Jak Ukraina zatrzymała Rosję i ma szansę wygrać wojnę. Bilans 2022 roku i prognoza na 2023 rok

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Żołnierze ukraińskich sił zbrojnych w czołgu T-72 na przedmieściach Bachmutu, grudzień 2022 roku.
Żołnierze ukraińskich sił zbrojnych w czołgu T-72 na przedmieściach Bachmutu, grudzień 2022 roku. fot. SAMEER AL-DOUMY/AFP/East News
Największy konflikt zbrojny w Europie od zakończenia II wojny światowej. Trwa już 10 miesięcy, a wszystko wskazuje, że potrwa kolejne dziesięć. Dlaczego Rosji nie udało się podbić Ukrainy w parę tygodni? Gdzie nastąpi kolejne uderzenie Ukrainy i czy zmusi ono Rosję do negocjacji?

Spis treści

Podbój Ukrainy miał trwać góra kilka tygodni. Co więc poszło nie tak? Odpowiedź jest prosta: Rosja zlekceważyła przeciwnika. FSB i GRU wprowadziły Putina w błąd. Ci pierwsi przekonywali, że jak tylko Rosjanie wkroczą na Ukrainę, to tamtejsza władza upadnie, a miejscowa ludność w dużej mierze wręcz kwiatami przywita rosyjskie wojsko. Ci drudzy zaś nie docenili ukraińskich sił zbrojnych, ich zdolności bojowych, zdolności planowania, dowodzenia, myśleli kategoriami 2014 roku, nie zauważając, że w ukraińskiej armii panuje już model zachodni, nie postsowiecki.

Rosja planowała zrealizować inwazję w ciągu 10 dni, po czym stopniowo zająć cały kraj, aby do sierpnia 2022 roku ogłosić aneksję. Rosyjskie dowództwo zakładało, że większość sił ukraińskich oczekujących na uderzenie z dala od Kijowa umożliwi szybkie zajęcie stolicy Ukrainy i dekapitację kierownictwa państwowego. Wydawało się, że plan się uda, bo w pierwszych dniach inwazji stosunek sił na północ od Kijowa wynosił 12:1 na korzyść Rosji! Jednak nie wygrywa się bitew samą przewagą liczebną. Gdy nie udało się zająć lotniska w Hostomlu, a kolumny wojska utknęły na przedmieściach Kijowa, Rosjanie stracili przewagę. W końcu musieli wycofać się z północnej Ukrainy. To był moment przełomowy tej wojny. Wtedy było już jasne, że konflikt będzie trwał kolejne miesiące. Jeśli nie lata.

Pierwsze uderzenie

W pierwszej fazie inwazji Rosja uderzyła z trzech głównych kierunków: z terytorium Białorusi i z północnego odcinka granicy rosyjsko-ukraińskiej na Kijów, Czernihów, Sumy; z okupowanego Donbasu i środkowego odcinka granicy z Ukrainą na Charków i kontrolowane przez Ukrainę części obwodów ługańskiego i donieckiego; z Krymu na obwód chersoński i zaporoski. Jeśli Moskwa zakładała jakiś blitzkrieg, to nastąpił on tylko na froncie południowym.

Rosjanie bardzo szybko, przy minimalnym oporze ukraińskim, ruszyli w dwóch kierunkach: na północny zachód i na północny wschód. Na tym pierwszym w kilka dni zajęli przeprawy przez Dniepr i sam Chersoń, dopiero zostali zatrzymani na przedmieściach Mikołajowa, miasta będącego ostatnią przeszkodą na drodze do ważnej strategicznie dla Rosji Odessy. W podobnym tempie Rosjanie pomaszerowali wzdłuż wybrzeża Morza Azowskiego na północny wschód. Zajęli Berdiańsk i Melitopol, wraz z nimi południe obwodu zaporoskiego, docierając do Mariupola (obwód doniecki), gdzie spotkali się z oddziałami nacierającymi z okupowanego Donbasu. W pierwszych dniach marca miasto było już oblężone. Bitwa o Mariupol okazała się jedną z najkrwawszych jak dotąd batalii tej wojny.

Ukraińskie oddziały okopały się na terenie kombinatu Azowstal i broniły aż do połowy maja

. Choć miasto ostatecznie padło, to tak długi opór miał duże znaczenie dla wojny na froncie donbaskim. Obrońcy Azowstalu długo wiązali znaczące siły rosyjskie. To osłabiało Rosjan w batalii o Donbas.

Opór zaskoczył Rosjan

Gdy Rosjanie wkraczali na Ukrainę, cele kampanii były jasno określone przez Putina. Pod hasłami „denazyfikacji” czy „demilitaryzacji” Ukrainy, oraz „wyzwolenia” do końca Donbasu krył się zamiar szybkiego rozbicia ukraińskiej armii, wymiany władz w Kijowie na prorosyjskie, poszerzenia granic tzw. republik ludowych w Donbasie, likwidacji zachodnich wpływów nad Dnieprem, ale też rusyfikacji Ukraińców choćby poprzez eksterminację ukraińskich elit i środowisk patriotycznych i propaństwowych.

Przez kilkanaście dni Rosjanie stali na przedpolach Kijowa. Ba, nawet na ulicach miast pojawiły się dywersyjne grupy. Jednak zacięty opór ukraińskiej armii i przede wszystkim wiedza Ukraińców o kolejnych ruchach i planach wroga, przyczyniły się do zwycięstwa w batalii o Kijów. Zresztą wtedy, nie po raz ostatni, informacje przekazywane do wywiadów krajów zachodnich, bardzo pomagały w walce Ukrainy z Rosją.

Podobnie przebiegała próba zajęcia Charkowa, czyli drugiego pod względem wielkości miasta Ukrainy. Tam też rosyjskie transportery wjechały na ulice miasta. I zostały jeden po drugim w zastawionych pułapkach zniszczone. Co prawda artyleria rosyjska jeszcze przez parę następnych miesięcy była w stanie systematycznie ostrzeliwać Charków, ale kontrofensywa ukraińska rozpoczęta pod koniec sierpnia zlikwidowała to zagrożenie.

Taktyczny odwrót

Rozproszenie sił plus niewystarczająca liczba wojsk (wynikająca też ze zlekceważenia przeciwnika) spowodowały, że Rosja nie zdołała przełamać ukraińskiej obrony. Po kilku tygodniach walk, gdy oddziały inwazyjne utknęły pod Czernihowem czy Sumami, próbowały atakować na Żytomierz, a ich kolumny były dziesiątkowane przez ukraińskie siły specjalne na długich wąskich drogach wśród lasów i bagien, Kreml zdecydował się zamknąć front północny. Należy przyznać, że odwrót odbył się w sposób zdyscyplinowany i bez większych strat. Ukraińskie oddziały wkraczały do kolejnych, opuszczonych przez Rosjan miejscowości bez konieczności walki. Wycofane oddziały z Białorusi przerzucono do Donbasu. Tam nabrała rozpędu nowa kampania, której celem było zajęcie całości obwodów donieckiego i ługańskiego.

Siódmego kwietnia ostatni rosyjscy żołnierze opuścili obwód sumski. Następnego dnia zaś Moskwa ogłosiła, że nowym głównodowodzącym całą „operacją specjalną” został gen. Aleksandr Dwornikow. To zapowiadało zmiany w sposobie prowadzenia wojny przez Rosję. „Wojna sekwencyjna” - wrócił termin znany z Syrii. Tam Rosjanie we współpracy z reżimem Asada, zamiast próbować zniszczyć naraz różne enklawy rebelii, obierali sobie kolejne za cel, po czym koncentrowali większość sił, żeby je niszczyć. To była skuteczna strategia. Podobny sposób prowadzenia wojny na Ukrainie miał stać się faktem pod wodzą wspomnianego Dwornikowa, weterana operacji syryjskiej.

Po przegraniu bitwy o Charków (prestiżowa porażka, wszak miasto leży 40 km od granicy i pod względem wielkości ustępuje tylko Kijowowi), Rosjanie okupowali północną i wschodnią części obwodu charkowskiego. W obwodzie ługańskim zrobili po 24 lutego pewne postępy, ale bez zajęcia większych miast; w obwodzie donieckim zajęli tylko jego południowo-zachodnią część, ale bez Mariupola. Terytorialnie największe zdobycze Moskwa zyskała na południu.

Bitwa o Donbas

W drugiej fazie wojny, po 7 kwietnia, linia frontu ustabilizowała się, choć w pierwszych tygodniach Rosjanie usiłowali obejść Mikołajów od północy, czy też przesunąć się w stronę Zaporoża. Ukraińcy to zatrzymali, a następnie, w maju, zaczęli stopniowo odbijać okupowane ziemie, głównie na zachodnim brzegu dolnego biegu Dniepru. Po kilkutygodniowej „pauzie operacyjnej”, czyli pospiesznym przerzucaniu sił z północy na południowy wschód, rozpoczęła się ofensywa rosyjska w Donbasie. Celem było opanowanie kontrolowanych przez Ukrainę dwóch trzecich obszaru obwodów ługańskiego i donieckiego pod hasłem ich „wyzwolenia” przez tzw. republiki ludowe, będące marionetkowymi tworami Rosji.

Rosjanie popełnili jednak kolejny błąd: przerzucone oddziały do Donbasu nie zdążyły się zregenerować. Ukraińcy doskonale się okopali i przygotowali do batalii. Minąć musiało więc kilka kolejnych tygodni, a w międzyczasie fiasko ataku spod Iziumu na Słowiańsk czy próba sforsowania Siwerskiego Dońca, w której Ukraińcy ogniem artyleryjskim zniszczyli całą batalionową grupę taktyczną wroga (8 maja), aby i tu dowódcy rosyjscy poszli po rozum do głowy. Przez długi czas Moskwa nie była w stanie zyskać wiele terenu. Po pierwsze, tutaj właśnie walczyło najsilniejsze ukraińskie zgrupowanie, a pozycje obronne starannie przygotowywano od 2014 roku. Po drugie, Rosjanie musieli znaczne siły przeznaczyć na zdobycie oblężonego Mariupola. W końcu, za cenę wielkich strat, miasto zostało zdobyte, a Rosjanie zaczęli przeć naprzód w Donbasie. Obrona Siewierodoniecka zapisze się na kartach ukraińskiej historii zaraz obok Mariupola. Po tygodniach ciężkich walk, w których najpierw Rosjanie równali z ziemią co się da, korzystając z przewagi artyleryjskiej, a dopiero potem rzucali piechotę, udało im się w końcu zająć niemal cały obwód ługański.

Ukraina przejmuje inicjatywę

Był początek lipca. Front na dobre stanął w miejscu. Ukraina, otrzymawszy systemy artyleryjskie z Zachodu, zaczęła robić z nich znakomity użytek. Ukraińcy najpierw dzięki HIMARS-om wybili zęby rosyjskiej ofensywie. Niszczenie składów amunicji i punktów dowodzenia na dystansie do 90 km zmusiło Rosjan do wydłużenia linii zaopatrzenia i dowodzenia, co wpłynęło na jakość ognia artylerii i podejmowanych decyzji na poziomie taktycznym. Następnym etapem stało się przeniesienie wojny przez Ukraińców na teren Krymu.

Starcie z Ukraińcami zweryfikowało prawdziwą wartość armii rosyjskiej. Budowany od kilkunastu lat mit drugiej armii świata runął. Dowódcy okazali się fatalni, więc byli szybko zdejmowani i odsuwani od decyzji kolejni generałowie. Zresztą o archaicznym modelu świadczy ogromna liczba zabitych na polu walki wysokich rangą oficerów, w tym nawet generałów dowodzących całymi armiami. Zmieniło się to dopiero w październiku, zapewne nie przypadkowo w związku ze zmianą głównego dowódcy całej operacji. Generała Aleksieja Dwornikowa zastąpił generał Siergiej Surowikin. Obaj znani z operacji w Syrii, gdzie dziesiątkowali ludność cywilną. Ale ten drugi ma poparcie Kadyrowa, Prigożyna i większości wpływowych w przestrzeni informacyjnej tzw. milblogerów.

Siły rosyjskie osiągnęły w sierpniu 2022 roku punkt kulminacyjny inwazji. Następnie działania ukraińskie jeszcze bardziej zdestabilizowały front, wabiąc formacje rosyjskie w kierunku zachodniej części obwodu chersońskiego. Otworzyło to okno dla operacji ofensywnej w obwodzie charkowskim.

Charkowski blitzkrieg

Intensywność ataków artyleryjskich na froncie południowym, w połączeniu z zapowiedziami Kijowa powodowała, że niemal wszyscy spodziewali się silnego uderzenia ukraińskiego na zachodnim brzegu Dniepru, na Chersoń. Tymczasem 6 września ofensywa ukraińska ruszyła setki kilometrów dalej na wschód, w obwodzie charkowskim. To był lokalny blitzkrieg.

W dziesięć dni Ukraińcy odzyskali ok. 8,5 tys. km kw. Rozbili rosyjskie zgrupowanie w Iziumie i odrzucili wroga na wschodnie rubieże obwodu ługańskiego. Nie tylko zagrozili Rosjanom w tym regionie, ale też zlikwidowali wiszącą od wielu miesięcy nad zgrupowaniem ukraińskim w północno-wschodniej części obwodu donieckiego groźbę odcięcia poprzez uderzenie rosyjskie z południowego wschodu i z północnego zachodu (z rejonu Iziumu właśnie). Później Ukraińcy odbili też Łyman i zepchnęli wroga na linię Swatowe-Kreminna.

Na dowództwo rosyjskie spadła fala krytyki. W efekcie doszło do zmiany głównodowodzącego: jak wspomniano, Dwornikowa zastąpił Surowikin. Ale co ważniejsze, doszło do zmiany strategii rosyjskiej. Rosjanie zaczęli niszczyć konsekwentnie infrastrukturę energetyczną Ukrainy atakami z powietrza, jednocześnie na froncie skupiając się na utrzymaniu stanu posiadania - z małymi wyjątkami, choćby bitwy o Bachmut. Pierwszy zmasowany atak rakietowo-dronowy miał miejsce 10 października. Od tamtej pory w interwałach 10-14 dni Rosja ponawia uderzenia. I z każdym kolejnym razem Ukrainie jest trudniej przywracać działanie sieci i zasilanie.

Aneksja, mobilizacja, Chersoń

Odpowiedzią Kremla na frontowe porażki była nie tylko zmiana głównodowodzącego i strategii wojennej. Putin chwilę wcześniej ogłosił mobilizację (21 września) i aneksję obwodów ługańskiego, donieckiego, zaporoskiego, chersońskiego (30 września). W ciągu paru tygodni do wojska wzięto ponad 200 tys. ludzi. Część z nich, bez przeszkolenia, rzucono od razu na front, żeby załatać dziury.

Aneksji ogłoszonej po „referendach” oczywiście nikt nie uznał, na dodatek Rosja szybko zaczęła tracić dopiero co przyłączone terytoria. Część obwodów ługańskiego i donieckiego w wyniku kontynuowanej od początku września ofensywy ukraińskiej. Ale największym ciosem był odwrót z zachodniego brzegu Dniepru. W ten sposób Rosjanie bez walki nie tylko zrezygnowali z planów ofensywy na Odessę i odcięcia Ukrainy od morza, ale też stracili jedyną zdobytą po 24 lutego obwodową stolicę: Chersoń.

Ta niewątpliwie trudna politycznie decyzja pokazuje, że rosyjskie dowództwo zaczyna działać racjonalnie. Generałowie przekonali Putina, że uporczywe utrzymywanie przyczółku na prawym brzegu Dniepru może zakończyć się wojenną katastrofą większą niż klęska w obwodzie charkowskim. Za cenę utraty części dopiero co przyłączonego do Rosji obwodu chersońskiego Rosjanie mogli wzmocnić obronę w obwodzie zaporoskim, ługańskim i wzmocnić natarcie na Bachmut.

Od upadku Chersonia frontowa wojna toczy się bowiem tak naprawdę tylko w Donbasie. Pozycje w obwodach chersońskim i zaporoskim Rosja zabezpiecza. Czeka na dogodny moment do ofensywy (zdaniem Kijowa najwcześniej koniec stycznia, najpóźniej początek marca). Ale prawdopodobnie wyprzedzi ją Ukraina.

Kto uderzy pierwszy?

Doniesienia, że z końcem lutego Ukraina przedstawi propozycje pokojowe, sugerują, że w najbliższych dwóch miesiącach Kijów planuje ofensywę, która znów poważnie zmieni linię frontu. Oczywiście data ma być związana z pierwszą rocznicą rosyjskiej inwazji, ale nie ma się co oszukiwać; Ukraina przedstawi propozycje wtedy, gdy będzie miała przewagę. Co oznacza, że zakłada odbicie kolejnych dużych i ważnych terenów z rąk Rosji.

W wyniku działań ukraińskich na jesieni 2022, długość frontu zmniejszyła się z 1100 do 880 kilometrów, z czego 380 km stanowią solidne bariery rzeczne. Ponadto, konfiguracja linii frontu przypomina zakrzywione półkole o głębokości od 70 do 130 km na lądzie. Przynosi to trzy kluczowe zmiany. Rosja ma krótszy front do obrony, a więcej wojska (wycofane z Chersonia). Po drugie, krótszy front ułatwia Rosji przewidywanie kierunków przyszłych ukraińskich operacji ofensywnych, a Ukrainie utrudnia zmylenie wroga. W tej chwili możliwe są dwa kierunki takiego natarcia: na Melitopol i Berdiańsk (obwód zaporoski) lub kontynuacja działań w głąb obwodu ługańskiego (Swatowe-Kreminna). Po trzecie, obecna konfiguracja frontu uniemożliwia osiągnięcie efektów strategicznych za pomocą jednego dużego uderzenia oskrzydlającego. Do wyzwolenia pozostałych terytoriów okupowanych niezbędna jest sekwencja operacji. I nie będzie już tak sprzyjających warunków, jak przy ofensywie charkowskiej (oszukani Rosjanie nie mieli tam wystarczającego potencjału obronnego) czy ofensywie chersońskiej (decydująca rola Dniepru, a dokładniej słabości połączeń przez rzekę). W 2023 roku Ukraina musi być przygotowana na bardziej wymagające operacje ofensywne. Nie ma już takiej przewagi geograficznej, a wróg jest lepiej przygotowany.

Do skutecznej ofensywy Ukraina potrzebuje większych sił. Pod koniec listopada doradca prezydenta Mychajło Podolak mówił zaś, że Ukraina potrzebuje dodatkowo 150-200 czołgów, 300 transporterów, 100 haubic i 50-70 wyrzutni rakiet. Jeśli Ukraina myśli o dużej skutecznej ofensywie, musi wzmocnić swe siły ogniowe. Oczywiście artyleria w rodzaju HIMARS wykonuje świetną robotę, ale to wciąż Rosjanie oddają 4-5 razy więcej strzałów artyleryjskich.

Putin nie może tej wojny nie wygrać, lub przynajmniej zamrozić jej w korzystnej dla siebie fazie, jeśli chce dalej rządzić. Rosja nie zrealizowała dotychczas żadnego z celów „specjalnej operacji” ogłoszonych na początku inwazji. Nie ma więc mowy o rokowaniach.

Z kolei Ukraina wyciągnęła wnioski z lat 2014-2015. Porozumienia rozejmowe z Mińska nie tylko nie doprowadziły do rozwiązania konfliktu, nie przywróciły kontroli Kijowa nad Donbasem, ale przygotowały grunt pod nową inwazję Rosji. W tym miejscu należy przypomnieć, że w tej formule negocjacyjnej (tzw. format normandzki będący efektem porozumień mińskich), obok Ukrainy i Rosji były Niemcy i Francja. W teorii więc to Kijów powinien mieć tam przewagę. W teorii… Dlatego dziś Zełenski stawia na USA. I szykuje się na długą wojnę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl