Izraelskie ministerstwo obrony wydało dzisiaj nakaz ewakuacji położonego o kilometr od libańskiej granicy dwudziestotysięcznego miasta Kiryat Shmona. Dochodziło tam do wymiany ognia między izraelską armią a wrogimi grupami zbrojnymi działającymi w Libanie. Rośnie ryzyko otwarcia kolejnego frontu wojny bliskowschodniej. Hezbollah i inne grupy palestyńskie i szyickie podporządkowane Iranowi mogą uderzyć z Libanu i Syrii, gdy izraelskie wojsko wejdzie do Strefy Gazu by położyć kres funkcjonowaniu Hamasu. Ostatnia doba pokazuje, że Teheran postawił na nogi swych sojuszników w regionie.
Atak na USA
Najpierw uderzyły szyickie formacje w Iraku i Syrii. Wczoraj po południu dwa drony zaatakowały bazę al-Tanf w Syrii, w której również są amerykańscy żołnierze. Garnizon al-Tanf ulokowany jest na ważnym szlaku często wykorzystywanym do dostarczania irańskiej broni dla Hezbollahu w Libanie. Doszło też do ataku dronów na położone na wschodzie Syrii, przy granicy z Irakiem, instalacje naftowe firmy Conoco, przy których stacjonują amerykańscy żołnierze. Zaraz potem baza Ain al-Asad na zachodzie Iraku, w której stacjonują zagraniczne kontyngenty wojska, w tym siły USA, została zaatakowana rakietami i dronami. Rzecznik wspieranej przez Iran irackiej milicji Kataib Hezbollah powiedział, że Stany Zjednoczone są „istotnym partnerem w zabijaniu” mieszkańców Gazy i muszą „ponieść konsekwencje”.
Amerykański okręt wojenny USS Carney przechwycił zaś na północy Morza Czerwonego, w pobliżu Jemenu, „liczne pociski rakietowe i drony". Nie jest jasne, co miało być ich celem, ale prawdopodobnie był to Izrael - poinformował rzecznik Pentagonu. Najwyższy przywódca ruchu Hutich powiedział jeszcze 10 października, że jego siły odpowiedzą rakietami i dronami, jeśli Stany Zjednoczone zainterweniują w konflikcie Izraela z Hamasem. Rośnie napięcie także na granicy Libanu z Izraelem. Oddział Brygad Al Qassem w Libanie ogłosił, że jego bojownicy wystrzelili 30 rakiet w stronę zachodniego Izraela. Hezbollah, który sam też ostrzeliwuje Izraelczyków, aprobuje palestyńskie ataki z południowego Libanu na Izrael.
Szyicki półksiężyc i dodatki
W miarę nasilania się walk między Hamasem a Izraelem Iran coraz głośniej mówi o perspektywie włączenia dodatkowej siły ognia do walki. To tzw. Oś Oporu, budowana przez republikę islamską przez ostatnie cztery dekady, luźna sieć pełnomocników, wspieranych przez Teheran grup bojowników i sprzymierzonych aktorów państwowych, którzy odgrywają ważną rolę w strategii Iranu polegającej na przeciwstawianiu się Zachodowi, arabskim wrogom i przede wszystkim Izraelowi. Tworzą oni tzw. szyicki półksiężyc, który widać dobrze na mapie Bliskiego Wschodu. Zaczyna się oczywiście w Iranie, przechodzi przez Irak (szyickie milicje, proirański rząd), Syrię (alawicki reżim Asada i liczne szyickie formacje, choćby złożone z Pakistańczyków i Afgańczyków) i sięga Libanu, którego udzielnym władcą jest szyicki Hezbollah.
Do tego dodać należy pozostałych sojuszników Teheranu. To sunnickie palestyńskie formacje w rodzaju Hamasu czy Islamskiego Dżihadu, jak też rebelianci Huti w Jemenie. Cała ta sieć, aktywna w Strefie Gazy, Libanie, Iraku, Syrii i Jemenie, pozwala Iranowi siać chaos na terytorium wroga, jednocześnie zaprzeczając swemu udziałowi. To strategia, która sięga czasów poprzedzających rewolucję islamską w 1979 r., ale została udoskonalona i przemianowana na Oś Oporu przez Siły Quds, elitarne zagraniczne ramię irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC).
Atak na Izrael z Libanu i Syrii?
Względna autonomia, w ramach której pełnomocnicy i partnerzy działali czasem wbrew regionalnym interesom Teheranu, utrudnia zrzucanie winy bezpośrednio na Iran. Dobrym przykładem był atak na Izrael z 7 października przeprowadzony przez sunnicką grupę bojowników Hamas, przy czym Iran wychwalał atak, w którym zginęło ponad 1400 Izraelczyków i który wywołał odwetowe izraelskie ataki na Gazę, w wyniku których do tej pory zginęło ponad 3700 osób i rozpętał kryzys humanitarny.
Oś Oporu stanowi część irańskich prób eksportu szkoły szyickiego islamu, który został uznany za oficjalną religię Iranu po 1979 r. Oś kontynuowała swoje działania za pośrednictwem Hamasu i wspieranego przez Iran Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu w Gazie, zaprzysiężonego wroga Izraela i irańskiego zastępcy libańskiego Hezbollahu oraz wspieranych przez Iran szyickich bojówek w Iraku znanych jako Ludowe Siły Mobilizacyjne.
W ostatnich dniach Hezbollah prowadzi wymianę ognia z Izraelem po drugiej stronie granicy, co doprowadziło do największej eskalacji przemocy od czasu wojny w 2006 roku. W Iraku irańscy urzędnicy spotkali się z szefami proirańskich szyickich bojówek po ataku na Izrael 7 października. Radio Farda doniosło, że szyickie bojówki w Iraku utworzyły wspólne dowództwo operacyjne, którego celem jest wspieranie działań palestyńskich grup bojowników przeciwko Izraelowi. W Syrii IRGC rozmieścił wojska, aby wspomóc siły rządowe wspierające prezydenta Bashara al-Assada w syryjskiej wojnie domowej, a w Jemenie Iran stanął po stronie Huti, którzy walczą z sojuszem wojskowym pod przewodnictwem regionalnego rywala Iranu, Arabii Saudyjskiej. Czasami niektóre z tych grup naginały swoją niezależność od Iranu i działały wbrew interesom Teheranu.
