Blitzkrieg ukraińskiej armii. Oto źródła sukcesu kontrofensywy spod Charkowa

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Ukraińska kontrofensywa odrzuciła Rosjan na dziesiątki kilometrów
Ukraińska kontrofensywa odrzuciła Rosjan na dziesiątki kilometrów PAP/EPA/RUSSIAN DEFENCE MINISTRY PRESS SERVICE HANDOUT, i.pl
Świetne planowanie i dowodzenie, słaby przeciwnik, polskie T-72, amerykańskie HIMARS-y – tak pokrótce wygląda przepis na pogrom, jaki Ukraina zafundowała Rosji w obwodzie charkowskim. Ta operacja przejdzie do historii wojskowości, nie tylko obu walczących państw.

Witalij Ganczew, zdrajca i mianowany przez Rosjan szef okupacyjnej administracji w obwodzie charkowskim, powiedział w poniedziałek na antenie rosyjskiej telewizji Rossija 24, że około 5 tys. cywilów zostało ewakuowanych do Rosji. Powiedział też, że siły ukraińskie w obwodzie charkowskim po kilku dniach ofensywy zdobyły ośmiokrotną przewagę liczebną nad Rosjanami. Jeśli to pierwsze twierdzenie niewątpliwie jest prawdziwe (co potwierdzają zdjęcia kolumn cywilnych samochodów przekraczających granicę), to drugie jest raczej nieudolną próbą wytłumaczenia katastrofalnej klęski Rosji.

Jeśli Rosjan faktycznie na tym odcinku frontu było mniej niż Ukraińców (choć na pewno nie jest to stosunek 1:8), to tylko dzięki umiejętności dowództwa ukraińskiej armii przekonania wroga, że może bezkarnie osłabić charkowski front w celu wzmocnienia frontu chersońskiego, gdzie – jak wszyscy wokół trąbili, z samym Kijowem na czele – Ukraina ruszyła z wielką kontrofensywą. W efekcie w parę tygodni rosyjskie dowództwo wzmocniło zgrupowanie pod Chersoniem z dziesięciu do 25 tysięcy ludzi. Wielu z nich wycofano z obwodu charkowskiego. Ukraińcy tylko na to czekali.

W niecały tydzień Ukraińcy wyparli Rosjan w obwodu charkowskiego
W niecały tydzień Ukraińcy wyparli Rosjan w obwodu charkowskiego i.pl/ISW

Wojna błyskawiczna

Ukraińska kontrofensywa na południu i wschodzie obwodu charkowskiego w ciągu pięciu dni osiągnęła wszystkie swoje cele. Wojska rosyjskie pod groźbą okrążenia opuściły 8 września miasto Bałaklija. Potem poszło szybko. Oddziały ukraińskie osiągnęły 9 września zachodnie obrzeża Kupiańska. Udało im się uszkodzić atakiem rakietowym most drogowy na rzece Oskil, co utrudniło zaopatrzenie wojsk rosyjskich. W nocy 10 września siły rosyjskie wycofały się za rzekę. Inna grupa wojsk ukraińskich, po przebiciu się pod Bałakliją, dotarła 9 września do rzeki Oskil na południe od Kupiańska, odcinając wszelką łączność między tyłami (Kupiańsk) a dużym zgrupowaniem wojsk rosyjskich pod Iziumem. Szybki marsz na Kupiańsk, zagrażający zamknięciem w kotle całego zgrupowania iziumskiego sprawił, że rosyjskie dowództwo zdecydowało się porzucić także Izium, zanim będzie za późno.

W weekend Ukraińcy zajęli kluczowe węzły zaopatrzeniowo-komunikacyjne Rosjan w obwodzie charkowskim: wysunięty na południe Izium, skąd Rosjanie mogli atakować lewą flankę ukraińskiego zgrupowania broniącego się w kwadracie Słowiańsk-Kramatorsk-Bachmut-Siwiersk, jak też Kupiańsk, gdzie mieściła się centrala okupacyjnej administracji obwodu charkowskiego.

Ukraińcy zaatakowali nie tylko na wschód i południowy wschód, gdzie wzięli w kilka dni Bałakliję, Izium i Kupiańsk, ale też na północ od Charkowa. Dotarli tu między innymi do wsi Hoptiwka, 2 km od granicy z Rosją. Już w niedzielę rosyjski resort obrony opublikował mapę, z której wynikało, że Rosjanie niemal w całości wycofali się z tego obwodu. Ci z północy po prostu przeszli na drugą stronę granicy, zakładając, że Ukraińcy nie poważą się wkroczyć na rosyjskie terytorium. Ci z południa i wschodu zdecydowali się ewakuować na wschodni brzeg rzeki Oskil. Oficjalnie resort obrony mówi, że odwrót z Iziumu i okolicy „ma na celu wzmocnienie sił rosyjskich w sąsiednim obwodzie donieckim”.

Zagrożone cele w Donbasie

Sęk w tym, że utrata Iziumu – nawet jeśli wycofani stamtąd żołnierze zasilą oddziały w Donbasie – nie zwiększa, a zmniejsza szanse Rosji na zwycięski koniec krwawej kampanii w tej części Ukrainy. Odwrót Rosjan z Iziumu oznacza bowiem likwidację zagrożenia ich atakiem na północną część obwodu donieckiego. To z kolei pozwala Ukraińcom skupić się od odpieraniu ataków wroga na kierunku donieckim i na linii Bachmut-Sołedar-Siwiersk.

Z kolei zdobyty nieco bardziej na południowy wschód przyczółek pod Łymanem mógłby zostać wykorzystany przez armię ukraińską do realizacji jeszcze bardziej ambitnych celów: ofensywy w głąb utraconego w połowie lata obwodu ługańskiego. Jedyną nadzieją rosyjskiego dowództwa jest to, że ukraińska ofensywa wyczerpie się w miarę oddalania się od baz pod Czugujewem, a rosyjskie ministerstwo obrony - dysponując rezerwami i oddziałami wycofanymi z okolic Iziumu - zbuduje solidną obronę nad rzekami Oskil i Siwierski Doniec.

Pytanie też, czy Rosjanie zdecydują się na ryzyko rzucenia do boju, by zatrzymać dalsze postępy ukraińskie, Zgrupowania „Centrum” stojącego pod Bachmutem, Siwierskiem i Sołedarem, czy też oddziałów wchodzących w skład 3. Korpusu Armijnego, pospiesznie formowanego od dwóch miesięcy na bazie batalionów tworzonych przez poszczególne regiony Rosji na polecenie Kremla. Jakość bojowa tego pospolitego ruszenia nie wygląda jeszcze najlepiej. Dopiero się koncentrują i wciąż szkolą w obwodzie biełgorodzkim oraz – większość – na południu obwodu rostowskiego. Niewykluczone, że ukraińskie dowództwo wręcz prowokuje Rosjan do sięgnięcia po te - póki co ostatnie (na pewno do wiosny) - rezerwy, aby jeszcze bardziej ograniczyć Moskwie pole manewru na liczącym tysiące kilometrów froncie.

Źródła ukraińskiego sukcesu

Rosyjscy blogerzy piszą, że mimo wyraźnych dowodów na przygotowania Ukrainy do uderzenia, siły rosyjskie były do niego zupełnie nieprzygotowane. Oddziały broniące Bałakliji zostały okrążone, natomiast jednostki ukraińskie szybko posuwały się dalej na wschód, grożąc odcięciem głównej linii zaopatrzenia dla dużego zgrupowania rosyjskiego w mieście Izium. Najpierw Ukraińcy pozorowali atak na Bałakliję z południa, po czym uderzyli z północy. Jednak pomyłka co do kierunku uderzenia wroga to tylko jeden element porażki. Zarówno w rejonie Bałakliji, jak i generalnie w całym tym rejonie leżącym po zachodniej stronie rzeki Oskil, ciągnącym się od Kupiańska na północy po Izium na południu, rosyjskie dowództwo wydaje się popełniło dwa zasadnicze błędy.

Po pierwsze, nawet widząc przygotowania ukraińskie do ataku, nie alarmowało przełożonych o własnej słabości. Po drugie, nie doszacowało siły uderzenia, liczebności wojsk ukraińskich, przygotowania operacji pod każdym względem. Co do własnych sił Rosjan w tym rejonie, to wiadomo, że już wcześniej wycofano stąd nawet połowę wojska, w tym niemal wszystkie jednostki liniowe, aby wsparły zgrupowanie pod Chersoniem. Wcześniej w tym rejonie stały oddziały Zgrupowania „Zachód”, a głównie 1. Armii Pancernej. Na pewno straciły sporo ze swej siły po tygodniach nieudanych ataków na Słowiańsk z północy. Tutaj zostały jednostki drugiej linii, Rosgwardia, milicje tzw. republik ludowych z Donbasu. Marny przeciwnik dla ukraińskiej armii, zarówno liczebnie, sprzętowo, jak i pod względem wyszkolenia i morale.

Ważny dla powodzenia kontrofensywy był bardziej układ linii komunikacji, niż ukształtowanie terenu. Jak w rozmowie z portalem novayagazeta.eu mówi płk Roman Switan, oficer rezerwy armii ukraińskiej, po ukraińskiej stronie (w momencie rozpoczęcia ataku) drogi biegły równolegle do linii frontu, zaś po rosyjskiej, prostopadle. Na dodatek po stronie rosyjskiej nie brakowało różnych rzeczek dodatkowo utrudniających poruszanie się rezerw właśnie wzdłuż linii frontu. Za to Ukraińcy mogli przesuwać siły dość sprawnie – w zależności, gdzie była taka potrzeba.

Ukraiński ekspert wskazuje na jeszcze jedną bardzo ważną okoliczność. To charakter obrony wojsk ukraińskich na iziumskim odcinku frontu. Tak zwana aktywna obrona istniała tam przez cały czas. Oddziały rozdzielała rzeka Siwierski Doniec, a ukraińska armia nie miała w tym rejonie stałych umocnień, tylko aktywną obronę – złożoną z czołgów. Było to jedno z niewielu miejsc, gdzie Ukraińcy mieli cały czas pojazdy pancerne: zmodernizowane polskie czołgi T-72. Jak zwraca uwagę płk Switan, taka taktyka obronna była możliwa tylko ze względu na charakter terenu: Izium jest otoczone bujnymi lasami sosnowymi – co pozwalało się poruszać czołgom w sposób niewidoczny dla dronów wroga. Czołgi bazowały 15 km od frontu, poza zasięgiem większej części artylerii, a w razie próby przełamania obrony i przeprawy na drugą stronę rzeki przez wojska rosyjskie, przesuwały się i szybko robiły porządek. Taki południkowy układ dróg pozwolił też dobrze wykorzystać HIMARS-y, które w różnych punktach precyzyjnie mogły uderzać w rosyjskie cele.

Największa rosyjska klęska w tej wojnie

Jak skomentował dotychczasowy przebieg kontrofensywy ukraińskiej ekspert wojskowy Oleg Żdanow, to nawet nie „kaskadowe załamanie obrony” Rosjan, ale chaotyczny odwrót. Po przerwaniu pierwszej linii obrony, drugiej i trzeciej już po prostu nie było. Rosjanie rzucili się w popłochu do ucieczki. Według ustaleń Conflict Intelligence Team (CIT), w trakcie pierwszych kilku dni operacji ukraińskiej rosyjskie wojska straciły w obwodzie charkowskim m.in. 40 czołgów, 35 pojazdów opancerzonych i dwa samoloty. Większość ciężkiego sprzętu Rosjanie po prostu porzucili.

Jedno z większych zgrupowań rosyjskiej armii inwazyjnej zostało praktycznie zlikwidowane. Skoncentrowani wokół Iziumu Rosjanie od miesięcy wisieli od północy niczym miecz Damoklesa nad Słowiańskiem i Kramatorskiem i mieli pomóc w realizacji celu, jakim było całkowite "wyzwolenie" Donbasu do 16 września.

Rosja nie ma teraz sił, by zatrzymać ukraińskie natarcie. Możliwe są jakieś słabe kontrataki spowalniające tempo natarcia wroga, ale zasadniczo Moskwa może tylko liczyć na zmęczenie Ukraińców. Jedyną reakcją Rosji jest ostrzał rakietowy infrastruktury krytycznej po stronie ukraińskiej. Ataki w niedzielę i poniedziałek pozbawiły prądu i wody miliony mieszkańców obwodów charkowskiego, sumskiego, połtawskiego, zaporoskiego i dnipropietrowskiego. To skutek rosyjskiego uderzenia na charkowską elektrociepłownię, drugą największą na Ukrainie.

Co - oprócz bandyckich ataków rakietowych mających pozbawić prądu, ciepła i wody cywilnej ludności - może teraz zrobić Moskwa? W wywiadzie dla „Financial Times” minister obrony Ołeksij Reznikow ostrzega przed możliwością kontrataków. Ale póki co Rosjanie mają ku temu słaby potencjał. Brakuje im rezerw, szczególnie w obwodzie charkowskim. Być może stąd nagle sugestie, że Rosja jest gotowa rozmawiać. W niedzielę w telewizji państwowej Siergiej Ławrow rzekł: “Rosja nie odrzuca negocjacji z Ukrainą, ale im dłużej ten proces jest odkładany, tym ciężej będzie osiągnąć porozumienie”.

mm

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl