SPIS TREŚCI
Podbój Ukrainy miał trwać góra kilka tygodni. Co więc poszło nie tak? Odpowiedź jest prosta: Rosja zlekceważyła przeciwnika. FSB i GRU wprowadziły Putina w błąd. Ci pierwsi przekonywali, że jak tylko Rosjanie wkroczą na Ukrainę, to tamtejsza władza upadnie, a miejscowa ludność w dużej mierze wręcz kwiatami przywita rosyjskie wojsko. Ci drudzy zaś nie docenili ukraińskich sił zbrojnych, ich zdolności bojowych, zdolności planowania, dowodzenia, myśleli kategoriami 2014 roku, nie zauważając, że w ukraińskiej armii panuje już model zachodni, nie postsowiecki.
Nieudany plan Rosji
Rosja planowała zrealizować inwazję w ciągu 10 dni, po czym stopniowo zająć cały kraj, aby do sierpnia 2022 roku ogłosić aneksję. Rosyjskie dowództwo zakładało, że większość sił ukraińskich oczekujących na uderzenie z dala od Kijowa umożliwi szybkie zajęcie stolicy Ukrainy i dekapitację kierownictwa państwowego. Wydawało się, że plan się uda, bo w pierwszych dniach inwazji stosunek sił na północ od Kijowa wynosił 12:1 na korzyść Rosji! Jednak nie wygrywa się bitew samą przewagą liczebną. Gdy nie udało się zająć lotniska w Hostomlu, a kolumny wojska utknęły na przedmieściach Kijowa, Rosjanie stracili przewagę. W końcu musieli wycofać się z północnej Ukrainy. To był moment przełomowy tej wojny. Wtedy było już jasne, że konflikt będzie trwał kolejne już nie tyle miesiące, co lata.
W pierwszej fazie inwazji Rosja uderzyła z trzech głównych kierunków: z terytorium Białorusi i z północnego odcinka granicy rosyjsko-ukraińskiej na Kijów, Czernihów, Sumy; z okupowanego Donbasu i środkowego odcinka granicy z Ukrainą na Charków i kontrolowane przez Ukrainę części obwodów ługańskiego i donieckiego; z Krymu na obwód chersoński i zaporoski.
Front Północny (2022)
Inwazja rozpoczęła się od niespodziewanego ataku na północne obwody ukraińskie: żytomierski, kijowski, czernihowski i sumski. Kilka minut po ogłoszeniu przez Putina "specjalnej operacji wojskowej" rosyjskie pociski uderzyły w ukraińskie posterunki graniczne, a także w cele w Kijowie i innych dużych miastach, podczas gdy elitarne oddziały wojsk powietrznodesantowych podjęły próbę zajęcia kluczowych lotnisk, w tym w podkijowskim Hostomlu.
Jednocześnie Rosja rozpoczęła ofensywę lądową w kierunku Kijowa, z kolumnami żołnierzy i pojazdów opancerzonych posuwającymi się z dwóch kierunków: z Białorusi na południe, z Rosji, przez obwód sumski, na zachód. Rosjanie zajęli znajdującą się w tej części kraju byłą elektrownię atomową w Czarnobylu, a także wiele wiosek i małych miast po drodze, omijając jednak główne miasta, takie jak stolice obwodów Sumy i Czernihów.
Kluczowe dla obrony Kijowa były dwie sprawy. Po pierwsze, w pierwszych kilkudziesięciu godzinach inwazji Ukraińcom udało się obronić ważne lotnisko Hostomel, na zachodnich podejściach do stolicy. To uniemożliwiło Rosjanom szybki przerzut wojsk powietrznodesantowych na przedmieścia Kijowa. Pojawiające się grupy dywersyjne szybko likwidowano. Po drugie, chociaż siły rosyjskie były w stanie dotrzeć do przedmieść Kijowa w ciągu kilku dni, ukraińskie zasadzki i ataki na rozciągnięte, wielokilometrowe i nieosłaniane kolumny sprawiły, że wiele rosyjskich pojazdów utknęło na zablokowanych drogach, a ich wysunięte oddziały pozostały bez zaopatrzenia.
Nie udała się próba zajęcia Charkowa, czyli drugiego pod względem wielkości miasta Ukrainy. Tam też rosyjskie transportery wjechały na ulice miasta. I zostały jeden po drugim w zastawionych pułapkach zniszczone. Padły miasta leżące na wschód od Charkowa, m.in. Kupiańsk i Izium. Jednak Ukraińcy zdołali obronić Charków, do maja 2022 wypierając wroga na pozycje, z których miasta nie mogła już dosięgnąć konwencjonalna artyleria.
Rozproszenie sił plus niewystarczająca liczba wojsk (wynikająca też ze zlekceważenia przeciwnika) spowodowały, że Rosja nie zdołała przełamać ukraińskiej obrony. Po kilku tygodniach walk, gdy oddziały inwazyjne utknęły pod Czernihowem czy Sumami, próbowały atakować na Żytomierz, a ich kolumny były dziesiątkowane przez ukraińskie siły specjalne na długich wąskich drogach wśród lasów i bagien, Kreml zdecydował się zamknąć front północny. Należy przyznać, że odwrót odbył się w sposób zdyscyplinowany i bez większych strat. Ukraińskie oddziały wkraczały do kolejnych, opuszczonych przez Rosjan miejscowości bez konieczności walki. Wycofane oddziały z Białorusi przerzucono do Donbasu. Tam nabrała rozpędu nowa kampania, której celem było zajęcie całości obwodów donieckiego i ługańskiego.
Walki trwały przez ponad miesiąc. Rosjanie byli stopniowo spychani i osłabiani. Wreszcie 29 marca 2022 Rosja ogłosiła, że „przesuwa swoje jednostki na inne fronty”. Na początku kwietnia ukraińskie Ministerstwo Obrony ogłosiło, że region został całkowicie oczyszczony z sił inwazyjnych. Choć jeszcze długo zagrożenie z tego kierunku musiało być brane pod uwagę przez ukraiński sztab. Z każdym jednak kolejnym miesiącem Ukraińcy wzmacniali linie obronne na granicy z Białorusią (pola minowe, fortyfikacje). Tymczasem Rosja przerzuciła oddziały z Białorusi na inne fronty, zaś Łukaszenka nie spieszył się z wysyłaniem własnej armii na wojnę. Udostępniał wciąż terytorium Rosjanom, ale służyło to już tylko do ostrzałów rakietowych północy Ukrainy. Po wczesnowiosennej nieudanej ofensywie Rosji na Kijów najbardziej zapamiętane zostaną zbrodnie wojenne, choćby rzeź mieszkańców Buczy, niewielkiego podstołecznego miasta.
Front Południowy (2022)
Jeśli Moskwa zakładała jakiś blitzkrieg, to nastąpił on tylko na froncie południowym. Ofensywa ruszyła tam z okupowanego Krymu. Choć połączony z kontynentem wąskim fragmentem lądu, okazał się platformą dla rozwinięcia dużych korzyści terytorialnych. Dlaczego? Okazało się później, że w SBU i armii ukraińskiej byli zdrajcy, którzy nie zablokowali przejścia z półwyspu. Do tego, w dniach poprzedzających 24 lutego, rosyjska flota zablokowała Morza Azowskie i Czarne pod pozorem ćwiczeń wojskowych. Ułatwiło to siłom rosyjskim na szybkie przedostanie się do obwodu chersońskiego i zajęcie strategicznie ważnej Nowej Kachowki już w ciągu pierwszego dnia inwazji, zabezpieczając dostawy wody pitnej na Krym przez Kanał Północnokrymski.
Rosjanie bardzo szybko, przy minimalnym oporze ukraińskim, ruszyli w dwóch kierunkach: na północny zachód i na północny wschód. Na tym pierwszym w kilka dni zajęli przeprawy przez Dniepr i sam Chersoń, dopiero zostali zatrzymani na przedmieściach Mikołajowa, miasta będącego ostatnią przeszkodą na drodze do ważnej strategicznie dla Rosji Odessy. W podobnym tempie Rosjanie pomaszerowali wzdłuż wybrzeża Morza Azowskiego na północny wschód. Zajęli Berdiańsk i Melitopol. Zdobyto także Zaporoską Elektrownię Jądrową w Enerhodarze, największą taką w Europie.
Następnie wojska inwazyjne ruszyły w kierunku Mariupola, największego portu Donbasu, już oblężonego przez siły rosyjskie nacierające z okupowanej części Donbasu. W pierwszych dniach marca miasto było już oblężone. Bitwa o Mariupol okazała się jedną z najkrwawszych jak dotąd batalii tej wojny. Trwała dwa miesiące, zginęły tysiące cywilów, a 90 proc. budynków zostało uszkodzonych lub zniszczonych. Ukraińscy obrońcy wycofali się do ogromnego przemysłowego kompleksu Azowstal i walczyli aż do 20 maja 2022. Upadek Mariupola dokończył dzieła budowy lądowego, szerokiego i bezpiecznego korytarza łączącego Rosję z Krymem.
Już wcześniej, bo w pierwszych dniach marca, szybko posuwające się oddziały rosyjskie zajęły Chersoń. To było jedyne duże miasto i stolica obwodu, zajęte przez Rosję podczas inwazji – jak się miało okazać, na krótko. W tym wypadku też kluczowa była zdrada części ukraińskich wojskowych i urzędników. Rosjanie pomaszerowali na zachód, w stronę Mikołajowa. Tutaj jednak napotkali wreszcie poważny opór. Aż do września 2022 r. toczyły się pozycyjne walki. Wtedy Ukraina przeszła do kontrofensywy. Rosyjskie dowództwo, obawiając się odcięcia kilkudziesięciu tysięcy wojska na prawym brzegu Dniepru, wydało rozkaz odwrotu. W pierwszych dniach listopada 2022 Chersoń został wyzwolony.
Front Południowy (2023-2024)
Od tego czasu walki trwały wzdłuż Dniepru. W czerwcu 2023 r. Rosjanie zniszczyli zaporę w Kachowce, wywołując powódź. To zablokowało Ukraińcom możliwość ewentualnego ataku przez rzekę, w stronę Krymu, w ramach wielkiej kontrofensywy, która ruszyła w czerwcu właśnie w obwodzie zaporoskim, na odcinku frontu między Dnieprem na zachodzie, a Donbasem na wschodzie. Kontrofensywa była zapowiadana od wczesnej wiosny 2023.
Jednak termin rozpoczęcia wciąż przesuwano z powodu opóźnień w dostawach broni z Zachodu (przede wszystkim chodziło o czołgi) i konieczności przeszkolenia wojska do posługiwania się nią. Rosja miała ponad pół roku na okopanie się na tych odcinkach frontu, gdzie uderzenie ukraińskie było najbardziej prawdopodobne i mające strategiczny sens. Mówiąc krótko: przede wszystkim w obwodzie zaporoskim, od linii rzeki Dniepr na zachodzie po komunikacyjny węzeł Wołnowacha i Wuhłedar nad nim na wschodzie.
W końcu Ukraińcy uderzyli. Tyle że przeciwnik miał tyle czasu, by przygotować się na atak, że zbudował potężną tzw. linię Surowikina. I na niej ukraińskie wojska utknęły. Ukraina wybrała metodę punktowych uderzeń i szukania słabych punktów w tzw. linii Surowikina, złożonym z trzech głównych linii okopów i bunkrów, naszpikowanym polami minowymi pasie terenu, gdzie jedyne przejścia znalazły się na celowniku potężnej artylerii. Po pierwszym tygodniu krwawych walk bez sukcesów terytorialnych, Ukraińcom udało się zdobyć sporo terenu na kierunku ataku we wschodniej części obwodu zaporoskiego. Ale tak naprawdę nie zdołali nawet dotrzeć do pierwszej zasadniczej linii obronnej wroga.
Kilka miesięcy ciężkich walk przyniosło zaledwie zdobycie paru wsi. Nie było mowy o przebiciu się do któregoś z większych miast leżących w obszarze lądowego korytarza łączącego Krym z Rosją, przylegającego do Morza Azowskiego. Tak naprawdę ukraińscy żołnierze już we wrześniu zaprzestali poważniejszych prób przełamania frontu, zaś z początkiem listopada przyznali oficjalnie, że operacja zakończyła się porażką. Jedynym plusem było zaangażowanie sił rosyjskich, które nie mogły realizować dużych działań ofensywnych na innych frontach. No i w grudniu udało się zdobyć przyczółki na lewym brzegu Dniepru.
Od początku 2024 roku Rosjanie próbowali je zniszczyć, podjęli też działania ofensywne w celu odbicia terenów utraconych latem ub.r., z miejscowością Robotyne na czele. Najpierw, w lipcu 2024 roku, Ukraińcy ewakuowali niewielki przyczółek w rejonie wsi Krynki. To de facto oznaczało koniec istotnej operacyjnie obecności wojskowej Ukrainy na lewym brzegu Dniepru w obwodzie chersońskim. Później, na jesieni 2024 roku, wojska rosyjska wyraźnie zwiększyły aktywność w obwodzie zaporoskim, systematycznie, acz powoli odbijając niewielkie tereny wyzwolone przez armię ukraińską w letniej ofensywie 2023 roku.
Front Wschodni (2022-2023)
Od 2014 roku jedna trzecia Donbasu (takim jednym mianem określa się dwa ukraińskie obwody: doniecki i ługański) była de facto okupowana przez Rosję. Na początku 2022 roku Moskwa uznała oficjalnie separatystyczne quasi-państwowe „republiki ludowe” w Doniecku i Ługańsku, a 21 lutego 2022 roku przerzuciła tam duże oddziały wojska – już oficjalnie, bo wcześniej Rosjanie też tam oczywiście stali.
Trzy dni później i na tym kierunku Rosja uderzyła: na flankach północnej i południowej. A więc w stronę dużych miast przemysłowych obwodu ługańskiego oraz na leżący nad Morzem Azowskim, nazywany „bramą Donbasu na świat” Mariupol w obwodzie donieckim. Ten wschodni front rozciągał się w tym momencie od obwodu charkowskiego na północy, przez obwód ługański, po obwód doniecki na południu. Po kilkutygodniowej „pauzie operacyjnej”, czyli pospiesznym przerzucaniu sił z północy na południowy wschód, rozpoczęła się ofensywa rosyjska w Donbasie. Celem było opanowanie kontrolowanych przez Ukrainę dwóch trzecich obszaru obwodów ługańskiego i donieckiego pod hasłem ich „wyzwolenia” przez tzw. republiki ludowe, będące marionetkowymi tworami Rosji.
Od kwietnia 2022 roku, wzmocnione wycofanymi z północnego frontu oddziałami wojska rosyjskie przystąpiły do dużej ofensywy w Donbasie. W maju padł Siewierodonieck, w lipcu Łysyczańsk – niemal cały obwód ługański był w rękach agresora. Ale latem 2022 roku rosyjska ofensywa wytraciła impet. Brakowało uzbrojenia i ludzi, wszak dowództwo w Moskwie zakładało, że rozbije Ukrainę bez konieczności mobilizacji dodatkowych sił. Tymczasem Ukraińcy zaczęli dostawać broń z Zachodu. Wojna przyjęła charakter pozycyjny.
Rosjanie popełnili jednak kolejny błąd: przerzucone oddziały do Donbasu nie zdążyły się zregenerować. Ukraińcy doskonale się okopali i przygotowali do batalii. Minąć musiało więc kilka kolejnych tygodni, a w międzyczasie fiasko ataku spod Iziumu na Słowiańsk czy próba sforsowania Siwerskiego Dońca, w której Ukraińcy ogniem artyleryjskim zniszczyli całą batalionową grupę taktyczną wroga (8 maja), aby i tu dowódcy rosyjscy poszli po rozum do głowy.
Przez długi czas Moskwa nie była w stanie zyskać wiele terenu. Po pierwsze, tutaj właśnie walczyło najsilniejsze ukraińskie zgrupowanie, a pozycje obronne starannie przygotowywano od 2014 roku. Po drugie, Rosjanie musieli znaczne siły przeznaczyć na zdobycie oblężonego Mariupola. W końcu, za cenę wielkich strat, miasto zostało zdobyte, a Rosjanie zaczęli przeć naprzód w Donbasie. Obrona Siewierodoniecka zapisze się na kartach ukraińskiej historii zaraz obok Mariupola. Po tygodniach ciężkich walk, w których najpierw Rosjanie równali z ziemią co się da, korzystając z przewagi artyleryjskiej, a dopiero potem rzucali piechotę, udało im się w końcu zająć niemal cały obwód ługański.
Był początek lipca. Front na dobre stanął w miejscu. Ukraina, otrzymawszy systemy artyleryjskie z Zachodu, zaczęła robić z nich znakomity użytek. Ukraińcy najpierw dzięki HIMARS-om wybili zęby rosyjskiej ofensywie. Niszczenie składów amunicji i punktów dowodzenia na dystansie do 90 km zmusiło Rosjan do wydłużenia linii zaopatrzenia i dowodzenia, co wpłynęło na jakość ognia artylerii i podejmowanych decyzji na poziomie taktycznym. Intensywność ataków artyleryjskich na froncie południowym, w połączeniu z zapowiedziami Kijowa powodowała, że niemal wszyscy spodziewali się silnego uderzenia ukraińskiego na zachodnim brzegu Dniepru, na Chersoń.
Tymczasem 6 września 2022 roku ofensywa ukraińska ruszyła setki kilometrów dalej na wschód, w obwodzie charkowskim. To był lokalny blitzkrieg. W dziesięć dni Ukraińcy odzyskali ok. 8,5 tys. km kw. Rozbili rosyjskie zgrupowanie w Iziumie i odrzucili wroga na wschodnie rubieże obwodu ługańskiego. Nie tylko zagrozili Rosjanom w tym regionie, ale też zlikwidowali wiszącą od wielu miesięcy nad zgrupowaniem ukraińskim w północno-wschodniej części obwodu donieckiego groźbę odcięcia poprzez uderzenie rosyjskie z południowego wschodu i z północnego zachodu (z rejonu Iziumu właśnie). Później Ukraińcy odbili też Łyman i zepchnęli wroga na linię Swatowe-Kreminna. Odbito w sumie 12 000 kilometrów kwadratowych terytorium. Do 11 września 2022 wojska rosyjskie wycofały się z całego obwodu charkowskiego na zachód od rzeki Oskoł.
Nastąpiło kilka miesięcy ciężkich walk pozycyjnych. Rosjanie skupili się na Bachmucie w obwodzie donieckim. Po dziewięciomiesięcznej bitwie, opisywanej jako najdłuższa i najkrwawsza bitwa tej wojny, w której miasto zostało zrównane z ziemią, a chwałą (dość wątpliwą) okryła się Grupa Wagnera, Bachmut padł. Od jesieni 2023 na froncie wschodnim inicjatywa należała do Rosji. Już niedługo po ukraińskim sukcesie w obwodzie charkowskim, oddziały moskiewskie zaczęły napierać wzdłuż linii Swatowe-Kreminna, by odzyskać utracone ziemie i dojść do Kupiańska. W obwodzie donieckim zaś w październiku 2023 uderzono na Awdijiwkę, miasto na północ od Doniecka.
Na początku grudnia 2023 roku prezydent Wołodymyr Zełenski ogłosił, że Ukraina przyjmie strategię obronną. Siły ukraińskie rozpoczęły budowę ufortyfikowanych linii obronnych naprzeciwko linii rosyjskich na wschodzie i południu, a także wzdłuż granicy ukraińsko-rosyjskiej na północy. Gen. Walerij Załużnyj w głośnym artykule na łamach „The Economist” użył sformułowania "pozycyjny impas", zauważając, że walka z Rosją przekształciła się w wojnę okopowo-artyleryjską przypominającą starcie w stylu I wojny światowej.
Front Wschodni (2024)
Po krwawej batalii Ukraińcy wycofali się z Awdijiwki w lutym 2024. To był początek coraz poważniejszych kłopotów Ukrainy na froncie donieckim. Sytuację Kijowa pogarszało wstrzymanie na kilka miesięcy dostaw pomocy wojskowej z USA w wyniku politycznego sporu na linii demokratyczny prezydent – republikańska większość w Izbie Reprezentantów. Drugim źródłem problemów ukraińskiej obrony w obwodzie donieckim był brak żołnierzy. Zełenski długo opierał się decyzjom umożliwiającym zaciąg do wojska większej liczby Ukraińców. Nastąpiło to dopiero wiosną 2024 roku, ale pewien napływ rekruta na front nie był w stanie zrekompensować przewagi liczebnej nacierających Rosjan.
W maju 2024 roku Rosjanie uderzyli z własnego terytorium w głąb obwodu charkowskiego. Ta ofensywa dość szybko została zatrzymana, Rosjanie odepchnięci, ale jeszcze w listopadzie 2024 roku utrzymywali część ukraińskiego terytorium, głównie w rejonie Wołczańska.
Najważniejszy odcinek frontu w 2024 roku to jednak obwód doniecki, gdzie Rosjanie prowadzą ofensywę na trzech kierunkach, przy czym przyspieszyła ona dopiero znacząco na jesieni, i to tylko na jednym z nich, południowym. Ale po kolei, patrząc od północy, Rosjanie nacierają od Bachmutu w stronę Konstantyniwki. Ukraińcy zatrzymali ich tu jednak jeszcze wiosną na mieście Czasiw Jar i przecinającym je kanale Siwerskij Doniec-Donbas. Nieco bardziej na południe, nacierając również na Konstantyniwkę, od miesięcy toczą się zacięte walki w rejonie Torecka.
W ostatnich tygodniach Rosjanie zdołali wejść do miasta, wcześniej oskrzydlili je od południa, zajmując po krwawych bojach Niu Jork. No i wreszcie kierunek natarcia na południowych krańcach donieckiego odcinka frontu. Tutaj Rosjanie odnieśli największe chyba w całym 2024 roku sukcesy.
Po zdobyciu Awdijiwki, inwazyjne oddziały parły naprzód, kosztem wielkich strat, w stronę Pokrowska. To drugi, obok wymienionej wcześniej Konstantyniwki, kluczowy węzeł logistyczny i punkt obrony w obwodzie donieckim. Jego upadek oznaczać będzie de facto utratę pozostającej w rękach ukraińskich południowej części obwodu donieckiego, wyjście Rosjan na granicę obwodu dniepropietrowskiego i zagrożenie oskrzydleniem od północy pozycji ukraińskich w obwodzie zaporoskim. Rosjanie po ciężkich walkach zdobyli szereg miejscowości, z Sełydowem na czele („brama do Pokrowska”) i zbliżyli się do Pokrowska na odległość kilku kilometrów. Kluczowym momentem było pęknięcie ukraińskiej obrony jeszcze latem, w wyniku nieudolnej rotacji jednostek przez dowództwo.
Donbas znajdzie się pod panowaniem Rosji?
Dużo bardziej dramatyczne dla Ukrainy wydarzenia mają miejsce na południowej flance kierunku pokrowskiego. Zaczęło się od upadku Wuhłedaru, ufortyfikowanego miasta, które wcześniej przez ponad dwa lata skutecznie odpierało ataki, zadając potężne straty Rosjanom. Zajęcie tego ważnego punktu pozwoliło armii rosyjskiej ruszyć z impetem na północ, na Kurachowe, najważniejszy węzeł logistyczny armii ukraińskiej na południe od Pokrowska. Wiele wskazuje na następującą sekwencję zdarzeń: upadek Kurachowego, upadek Konstantyniwki, upadek Pokrowska, upadek aglomeracji Słowiańsk-Kramatorsk. To będzie oznaczało, że cały Donbas znajdzie się pod panowaniem Rosji.
Taki czarny scenariusz zrealizuje się być może w kilka miesięcy, jeśli Ukraina nie znajdzie recepty na rosyjską „taktykę szczypiec”. W ten sposób Rosjanie zdobyli już kilka ważnych miast w Donbasie. Czy Kijów może to zatrzymać? Zależy to od dwóch czynników.
Po pierwsze, wejście do gry na większą skalę ukraińskich F-16, które zmienią dynamikę w walce powietrznej na froncie (teraz Rosjanie bezkarnie atakują z góry obronę ukraińską, zasypując ją bombami szybującymi). Po drugie, konieczne jest wzmocnienie oddziałów na tym froncie. I chodzi nie tylko o liczbę, ale też jakość. Takie jednostki, dobrze wyposażone w zachodnią broń, walczą teraz w rosyjskim obwodzie kurskim.
Na początku sierpnia ukraińskie oddziały wtargnęły do graniczącego z Ukrainą obwodu kurskiego Federacji Rosyjskiej. Już wcześniej dochodziło do inkursji ukraińskiego specnazu i rosyjskich ochotników walczących z Putinem do obwodu biełgorodzkiego, ale ofensywa kurska była zupełnie czym innym. Ukraińska armia szybko zajęła ponad 1200 km kw. terytorium z ok. 100 miejscowościami. Dowództwo rzuciło tam cenne jednostki, mimo że brakowało ich w Donbasie. Celem było bowiem m.in. zmuszenie Moskwy do wycofania części wojsk z obwodu donieckiego i przerzucenia ich do obrony obwodu kurskiego.
To się nie udało. Rosjanie zatrzymali ofensywę ukraińską, a potem zaczęli stopniowo odbijać zajęte tereny bez naruszenia ich ofensywnego potencjału w Donbasie. Mówi się, że Putin chce wyzwolenia całości obwodu kurskiego przed inauguracją prezydentury Donalda Trumpa. Niewątpliwie osłabiłoby to pozycje negocjacyjne Kijowa.
Najbliższe dwa-trzy miesiące będą niezwykle ważne dla dalszych losów wojny. Można zakładać, że Ukraina zrobi wszystko, żeby utrzymać Kurachowe, Pokrowsk i Kupiańsk oraz nie dać się wypchnąć z obwodu kurskiego. Rosja zaś chce wyzwolić swoje terytorium i zająć jak najwięcej Donbasu. Obwód ługański jest już niemal w całości w ich rękach. Pojawiła się też groźba ofensywy w obwodzie zaporoskim.
Ale sytuacja Moskwy też nie jest tak dobra, jak mogłyby wskazywać wyniki walk na froncie. Ściąganie Koreańczyków, pogarszająca się sytuacja gospodarcza i coraz większe problemy z naborem ochotników na wojnę. Z drugiej zaś strony mamy właśnie decyzję, że Ukraina może użyć zachodniej broni rakietowej do atakowania celów w głębi Rosji. Czy to będzie podobny game changer, jak wejście do gry HIMARSów latem 2022 roku? Niebawem się przekonamy.