Wysadzenie tamy Nowa Kachowka i powódź w dole Dniepru. Pierwsze wnioski

OPRAC.:
Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Zniszczenie ogromnego obiektu hydroelektrycznego z czasów sowieckich wywołało kaskadowy spływ ogromnej ilości wody w dół rzeki
Zniszczenie ogromnego obiektu hydroelektrycznego z czasów sowieckich wywołało kaskadowy spływ ogromnej ilości wody w dół rzeki Fot. Twitter
Ponad dobę po przerwaniu zapory na Dnieprze wiadomo dużo więcej niż we wtorek. Zarówno o powodach katastrofy, jak i jej konsekwencjach. Ukraina od razu za winną uznała Rosję. Rosja próbuje obwiniać Kijów.

Spis treści

Zniszczenie ogromnego obiektu hydroelektrycznego z czasów sowieckich wywołało kaskadowy spływ ogromnej ilości wody w dół rzeki, która zalała wsie i miasta, zmuszając tysiące ludzi do ewakuacji, podtapiając pola uprawne oraz bagna. Niemal od razu, gdy potwierdziły się doniesienia o przerwaniu zapory, Ukraina oskarżyła o to Rosjan, którzy okupują obiekt od wczesnej wiosny 2022. Do katastrofy doszło około sześć miesięcy po tym, jak Ukraina odbiła część obwodu chersońskiego na zachodnim brzegu Dniepru, w tym miasto Chersoń.

To nie Rosjanie?

Zbudowany w 1954 roku w celu zapewnienia dostaw energii elektrycznej południowej Ukrainie obiekt pod nazwą Nowa Kachowka to tylko jeden z sześciu podobnych na całej długości Dniepru. Rosjanie zajęli go dość szybko po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji na Ukrainę. Tama była już wcześniej uszkodzona. Pierwszy raz pod koniec października lub na początku listopada. Potem około 11 listopada (wtedy Rosjanie opuścili Chersoń), gdy eksplozja prawdopodobnie spowodowana przez wycofujące się wojska rosyjskie wysadziła część jezdni nad konstrukcją.

To sprawia, że część ekspertów nie wyklucza możliwości, że tama mogła zawalić się sama – z powodu zaniedbania, celowo lub nie - szczególnie biorąc pod uwagę, jak bardzo napełniony był zbiornik od wiosennych roztopów.

Od czasu wycofania się z zachodniego brzegu, siły rosyjskie okopały się na przeciwległym brzegu, budując fortyfikacje i okopy oraz kładąc pola minowe, aby powstrzymać potencjalną ukraińską przeprawę przez rzekę. Wykorzystały one również wschodni brzeg do regularnego ostrzału artyleryjskiego Chersonia.

Wzajemne oskarżenia

Ukraiński wywiad wojskowy ostrzegał już w październiku ubiegłego roku, że siły rosyjskie zaminowały część obiektu, w tym śluzy i podpory. Nic dziwnego, że gdy doszło do eksplozji i przerwania tamy, Zełenski napisał od razu w mediach społecznościowych; „Rosyjscy terroryści”.

Jednak zainstalowani przez Moskwę okupacyjni urzędnicy we wschodniej części obwodu chersońskiego oskarżyli Kijów o uderzenie w zaporę rakietami. Inni rosyjscy urzędnicy w regionie zasugerowali jednak, że tama pękła sama z powodu wcześniejszych uszkodzeń. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oskarżył Ukrainę o "sabotaż" i ostrzegł przed "bardzo poważnymi konsekwencjami" dla mieszkańców. Insynuował również, że Ukraina przerwała tamę, aby ukryć brak postępów na polu bitwy.

Ukraińskie służby ratunkowe ewakuowały tysiące ludzi z rejonów na zachodnim brzegu rzeki. Ale jeszcze gorzej jest na wschodnim brzegu, gdzie panują Rosjanie. Nowa Kachowka, miasto, które przed inwazją liczyło 70 000 mieszkańców, znalazło się częściowo pod wodą, szczególnie dzielnice położone najbliżej rzeki.

Zbiornik i elektrownia

W październiku ubiegłego roku szwedzka firma inżynierii hydrologicznej Damningsverket otrzymała zlecenie opracowania teoretycznego modelu, co mogłoby się stać, gdyby tama w Kachowce została przerwana. Stwierdzono, że fala nie tylko zaleje przybrzeżne tereny Dniepru, ale też wywoła cofkę we wpadających do niego mniejszych rzekach Ingulec i Boh. Co oznacza choćby powodziowe zagrożenie dla Mikołajowa, ważnego ukraińskiego portu.

Wiadomo, że poziom wody w zbiorniku powyżej tamy był najwyższy od 30 lat, najprawdopodobniej dlatego, że wrota przeciwpowodziowe nie zostały otwarte podczas konfliktu i podczas wiosennych roztopów. Zbiornik utworzony przez tamę rozciąga się w górę rzeki, około 100 kilometrów na północ.

Jest głównym źródłem chłodzenia dla największej elektrowni jądrowej w Europie, sześcioreaktorowej Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej w mieście Enerhodar. Obiekt znajduje się pod rosyjską kontrolą od marca 2022 roku. Od tego czasu ukraińscy inżynierowie i operatorzy pracują pod rosyjskim nadzorem. Reaktory są wyłączone i nie wytwarzają energii elektrycznej od września 2022.

Woda spłynie, a potem susza

Spadający poziom wody w Zbiorniku Kachowskim zagraża również Krymowi. Półwysep, który znajduje się pod kontrolą Rosji od marca 2014 r., jest gorący i suchy, a jego lokalne zasoby wodne są ograniczone do wód gruntowych pochodzących z opadów deszczu. Z tego powodu władze sowieckie zbudowały 402-kilometrowy kanał na początku lat 60. XX w., którym woda znad tamy w Kachowce jest dostarczana na Krym.

Po aneksji półwyspu przez Rosję, ukraińscy urzędnicy zablokowali kanał, drastycznie ograniczając dostawy wody, co doprowadziło do jej niedoborów na Krymie. Gdy wojska rosyjskie przejęły kontrolę nad kanałem w marcu 2022, wznowiły przepływ wody. Mianowany przez Rosję gubernator Krymu, Siergiej Aksjonow, oświadczył we wtorek, że półwysep ma wystarczające rezerwy wody w swoich zbiornikach - około 80 procent, jak powiedział - ale ostrzegł, że poziom wody może spaść, szczególnie że zaczyna się gorący sezon letni.

Zresztą brak nawadniania na skutek wysuszenia Zbiornika Kachowskiego może być katastrofalny w skutkach także dla regionów rolniczych w obwodach zaporoskim i chersońskim. Po obu zresztą stronach Dniepru. Według Kijowa grozi to upadkiem upraw na obszarze nawet pół miliona hektarów.

Jednak Rosjanie

Wydaje się, że zniszczenia, które już mają miejsce w dole rzeki, uderzają głównie w kontrolowane przez Ukrainę obszary na zachodnim brzegu Dniepru, choć niektóre miejscowości na wschodnim brzegu, w tym miasto Nowa Kachowka, również ucierpiały.

W ostatnich miesiącach ukraińscy komandosi i jednostki dywersyjne pojawiały się w kilku lokalizacjach i na wyspach na wschodnim brzegu Dniepru. Zalana linia brzegowa sprawiłaby, że, i tak już trudna, przeprawa stałaby się jeszcze bardziej problematyczna i zapewniłaby siłom rosyjskim kolejną warstwę obrony.

Jeśli do tego dodać fakt, że to Rosjanie kontrolują tamę od przeszło roku, nasuwa się wniosek, że to oni wywołali powódź. Sumując zyski i straty obu stron, mimo wszystko więcej zyskuje Moskwa.

źr. RFE/RL, PAP

lena

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl