- Blokowanie transportu żywności i przetrzymywanie go, żeby nie mógł dotrzeć tam, gdzie go oczekują to nie tylko decyzja polityczna. To barbarzyństwo i działanie wręcz gangsterskie - komentuje Józef Mozolewski, przewodniczący Zarządu Regionu Podlaskiego NSZZ „Solidarność.
Od ponad 2 tygodni w całym kraju trwają protesty przeciwko sfałszowaniu wyników wyborów prezydenckich i władzy Aleksandra Łukaszenki.
Solidarność powołała fundusz „Solidarni z Białorusią”, na który związek wpłacił kwotę 1 mln zł. W środę zorganizowała konwój humanitarny z środkami pierwszej potrzeby dla zwolnionych w wyniku protestów pracowników i ich rodzin. W środę ruszyła pierwsza ciężarówka wioząca 20 ton żywności do Mińska. Po godzinie 20 tir z darami przekroczył polską granicę w Bobrownikach. Został jednak zatrzymany przez białoruskie służby celne. Nadal czeka na odprawę.
Oficjalny powód zatrzymania to niekompletna dokumentacja, którą posiada kierowca.
- Jest to oczywiście nieprawda. Cała dokumentacja była sprawdzana w urzędzie celnym w Białymstoku, uczestniczyłem w tej procedurze, jak również na granicę przez stronę polską - podkreśla Józef Mozolewski.
Dodaje, że działacze "Solidarności" spodziewali się trudności, dlatego w ostatniej chwili delegacja, która miała jechać z konwojem, wycofała się. To jednak nie pomogło.
Zobacz także: Żywie Biełaruś! Wielki marsz solidarności z Białorusią przeszedł ulicami Białegostoku (ZDJĘCIA)
- W tej sytuacji poprosiliśmy rząd o pomoc. W chwili obecnej są prowadzone rozmowy na szczeblu ministerstw spraw zagranicznych Polski i Białorusi - informuje szef podlaskiej "S".
Ma telefoniczny kontakt z kierowcą ciężarówki. Ten późnym popołudniem przekazał mu informacje, że białoruskie służby nakazały mu zawrócić do Polski.
Tymczasem do MSZ został wezwany ambasador Białorusi.
