
Jeśli walki będą się przeciągać, presja na zaangażowanie Hezbollahu będzie rosnąć. Szyicka Partia Boga póki co wykonała tylko groźny gest, ostrzeliwując kilka izraelskich pozycji na pograniczu. Izrael odpowiedział artylerią i atakiem dronów. Hezbollah zasugerował w poniedziałek, że jego siły zaangażują się, jeśli Izrael zaatakuje Strefę Gazy. Wejście do gry potężnej szyickiej formacji z Libanu byłoby dla Państwa Żydowskiego poważnym problemem. Już wojna w 2006 roku pokazała, że nie da się Hezbollahu pokonać. Dziś wspierana przez Iran szyicka Partia Boga jest jeszcze silniejsza.
Gorąco na północy
Hezbollah wyraził swoje poparcie dla Hamasu już w pierwszych godzinach najazdu palestyńskich terrorystów na Izrael. W oświadczeniu wydanym przez biuro prasowe Partii Boga, Hezbollah pochwalił "bohaterską" operację przeciwko Izraelowi.
"Ta zwycięska operacja jest zdecydowanym odwetem za izraelskie zbrodnie i ciągłą agresję na świętości i godność naszego narodu, a także nowym dowodem na to, że opór militarny jest jedynym wyborem w obliczu izraelskiej okupacji" - czytamy w sobotnim komunikacie wiernego wasala Iranu.
W niedzielę doszło do poważnej wymiany ognia na granicy Izraela z Libanem. Izraelski patrol wojskowy ostrzelał konwój motocykli po libańskiej stronie granicy. Filmy krążące w Internecie pokazywały grupę mężczyzn trzymających flagi Hezbollahu. Później tego dnia Hezbollah przeprowadził atak rakietowy na trzy izraelskie pozycje wojskowe na spornym obszarze Doliny Szebaa. Izrael odpowiedział ostrzałem artyleryjskim i nalotami dronów. Liban rości sobie prawo do Doliny Szebaa, niewielkiego obszaru, który leży na styku granic Libanu, Izraela i Syrii, który Izraelczycy zajęli w wyniku zwycięskiej wojny sześciodniowej z 1967 r.
Armia libańska ogłosiła, że rozmieszcza część swoich sił do patrolowania obszarów przygranicznych, dodając, że koordynuje działania z siłami pokojowymi ONZ (UNIFIL) w celu monitorowania sytuacji. Armia zablokowała również drogę przylegającą do Niebieskiej Linii - granicy między Libanem a Izraelem - w związku z intensywnym gromadzeniem się izraelskich wojsk w północnym Izraelu.
Czarny scenariusz
W poniedziałek izraelski Kanał 12 zaprzeczył wcześniejszym doniesieniom, że 12 rakiet zostało wystrzelonych z południowego Libanu w kierunku obszarów Galilei i Góry Hermon w Izraelu. Kanał podał, że izraelska armia bada obecnie, dlaczego w północnym Izraelu zawyły syreny. Strona libańska również zaprzeczyła tym doniesieniom. Wielu w Libanie obawia się, że Hezbollah wciągnie kraj w niechcianą wojnę z Izraelem, w czasie, gdy kraj już pogrąża się w potężnym kryzysie gospodarczym. Premier Najib Mikati odbył w ostatnich dniach serię rozmów z regionalnymi przywódcami w celu omówienia sytuacji w południowym Libanie. Mikati podkreślał podczas rozmów, że priorytetem jego rządu jest zachowanie spokoju i bezpieczeństwa w południowym Libanie i na Niebieskiej Linii.
Ale w Waszyngtonie urzędnicy wydają się być bardziej zaniepokojeni południowym Libanem, gdzie Hezbollah zgromadził duże zapasy amunicji, które znacznie przewyższają arsenały należące do Hamasu w Strefie Gazy. Izraelscy i amerykańscy planiści wojenni od dawna obawiają się wojny wielofrontowej z Izraelem, sugerując, że może ona przerodzić się w szerszy konflikt, w którym Iran i jego sojusznicy mogliby zaatakować państwa arabskie w regionie Zatoki Perskiej, w których stacjonują amerykańskie wojska.
Obawy związane z potencjalnym wybuchem konfliktu na północnym froncie Izraela ponownie wzrosły w poniedziałek, gdy szyicka grupa bojowników wystrzeliła rakiety w odwecie za śmierć trzech bojowników zabitych w izraelskich atakach wcześniej tego dnia. Izrael dokonał ostrzału artyleryjskiego i wysłał helikoptery nad Liban w odpowiedzi na infiltrację granicy przez wrogich snajperów, którzy ostrzelali izraelskich żołnierzy, zabijając zastępcę dowódcy brygady IDF. Rząd Izraela zagroził atakiem na Hezbollah z pomocą amerykańskiej lotniskowcowej grupy uderzeniowej, jeśli Partia Boga będzie nadal angażować się w wojnę.
mm