W lutym 1943 r. na ulicach Krakowa pojawiło się wielu osobników zataczających się z nadmiaru alkoholu - tak Niemców, dekujących się w stolicy Generalnego Gubernatorstwa przed alianckimi bombami czy wysłaniem na front, jak i Polaków. Niemcy pili z żalu po kapitulacji 6 Armii w Stalingradzie, a Polacy z radości, że oto pryska mit niezwyciężoności Wehrmachtu i widać już symptomy jego klęski.
Zimą 1941/42 na wschodnim froncie odparty spod Moskwy Wehrmacht utkwił w miejscu, tracąc około jednej trzeciej żołnierzy. Wiosną 1942 r. jego naczelne dowództwo przystąpiło do operacji "Blau" jak błękit, mającej na celu opanowanie roponośnych terenów Kaukazu i uzyskanie kontroli nad Wołgą. Hitler podzielił silną Grupę Armii "Południe" tak, by równocześnie osiągnąć oba cele. Grupa "A" ruszyła w kierunku Kaukazu, a Grupa "B" na Stalingrad, blisko milionowe i silnie uprzemysłowione miasto, a także port na Wołdze. Początkowo jej postępy były tak szybkie, że nie nadążała logistyka i nawet paliwo dla czołgów transportowano drogą powietrzną. Jednocześnie zdarzało się, iż żołnierzy z braku dostaw żywiono… końskim mięsem z artyleryjskich zaprzęgów.

Trzon Grupy "B" stanowiła 6 Armia generała Friedricha Paulusa, po kampaniach w Polsce i Francji uważana za elitarną. Sławy przysporzyły jej bitwy o Kijów i Charków. W Niemczech przedstawia się ją jako apolityczną, spełniającą żołnierski i patriotyczny obowiązek, tyle że w służbie niesłusznego systemu. Są jednak dowody na to, że po zajęciu Kijowa jej kompania propagandowa (PK) współdziałała z SS i ukraińskimi nacjonalistami w zagonieniu kijowskich Żydów do Babiego Jaru, miejsca ich zagłady, a saperzy 6 Armii wysadzili w powietrze ściany tego wąwozu, by przysypać zwałami ziemi 33 tysiące ofiar tej okrutnej zbrodni. Również w Charkowie doszło do zbrodni 6 Armii, popełnionych na Żydach i sowieckich jeńcach. Na początku walk o Stalingrad 6 Armia liczyła ok. 200 tys. żołnierzy, do czego doszło 400 tys. uzupełnień już w trakcie walk.
Obok 6 Armii i 4 Armii Pancernej dotarły pod Stalingrad siły ówczesnych sojuszników Rzeszy - 8 Armia włoska "Armira", 3 i 4 Armia rumuńska oraz węgierska 2 Armia Honwedów. Mussolini, wysyłając wojsko nieprzygotowane do walk w warunkach rosyjskiej zimy, jak strzelców alpejskich ze składanymi armatkami na grzbietach mułów, uległ ustawicznym naciskom Hitlera, natomiast rządy rumuński i węgierski chciały zdobyć względy Führera w spodziewanym powojennym podziale spornego terytorium Siedmiogrodu. Dane niemieckie i rosyjskie są różne, ale można przyjąć, że każdy z sojuszników wysłał do wsparcia 6 Armii ok. 100 tys. żołnierzy. Sojusznikom brakowało jednak czołgów, samolotów wsparcia i dział przeciwpancernych.
Skutki operacji "URANUS"
Pierwsi żołnierze 6 Armii dotarli pod Stalingrad 23 sierpnia 1942 roku, z marszu przechodząc do natarcia. To tak zaskoczyło obrońców miasta, że robotnicy fabryki traktorów Krasnyj Oktiabr, a nie pancerniacy musieli pierwsi stawić opór, obsadzając 60 dopiero wyprodukowanych czołgów T-34. Ale nawet zaciekle broniąca Stalingradu sowiecka 62 Armia nie przeszkodziła w opanowaniu przez Niemców ok. 90 proc. jego powierzchni. Miasta broniło 400 tys. czerwonoarmistów, a do listopada siły sowieckie wzrosły prawie do miliona. To zaskoczyło Hitlera sądzącego, iż niemieckie natarcie na Moskwę w 1941 r., zatrzymane kosztem ogromnych strat wyczerpało sowieckie rezerwy ludzkie.
Od połowy września w centrum Stalingradu walczono już o poszczególne ulice, nawet o budynki i ich piętra. Niemcy musieli opanować taktykę walk ulicznych, nazwaną przez nich Rattenkrieg czyli wojna szczurów, bo do tej pory parli zawsze naprzód, okrążając i niszcząc sowieckie ugrupowania. Trwały ciężkie boje o górujący nad Stalingradem Kurhan Mamaja, dla Niemców Wzgórze 102. Ich nacisk na obrońców miasta stopniowo malał z powodu kłopotów zaopatrzeniowych i rosnącego sowieckiego oporu. Do tego na wschodnim brzegu Wołgi pojawiły się budzące grozę wyrzutnie rakiet czyli słynne Katiusze, a taktycznego wsparcia obrońcom udzielały nowoczesne myśliwce Jak 1.
Pod koniec listopada Armia Czerwona, przełamując w operacji "Uranus" front wschodni na dwóch odcinkach, bronionych przez słabo uzbrojonych Rumunów, zamknęła pod odbitym Kałaczem "kocioł stalingradzki". Z filmowych kronik znamy biegnących z dwóch stron czerwonoarmistów i sceny triumfalnego powitania. W kotle uwięziono całą 6 Armię, część 4 Armii Pancernej, prawie 10 tys. Rumunów i blisko 20 tys. "hiwis" czyli byłych sowieckich jeńców w służbie Wehrmachtu. Okrążonych odcięto od zaopatrzenia drogą lądową. Zdani byli odtąd na transport wszelkiego zaopatrzenia samolotami Ju 52, wywożącymi w powrotnej drodze rannych i cennych specjalistów. Ewakuowani ranni trafiali na rekonwalescencję przeważnie do… Zakopanego!
Zamknięci w stalowym kotle
Wkrótce w kotle zapanował głód. Pod koniec oblężenia dzienna racja żywności ograniczała się do ćwiartki komiśnego chleba. Z głodu zjedzono konie, polowano na psy i koty. Dochodziło do kanibalizmu, do wycinania zwłokom… pośladków. Od celnych kul sowieckich snajperów, ostrzału artyleryjskiego, głodu i chorób, w tym tyfusu, umierało ok. tysiąca Niemców dziennie. Zwłok nikt nie grzebał, używano ich niekiedy w charakterze kulochwytów przed strzeleckimi pozycjami. Obszar kotła stale się zmniejszał, Armii Czerwonej powiodło się jego przepołowienie i przyparcie oblężonych do brzegu Wołgi.

W grudniu utworzona w celu odsieczy Stalingradu Grupa Armii "Don" feldmarszałka von Mansteina podjęła próbę przerwania sowieckich kleszczy z zewnątrz. Grupę dzieliło w pewnej fazie tylko kilkanaście kilometrów od oblężonych i manewr mógłby się udać, gdyby równocześnie zamknięci w kotle zaatakowali pierścień oblężenia od wewnątrz, a potem rozpoczęli odwrót. Na to, mimo namów generałów, Hitler się jednak nie godził, chcąc za wszelką cenę utrzymać miasto Stalina. Rozkazał Paulusowi tkwić w ruinach do ostatniego żołnierza i naboju. Wysłany samolotem do Wilczego Szańca, kwatery Hitlera w Prusach Wschodnich, delegat oblężonych kpt. Hinrich Behr przedstawił mu katastrofalną sytuację i konieczność odwrotu, mimo to niczego nie wskórał.
Tymczasem Armia Czerwona pod dowództwem generała Żukowa przeszła 23 grudnia na froncie wschodnim do kontrofensywy, dysponując ponad 1200 czołgami oraz setkami dział i odepchnęła niezbyt silną Grupę "Don" na 400 km od Stalingradu. Dla oblężonych oznaczało to kres nadziei, a działo się to w przeddzień Wigilii.
Wśród oblężonych kursował namalowany przez lekarza wojskowego obraz Madonny Stalingradzkiej z trzema hasłami na "L" w języku niemieckim: światło, miłość i życie. 8 stycznia strona sowiecka po sygnałach trąbką wysłała wymachujących białymi flagami parlamentariuszy, wzywających przez megafon do honorowej kapitulacji. Niemcy odpowiedzieli gwałtownym ogniem kierowanym w powietrze, odrzucając pertraktacje. Nawoływali do nich także przez gigantofony nieliczni dezerterzy i żyjący w ZSSR niemieccy komuniści. Armia Czerwona zbombardowała wkrótce lotniska polowe, niszcząc 70 samolotów i przerywając od 21 stycznia jedyną łączność z zapleczem. Przestała tym samym działać poczta polowa, nie zdołano też ewakuować ok. 10 tys. rannych. Pod koniec oblężenia ginęło dziennie lub umierało z głodu, ran i chorób ok. tysiąca Niemców dziennie. Zginęło ich ok. 100 tysięcy.
Generałom było lżej…
W Rzeszy na rozkaz Goebbelsa termin "Stalingrad" jakby wyparował z mediów, zastąpiony "ciężkimi walkami w rejonie Wołgi". Na krótko przed kapitulacją Hitler mianował Paulusa feldmarszałkiem, w nadziei iż popełni samobójstwo, bowiem w pruskiej tradycji feldmarszałkowie nie dawali się wziąć żywcem do niewoli. Ale Paulus wybrał życie. Daty poddania się 6 Armii są różne, liczba pojmanych też, ale od 31 stycznia 1943 r., gdy umilkła kanonada, do 3 lutego wzięto do niewoli prawie 100 tys. żołnierzy, w tym 20 generałów. W ruinach miasta, w strasznych warunkach, przeżyło oblężenie ok. 10 tys. rosyjskich cywilów.
Niemiecka propaganda sugerowała, że zginęli wszyscy oblężeni z Paulusem włącznie, a Goering porównał ich ze spartańskimi obrońcami wąwozu Termopile przed Persami. W trzy tygodnie po kapitulacji Goebbels, przemawiając w berlińskim Pałacu Sportu, wezwał do prowadzenia totalnej wojny i usłyszał pełne entuzjazmu "Ja!" z tysięcy niemieckich gardeł.
Około 20 tys. niemieckich jeńców padło trupem podczas marszu do prowizorycznych obozów wokół Stalingradu. Umarło w nich dalsze 50 tysięcy, a 33 tysiące wywieziono wagonami do pracy w ZSSR, w tym do kopalni uranu. Po wizycie kanclerza Adenauera w Moskwie w 1955 r. zwolniono z niewoli pozostałe przy życiu 5 do 6 tysięcy. Niewolę przeżyli generałowie, w ogóle Sowieci traktowali jeńców-oficerów w uprzywilejowany sposób. Chodziło o ich udział w dwóch stworzonych w obozach z sowieckiej inspiracji organizacji antyhitlerowskich - Komitetu Wolnych Niemiec i Związku Niemieckich Oficerów. Paulus w obozie jeńców długo pozdrawiał towarzyszy niewoli "Heil Hitler!", ale i on uległ sowieckim naciskom. Stąd po zwolnieniu w 1953 r. osiedlił się w NRD i tam po czterech latach umarł.
Pomniejszać klęski, powiększać zwycięstwa
Po wojnie w Niemczech zachodnich i NRD panował pogląd, że Hitler bezsensownie pozostawił 6 Armię losowi. Niezbyt chętnie analizowano przyczyny klęski i nie wskazywano imiennie winnych. Zajmujący się bitwą stalingradzką historycy enerdowscy lansowali pogląd, że winni schronili się w RFN, gdzie zastanawiającą poczytnością cieszyły się wspomnienia uczestników tych zmagań, drukowane w wielotysięcznych nakładach. O ile niemieccy historycy i media uważają, że walki o Stalingrad i ich rezultat nie miały decydującego wpływu na dalszy przebieg wojny, o tyle historiografia rosyjska podkreśla ich kluczowe znaczenie. W Wołgogradzie, bo tak nazwano Stalingrad (dawny Carycyn) w 1961 roku, gigantyczna statua Matki Ojczyzny na Kurhanie Mamaja stanowi narodową świętość i jest miejscem spotkań żyjących jeszcze weteranów. Pod nią nadaje się odznaczenie Bohatera Federacji Rosyjskiej, jak uprzednio order Bohatera Związku Sowieckiego. Pomniejszanie poniesionych klęsk i wyolbrzymianie własnych zwycięstw występuje zresztą w historiografii od najdawniejszych czasów. Także w polskiej.
