Spis treści
Prezydent Izraela, Isaac Herzog, powiedział w niedzielę, że Hamas działa jako pełnomocnik irańskich interesów i ma spełnić pragnienie Teheranu, aby wykoleić ewentualne porozumienie między Arabią Saudyjską a Izraelem. Czy to jednak oznacza, że za atakiem stoi Iran? Pewne jest, że atak na taką skalę mógł nastąpić tylko po miesiącach planowania i nie odbyłby się bez koordynacji z Iranem. Hamas, podobnie jak Hezbollah w Libanie, nie podejmuje samodzielnie decyzji o zaangażowaniu się w wojnę z Izraelem bez wyraźnej zgody Iranu.
Izraelskie wojsko nie ma jednak jeszcze konkretnych dowodów na zaangażowanie Iranu w atak Hamasu ze Strefy Gazy.
- Iran jest ważnym graczem, ale nie możemy jeszcze powiedzieć, czy był zaangażowany w planowanie lub szkolenie - powiedział Daniel Hagari, rzecznik Sił Obronnych Izraela. Sekretarz stanu USA, Antony Blinken także powiedział, że Stany Zjednoczone nie mają bezpośredniej wiedzy o tym, że za atakiem stoi Iran.
Szyici pomagają sunnitom
Historycznie rzecz biorąc, relacje między sunnickim Hamasem, zrodzonym z Bractwa Muzułmańskiego, a szyickim Teheranem wcześniej nie były tak bliskie ideologicznie jak więzi Iranu z innymi grupami w regionie, takimi jak choćby Hezbollah. Jednak w ostatnich latach ajatollahowie uznali, że w imię walki z „małym szatanem”, czyli Izraelem („wielkim szatanem” w Iranie są USA), należy szukać sojuszników także wśród palestyńskich sunnitów.
Iran zaczął hojnie wspierać Hamas w zakresie pomocy finansowej i sprzętu wojskowego. Dotyczy to w szczególności pocisków rakietowych.Wysocy rangą urzędnicy Izraela, tacy jak minister obrony Yoav Gallant, od dawna twierdzą, że Hamas jest finansowany przez Iran. W kwietniu Gallant twierdził, że Teheran wysyła Hamasowi 100 mln dolarów rocznie, libańskiej grupie Hezbollah 700 mln dolarów rocznie, a Islamskiemu Dżihadowi kilkadziesiąt milionów. Hamas wykorzystuje irańską technologię i wsparcie logistyczne do lokalnej produkcji broni, choć uważa się, że polega głównie na przemycie broni przez tunele pod granicą Strefy Gazy z Egiptem.
Jednak to Iran zaczął wywierać coraz większy wpływ na strategię palestyńskich radykałów z Hamasu i Islamskiego Dżihadu. W kontekście obecnej wojny warto przypomnieć, jaką koncepcję zniszczenia Izraela zaprezentował w sierpniu 2022 generał Hossein Salami - dowódca Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC). Zbagatelizował rolę dronów i pocisków rakietowych, a zamiast tego przekonywał libański Hezbollah i palestyńskie milicje do prowadzenia większej liczby operacji naziemnych i walk miejskich wewnątrz Izraela. Salami twierdził, że to spowoduje wewnętrzne przesiedlenia i zasieje chaos, co ostatecznie zdestabilizuje Izrael i doprowadzi do jego upadku.
Narady w Libanie
Iran pomógł zaplanować niespodziewany atak Hamasu na Izrael i dał zielone światło dla rozpoczęcia operacji na spotkaniu w Bejrucie w zeszły poniedziałek – twierdzi „Wall Street Journal”, powołując się na wysokich rangą działaczy Hamasu i Hezbollahu. Jeszcze wiosną dowódca elitarnej formacji Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC), czyli Sił Quds, generał Esmail Qaani, spotykał się z palestyńskimi bojownikami, w tym przedstawicielami Hamasu, i namawiał ich do koordynowania ataków na Izrael. Jak donosi „Wall Street Journal”, generał Qaani rozpoczął koordynację działań kilku zbrojnych organizacji otaczających Izrael w kwietniu podczas spotkania w Libanie, gdzie Hamas po raz pierwszy nawiązał bliższą współpracę z innymi grupami, takimi jak Hezbollah. Mniej więcej w tym samym czasie palestyńskie grupy przeprowadziły serię ograniczonych ataków na Izrael z Libanu i Strefy Gazy, pod kierownictwem Iranu. Wiadomo, że w czerwcu Iran gościł delegację "przedstawicieli ruchów oporu ze Strefy Gazy", w tym sekretarza generalnego Islamskiego Dżihadu, drugiej co do wielkości grupy bojowników w Strefie Gazy. Delegacji przewodniczył szef biura politycznego Hamasu.
Z ustaleń „WSJ” wynika, że oficerowie irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej współpracowali z Hamasem co najmniej od sierpnia, aby opracować plany inwazji powietrznej, lądowej i morskiej. Szczegóły operacji zostały dopracowane podczas kilku spotkań w Bejrucie, w których uczestniczyli oficerowie IRGC i przedstawiciele czterech wspieranych przez Iran grup bojowników, w tym Hamasu, który sprawuje władzę w Strefie Gazy, oraz Hezbollahu. Qaani uczestniczył w niektórych z tych spotkań wraz z przywódcą Hezbollahu Hassanem Nasrallahem, przywódcą Islamskiego Dżihadu al-Nakhalahem i Salehem al-Arourim, szefem wojskowym Hamasu. Irański minister spraw zagranicznych Hossein Amir-Abdollahian uczestniczył w co najmniej dwóch spotkaniach. „Europejski urzędnik i doradca syryjskiego rządu przedstawili tę samą relację na temat zaangażowania Iranu w przygotowanie ataku, co wysocy rangą członkowie Hamasu i Hezbollahu” – pisze „WSJ”.
- Wiemy, że w Syrii i Libanie odbyły się spotkania z innymi przywódcami sił terrorystycznych, które otaczają Izrael, więc oczywiście łatwo zrozumieć, że próbowali koordynować swoje działania. Starali się być jak najbardziej skoordynowani z Iranem - powiedział w niedzielę ambasador Izraela przy ONZ Gilad Erdan
. Warto zwrócić uwagę na wpis wielkiego ajatollaha w mediach społecznościowych, jaki pojawił się cztery dni przed atakiem Hamasu: "Dziś ruch palestyński jest bardziej radosny niż kiedykolwiek w ciągu ostatnich siedemdziesięciu i osiemdziesięciu lat, a palestyńska młodzież i ruch antyuzurpacyjny, antyopresyjny i antysyjonistyczny są bardziej radosne, bardziej żywiołowe, bardziej gotowe niż kiedykolwiek, jak widać".
O co gra Iran?
Teheran entuzjastycznie wspiera ataki Hamasu, ale na cotygodniowej konferencji prasowej rzecznik irańskiego ministerstwa spraw zagranicznych Nasser Kanani powiedział: "Nie odgrywamy żadnej roli w podejmowaniu decyzji przez jakąkolwiek stronę w regionie, w tym naród palestyński”. Ale dodał, też: „uważamy opór narodu palestyńskiego za uzasadniony opór".
Wykorzystano wewnętrzny kryzys polityczny w Izraelu, wywołany dążeniem rządu Netanjahu do reformy sądownictwa. Ale celem jest zakłócenie rozmów prowadzonych przez USA w celu normalizacji stosunków między Arabią Saudyjską a Izraelem. Opierając się na umowach pokojowych z Egiptem i Jordanią, rozszerzenie izraelskich więzi z państwami arabskimi Zatoki Perskiej może stworzyć łańcuch amerykańskich sojuszników łączący trzy kluczowe punkty światowego handlu - Kanał Sueski, Cieśninę Ormuz i Bab al-Mandab łączącą Morze Czerwone z Morzem Arabskim.
W ostatnich kilku tygodniach Iran ostro atakował coraz bliższe porozumienie o normalizacji stosunków Izraela z Arabią Saudyjską. W Teheranie taki scenariusz uważa się za śmiertelnie groźny dla reżimu ajatollahów. Porozumienie o normalizacji, jeśli się powiedzie, grozi mobilizacją całego regionu przeciwko Iranowi. W zeszłym tygodniu duchowy przywódca Islamskiej Republiki Ali Chamenei powiedział, że „kraje regionu, które podejmą ryzyko normalizacji stosunków z Izraelem, przegrają”.
lena
