Milion osób z sąsiadującej z Pekinem prowincji Hebei przesiedlono z powodu wyjątkowo dużych opadów deszczu. Władze nakazały przekierować wodę z wezbranych rzek do zaludnionych terenów.
Wściekli i przerażeni
Wywołało to wściekłość mieszkańców, bo zrobiono to, by bronić przed zalaniem Pekin. W stolicy Chin spadło w ciągu pięciu dni na przełomie lipca i sierpnia prawie 750 milimetrów deszczu. Bez zatrzymania fal powodziowych sytuacja w Pekinie stałaby się tragiczna.
Winny dramatycznej sytuacji jest tajfun Doksuri. Kiedy dotarł na ląd, jego tropikalna wilgoć przez wiele dni napędzała ekstremalne opady deszczu w całym kraju.
W tej sytuacji władze prowincji Hebei otworzyły 7 z 13 tzw. obszarów przeciwpowodziowych, bo zbiorniki na pierwszej linii obrony przekroczyły swoje możliwości. Priorytetem stała się obrona przed wielką wodą terenów, na której powstanie strefa ekonomiczna, która ma łączyć Pekin, Tianjin i prowincję Hebei.
Kilkadziesiąt ofiar powodzi
O tym, jakie spustoszenie sieje powódź, widać na nagraniu wideo. Wielka woda już pochłonęła kilkadziesiąt ofiar. Może być ich znacznie więcej, bo nie wiadomo, ile osób wciąż jest uwięzionych w zalanych domach.
Dramatyczny film ukazał kilkanaście pojazdów zmiecionych przez powódź w pobliżu Pekinu oraz helikoptery używane do ratowania ludzi, którzy utknęli w środku szalejących rzek.
Dziesiątki tysięcy ludzi ewakuowano również z Baoding, miasta położonego 140 km na południowy zachód od Pekinu, po tym, jak intensywne opady zmyły całe budynki.
Nadciąga kolejny tajfun
Tymczasem na zachodnim Pacyfiku szaleje kolejny tajfun. Chiny liczą, że unikną powtórki z Doksuri. Khanun rozwinął się na zachód od Guam, wzmocnił się i przesuwając się na północny zachód przez Morze Filipińskie.
Meteorolodzy AccuWeather twierdzą, że oszczędzi Chiny, na celowniku tym razem ma być Japonia.

lena