastolatek zapłacił przy kasie samoobsługowej za dwie tańsze bułki, choć w rzeczywistości ich cena była o o 2,12 zł wyższa. Ochrona wezwała policję. Chłopak miał tłumaczyć, że to pomyłka. Dopłacił różnicę. Mimo tego został wyprowadzony ze sklepu w kajdankach i doprowadzony do internatu Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Technicznych, którego był uczniem. Do zdarzenia doszło 13 listopada w Biedronce na osiedlu Antoniuk.
Policja uznała, że doszło do oszustwa, a rodzina chłopaka i dyrektor szkoły - do nadużycia władzy przez funkcjonariuszy. Wewnętrzne postępowanie w białostockiej komendzie nie wykazało jednak nieprawidłowości. Przełożeni stwierdzili, że interweniujący policjanci zgodnie z prawem użyli prewencyjnie środków przymusu bezpośredniego i dla bezpieczeństwa nastolatka (by nie dopuścić do objawów autoagresji, czy do zaistnienia ucieczki), użyli kajdanek.
To jednak nie był finał tej sprawy. Na wniosek policji, zachowaniu 16-latka miał się zająć sąd rodzinny. Mundurowi chcieli też ukarania dyrektora szkoły za zakłócanie porządku publicznego poprzez głośne krzyki. Wykroczenia miał się dopuścić także 13 listopada 2020 r., w tym samym sklepie, gdzie został zatrzymany uczeń ZSOiT. Dyrektor był zbulwersowany całą sytuacją. Poszedł do Biedronki. Zażądał stanowczo przeprosin dla podopiecznego zarówno od funkcjonariuszy, jak też kierownictwa sklepu. Ochrona sklepu poinformowała o zajściu policję, która wystawiła dyrektorowi mandat za wszczynanie awantury w miejscu publicznym. Pedagog go nie przyjął.
Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Białymstoku. Ten wyrokiem nakazowym ukarał dyrektora naganą. Mężczyzna się odwołał. W tym tygodniu zapadł wyrok.
- Wyrokiem zaocznym wydanym w dniu 5 lipca obwiniony został uznany za winnego popełnienia zarzuconego mu czynu i za to orzeczono wobec niego karę nagany, a nadto, zwolniono obwinionego od ponoszenia kosztów sądowych - poinformowała sędzia Beata Wołosik, wiceprezes SR.
Zobacz także: Białystok. Brutalna interwencja policji na Białostoczku. Dwóch policjantów oskarżonych o przekroczenie uprawnień (wideo)
- Nie awanturowałem się w sklepie. Chciałem jedynie wyjaśnić, dlaczego mój uczeń został zakuty w kajdanki jak groźny przestępca za to, że pomylił się w kasie samoobsługowej. Chciałem porozmawiać z kierownik sklepu, która oddalała się ode mnie, nie chciała ze mną rozmawiać. Nie biegłem za tą panią. Głośno mówiłem, żeby zaczekała, bo chcę wyjaśnić tą sprawę. Druga rzecz - to podszedłem do ochroniarza i powiedziałem mu, że nie ma prawa sam zamykać się z dziećmi w pokoju i dokonywać jakichkolwiek przeszukań - odpiera zarzuty dyrektor Cezary Wysocki. - Nie wiem, jakie była argumentacja sądu, gdyż nie otrzymałem informacji o terminie rozprawy, ale z pewnością wykorzystam wszystkie możliwości odwoławcze.
Sprawa 16-latka została już osądzona.
- Sąd rodzinny w Legionowie (stamtąd pochodzi 16-latek - przyp. red.) uznał, że na skutek czynności, które zostały chłopcu przypisane, zasadnym będzie wymierzenie mu upomnienia - mówi radca prawny Konrad Bryl, adwokat, którego rodzice nastolatka wynajęli, w celu ochrony dóbr osobistych pokrzywdzonego. To najłagodniejsza sankcja, jaką mógł wymierzyć sąd w sprawach dla nieletnich. Mecenas nie odpowiedział wprost, czy faktycznie 16-latek dopuścił się oszustwa w kasie samoobsługowej kilkanaście razy, o czym informowała policja. - Incydentalne zachowanie chłopca oraz inne okoliczności związane z grupą rówieśniczą i wybryki nastolatków o podobnych charakterze zostały przez sąd wzięte pod uwagę.
Postanowienie jest prawomocne. Żadna ze stron go nie kwestionowała. - Sprawę uważam za zakończoną - podsumowuje mec. Bryl.
On i jego klienci nadal uważają, że działania ochrony oraz policji były nieuprawnione. - Wciąż czekamy na wyjaśnienie tej sprawy przez ministra spraw wewnętrznych i administracji.
